KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 21 listopada, 2024   I   07:16:00 AM EST   I   Janusza, Marii, Reginy
  1. Home
  2. >
  3. STYL ŻYCIA
  4. >
  5. Trochę historii

Huta "Maurycy" - w Makowie Podhalańskim

Ewa Michałowska-Walkiewicz
17 lipca, 2023

Huta "Maurycy" - w Makowie Podhalańskim

Hamernia, czyli po prostu Huta Maurycy to huta żelaza, która działała w latach 1845–1870 w Makowie Podhalańskim. Obecnie jej pozostałości znajdują się w rejestrze zabytków. Usytuowana była ona na południowych stokach Góry Makowskiej między dzisiejszymi ulicami Sienkiewicza i Moniuszki.

Za czasów de Saint Genois

Powstała ona w latach 1844–1845, wtedy to właścicielem dóbr makowskich był hrabia Filip Ludwik de Saint Genois. Wybudowano tam właśnie wielki piec, dwie fryszerki z ogromnymi młotami walcownię. Później dobudowano do całego kompleksu drugi wielki piec, a także dodatkowe cztery piece fryszerskie. Surowca do produkcji dostarczały kopalnie niskoprocentowej rudy darniowej, pochodzące z okolic Krzeszowa.

Zakład wytopny

Działalność zakładu wytopnego w Makowie, przyczyniła się do przetrzebienia prawie całego drzewostanu. Po wielu latach działalności wspomnianego zakładu, produkcja hutnicza stała się nieopłacalna, głównie ze względu na niską jakość surowca. Huta zakończyła zatem swoją działalność w 1863 roku, kiedy to wybuchło powstanie styczniowego i nastały restrykcje wobec pracujących w hucie Polaków ze strony Rosjan.

Ruiny huty Maurycy porośnięte murawą

Ruiny

Ruiny huty „Maurycy” wraz z okalającym ją murem, zostały wpisane w 1987 roku do rejestru zabytków. Do czasów współczesnych zachowało się około 80 metrów muru oporowego z sześcioma masywnymi przyporami. Zachowane są też fundamenty wielkiego pieca. Fundamenty budynku huty są pokryte dużą warstwą ziemi.

Lipcowe wywoływanie duchów

W okresie 11-12 lipca każdego roku, w dawnych czasach właśnie w okolicach wspomnianej Huty Maurycy praktykowano wiele starych i już zapomnianych wierzeń i obyczajów. Do najważniejszych ceremonii związanych z tą datą, można zaliczyć tak zwany obrządek „karmienia dusz”. Wówczas to całymi rodzinami przychodzono pod wspomnianą hutę i każdy musiał mieć ze sobą kubek zsiadłego mleka i zasmażane kartofle. Przychodzące w to miejsce duchy mogły się posilić tak, aby już nigdy nie straszyć mieszkających w pobliżu ludzi.

Redakcja Dziennika Polonijnego również wybrała się w to miejsce. Ale chyba to duchy wystraszyły się naszej ekipy, ponieważ żaden nie usiłował nam dokuczyć.