KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 21 listopada, 2024   I   08:58:56 AM EST   I   Janusza, Marii, Reginy
  1. Home
  2. >
  3. STYL ŻYCIA
  4. >
  5. Trochę historii

Wspomnienie Leopolda Staffa

17 listopada, 2009

W żadnym innym okresie roku, nie potrafimy tak kochać i tak rozpamiętywać tego uczucia, jak właśnie latem. Warto jest tu przytoczyć niektóre wiersze naszego wielkiego poety, Leopolda Staffa, który w iście mistrzowski sposób poruszał te typowo ludzkie kwestie, dotyczące nas wszystkich bez względu na wiek.

Gdy w twoich ustach

Gdy w twoich ustach z nieukojem
Szukam twojego serca woni,
Chciałbym cię zgnieść w objęciu mojem,
Zawrzeć jak ptaka w mojej dłoni.
I ściskam twe najsłodsze ciało
Śniąc, bym, pijany szczęścia trunkiem,
Mógł pokryć ciebie całą, całą,
Jednym jedynym pocałunkiem.

Leopold Staff, urodził się w 1878 roku we Lwowie, zmarł zaś w 1957 roku w Skarżysku-Kamiennej. Zasłynął on w literaturze polskiej jako poeta, dramatopisarz i tłumacz. Studiując w latach 1897-1901 na Uniwersytecie we Lwowie takie kierunki jak prawo, filozofię i romanistykę, umiłował wszystko to, co potrafi w szczególny sposób uduchowić człowieka i wznieść go na piedestał chrześcijańskiego jestestwa. Kiedy był on współredaktorem wydawanego w Krakowie pisma „Młodość”, swoją poezję opierał na tym właśnie aspekcie. Nawet przez swoich kolegów, nazywany był mistrzem młodego pióra, a niektórzy jego znajomi sami układali wiersze o jego wyjątkowych, a zarazem tak prozaicznych upodobaniach.
 
Muza Staffowska

To nic, że młodość tak krótkie ma chwile
To nic, że tyka ona istot wiele
Staff to opisze zwiewnie jak motyle
Bo młodosć to miłość, drodzy przyjaciele

Jednakże Staff, nie tylko pisał o miłości. Odbywając liczne podróże do Włoch, Paryża redagował w Księgarni Polskiej znajdującej się we Lwowie głośną serię klasyków myśli filozoficznej Symposion. W latach 1920-1921, był on współredaktorem Nowego Przeglądu Literatury i Sztuki, co wywarło na Staffie, szczególne umiłowanie do myśli teologicznych i spraw ostatecznych człowieka. W owym czasie powstały jego trzy piękne wiersze, których przesłania wydają się być aktualne, aż po dziś dzień.

MĘKA

"Pusto... Czemu nie przyszedł, kto strudzon i pragnie?
Ułomków z pięciu chlebów już sprzątnięte kosze...
Tknięty bezwładem odszedł... wziął na bary nosze...
Czy dziś Pascha?... Oddalcie to płaczące jagnię...
Pożywajcie... To moja krew, a to me ciało...
O, nie móc, znużonemu, umrzeć w ciszy!... Prochu
Bezsilny!... O, konanie, wśród wrzasków motłochu!...
Kur zapiał... Jak głos rani... Gdzie Piotr?... Czasu mało...
Przebaczam winy łotrom i wszetecznej dziewce...
Patrz! Zbiry lśniące ostrza wtykają na drzewce...
Więc już?... Jam gotów... Wiedźcie mnie... Pobladłeś, Janie?
Matko... Otrzyj mi czoło... Ściszcie zgrai krzyki...
Uczniu mój... rozsypujesz w ucieczce srebrniki...
Trzeba... A moc wytrwania słabnie... Ojcze... Panie..."


ZABITE  DRZEWO
 
Z ciemnych mojego lasu drzew jedno najcichsze
Ukochałem, najbardziej smutne i najwiotsze:
Brzozę, co nie szumiała w najszaleńszym wichrze,
Zawsze niema, choć wiatru wiew się o nią otrze.

Wszystkich innych drzew znałem najlżejsze poszumy,
Tylko to jedno tajni swej mi nie otwarło...
Próżno je ma tęsknota wśród bladej zadumy
Oplata, by w nim duszę ożywić zamarłą.
Nie wiał wicher, któremu obudzić je dano...
I gniew wstał we mnie... Dłońmi chwyciłem włos brzozy
I targnąłem, by wydrzeć choć skargę, jęk grozy...
 

ECHO

Wśród swawolnej gonitwy w boru gęstwie starej
Usłyszał faun rozkoszne słowo obietnicy
Z gorących ust rusałki nagiej, śniadolicej
I pobiegł swą radością huknąć w mroczne jary.
I tchnął z swej piersi szczęścia szaleństwo ucieszne
W fletnię, a dźwięk wylata szklaną, barwną kulą,
Spada w jar, gdzie do stromych ścian karły się tulą
I patrzą długobrode, zadziwieniem śmieszne.
Chwytają bujające dziwo, cud tęczowy,
I jeden go drugiemu niby piłkę ciska...
Kula grzmi echem, tłukąc się o skał urwiska,
I łoskotem rozbudza uśpione parowy...
A faun wziął się pod boki, porwany zachwytem,
I hucząc śmiechem, w ziemię uderza kopytem...

Staff, niejednokrotnie uważany był przez potomnych, za jednego z największych poetów polskich XX wieku, a także za wybitnego współtwórcę okresu Młodej Polski, który podwaliny swych poglądów na tematy ludzkie opierał na własnym doświadczeniu żyjąc w kraju, pozbawionym granic, sprawiedliwości i niepodległości. W tym to okresie powstają jego liczne tomiki poezji, z których warto jest zacytować, choć niektóre.


KOWAL
 
Całą bezkształtną masę kruszców drogocennych,
Które zaległy piersi mej głąb nieodgadłą,
Jak wulkan z swych otchłani wyrzucam bezdennych
I ciskam ją na twarde, stalowe kowadło.
Grzmotem młota w nią walę w radosnej otusze,
Bo wykonać mi trzeba dzieło wielkie, pilne,
Bo z tych kruszców dla siebie serce wykuć muszę,
Serce hartowne, mężne, serce dumne, silne.
Lecz gdy ulegniesz, serce, pod młota żelazem,
Gdy pękniesz, przeciw ciosom stali nieodporne:
W pył cię rozbiją pięści mej gromy potworne!
Bo lepiej giń, zmiażdżone cyklopowym razem,
Niżbyś żyć miało własną słabością przeklęte,
Rysą chorej niemocy skażone, pęknięte.

 Staff z czasem dużo podróżował, przebywał on nawet we Francji i we Włoszech, a w czasie I wojny światowej przebywał w Charkowie, a potem zamieszkał na stałe w Warszawie. W latach 1920–1921, współredagował miesięcznik Nowy Przegląd Literatury i Sztuki. Należał on także do Towarzystwa Literatów i Dziennikarzy Polskich. Od 1933 pełnił on funkcję wiceprezesa Polskiej Akademii Literatury. W owym czasie powstał wiersz pod tytułem POWRÓT.

Milczała... Mocą dziką, szaleństwem wezbraną,
Połamałem ją... - Leży zabita mą dłonią...
Nie wyszumiała tajni swej... A wichry gonią...
Przebaczam winy łotrom i wszetecznej dziewce...
Patrz! Zbiry lśniące ostrza wtykają na drzewce...
Więc już?... Jam gotów... Wiedźcie mnie... Pobladłeś, Janie?

 W okresie okupacji przebywał on w Warszawie, natomiast pierwsze lata po wojnie spędził w Krakowie. Staff był dwukrotnym laureatem państwowej nagrody literackiej, którą otrzymał w roku 1927 i 1951. W 1929 roku zaś, otrzymał on także nagrodę Lwowa, a w 1938 nagrodę Warszawy. Jednakże zasłynął on w literaturze polskiej tym, że ponad wszystko w wierszach swych podkreślał miłość do prozy życia, do ojczyzny i do swojej żony Heleny.

Choć po twej piersi bielą gładką
Serce swe żywe pogrzebałem,
Odkąd me serce jest twoim ciałem,
Własne mi serce jest zagadką.

Gdy patrzę w twoje oczy duże,
Gdy cię tęsknotą oszołomień
Spowijam, jestem jako płomień,
Który się ślizga po marmurze.

To samo przy twych ust dotyku
Wzruszenie, tajnej czar potęgi,
Przejmuje mnie, co wobec księgi
W niezrozumiałym mi języku.

\"\"

EWA MICHAŁOWSKA WALKIEWICZ