Na polach Grunwaldu
Władca Mazowsza książę Konrad Mazowiecki, nie mógł poradzić sobie z napadami na swoje ziemie ze strony pogańskich Prusów. W 1226 roku postanowił zatem sprowadzić na ziemie polskie, Rycerzy Szpitala Zakonu Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego, zwanych potocznie Krzyżakami. Nadał im przygraniczną ziemię chełmińską w zamian za pomoc w walkach z nękającymi jego terytorium Prusakami. Potęga krzyżacka rozrosła się w siłę i rozpanoszyła się na ziemiach polskich do granic niewyobrażalnych. Zagarnęli oni wiele ziem między innymi Pomorze Gdańskie, ziemie michałowską i Kujawy.
Za czasów panowania Władysława Łokietka, wybuchła bitwa pod Płowcami rozegrana w 1331 roku, między wojskami polskimi, a zakonem krzyżackim. Bitwa ta jednak nie przyniosła upragnionego rezultatu, czyli nie przyczyniła się do opuszczenia ziem polskich przez barbarzyńskich zakonników. Nad Polską wciąż widniała groźba podziału naszych ziem między państwo zakonne, a Czechy. Mijały lata, a państwo krzyżackie dalej rosło w siłę i rozszerzało swój terror na bezbronnych Polakach. Pod koniec XIV wieku było już potęgą i chroniła go sieć warownych zamków. Do największych z nich należał zamek w Malborku. Uchodził on przez długie lata za warownię nie do zdobycia. Dlatego właśnie Krzyżacy ustanowili tam swoją stolicę, zwaną główną komturią. Rozciągając swoją potęgę, zakonnicy wykorzystywali do budowy dróg, miast i mniejszych grodów, swą technikę i ówczesną organizację. Nigdy nie poprzestawali na doczesnych zdobyczach, ale wciąż doprowadzali swe państwo do majestatycznego rozkwitu poprzez prowadzone wojny i podboje. Polska i Litwa związane Unią Personalną, zawartą w roku 1385, stały się poważaną siłą zdolną do położenia kresu potędze krzyżackiej. Aby osłabić pozycję Polski w Europie, Krzyżacy rozpowszechniali fałszywe informacje, że król Polski Władysław Jagiełło i jego kuzyn książę litewski Witold, są w dalszym ciągu poganami. Wieści te dotarły nawet do papieża, który to niestety nie zajął w tej kwestii należnego stanowiska wobec Polski. Zatem żądni ciągłych podbojów, czyli rejzów krzyżaccy zakonnicy szykowali się do wojny. W 1409 roku wybuchła wielka wojna pomiędzy Polską i Litwą, a wojskami Zakonnymi. Przeciwko zakonowi wyruszyli nawet Żmudzini. Wielki mistrz krzyżacki Urlich von Jungingen na czele swych wojsk przekroczył granice naszego kraju, zajmując niespodziewanie ziemię dobrzyńską. Zmagania wojenne przerwała nadciągająca sroga zima, toteż wojna rozpoczęła się znów latem roku następnego. Do rozstrzygającego starcia doszło w dniu 15 lipca, pod wsią o nazwie Grunwald. Krzyżacy zniecierpliwieni, chcieli jak najszybciej rozpocząć wojnę, wierząc w swoje zwycięstwo. Toteż Von Jungingen zarządził, aby dwóch posłów wyruszyło z nagimi mieczami do wojsk polskich, by tym samym wytknąć Polakom brak hartu do walki. Rozkazał on powiedzieć posłom, że... „Skoro nie macie mieczy to wam chętnie damy te dwa nagie....” Dumny, ale mądry król Jagiełło przyjął te miecze, na dobry znak i pomyślną wróżbę. Po niedługim czasie po odprawieniu dwóch mszy, z „Bogurodzicą” na ustach, Polacy ruszyli do boju. Armia polsko -litewska liczyła wówczas 30 tysięcy zbrojnych wojowników, zaś krzyżacka liczyła około 10 tysięcy żołnierzy mniej. Mistrz zakonu Urlich von Jungingen, postanowił na pierwszy ogień wystawić swych łuczników, przed którymi nakazał wykopać wilcze doły, jako zasadzkę dla strony polskiej myśląc, że ruszą jako pierwsze ciężkie polskie hufce. Jednak skwarny letni, lipcowy dzień spowodował, że Jagiełło nie śpieszył się z natarciem, toteż jako pierwsza ruszyła lekka jazda księcia Witolda, odziana jedynie w skóry i posiadająca na wyposażeniu wojennym łuki, zamiast ciężkiego oręża. Gdy doszło do takiego rozwiązania ze strony wojsk unijnych, zniecierpliwieni Niemcy ruszyli z całą swą potęgą tratując rozstawionych wcześniej łuczników wpadając tym samym w wykopane przez siebie wilcze doły. Szczęściem dla korony polskiej było to, iż przypadło im w ten gorący dzień miejsce po zacienionej stronie terenu walki. Ale mądry król i tak zwlekał do ostatniej chwili z atakiem. Wojska zakonu gorzały w skwarnym słońcu lipcowego nieba. Ten fakt także przyczynił się do przegranej, która dotknęła zakon i jego sprzymierzeńców. Na polach Grunwaldu armia krzyżacka poniosła straszliwą klęskę. Poległ wielki mistrz zakonu Urlich von Jungingen oraz prawie wszyscy znaczący dostojnicy państwa krzyżackiego. Potęga krzyżaków została raz na zawsze załamana. Polakom i Litwinom nie powiodło się ponad dwumiesięczne oblężenie Malborka, a w 1411 roku obie zwaśnione strony podpisały I Pokój Toruński. Nie przyniósł on zwłaszcza Polsce oczekiwanych korzyści, a państwo nasze odzyskało jedynie skrawki ziem, nieprawnie zagarniętych przez zakon. Krzyżacy utracili znaczenie międzynarodowe, ale pamiętać należy, że mimo iż nigdy nie podźwignął się zakon po zadanej klęsce grunwaldzkiej, to wciąż zagradzał Polsce drogę do morza. Po śmierci Władysława Jagiełły w 1434 roku, królem Polski został jego syn Władysław. Dziesięć lat później monarcha w wieku 20 lat zginął pod Warną w bitwie z Turkami. A od tego czasu, nadano mu przydomek Warneńczyk. W niedługim czasie następcą Warneńczyka, został jego brat, Kazimierz Jagiellończyk. W 1454 roku, ogłosił on akt inkorporacji, to znaczy wcielenia Prus do Polski, a pamiętać należy, że Prusami nazywano nie tylko ziemie dawnych Prusów, ale i ziemie leżące między Wisłą, a Niemnem. Akt inkorporacji, spowodował wojnę z zakonem krzyżackim. Nazwano ją potem trzynastoletnią, gdyż trwała od 1454-1467 roku. Walki toczyły się zaciekle, ale ze zmiennym szczęściem zarówno dla Polaków, jak też i dla zakonu. O szczęściu wojennym decydowały pieniądze. Kazimierz dostał je od Gdańska, Elbląga i innych pomorskich miejscowości. Za nie zwerbował wielu żołnierzy i wykupił od najemnej załogi zamek w Malborku. W 1466 roku, podpisano drugi pakt zawarty między Polską, a Krzyżakami zwany Pokojem Toruńskim, który był dla nas o wiele korzystniejszym niż poprzedni. Na jego mocy odzyskaliśmy Pomorze Gdańskie, z przyległymi ziemiami, a tereny dawnych Prus, nazwano Królewskimi, ponieważ władał nimi nasz polski król Kazimierz. Tyle z kart historii upamiętniającej datę 15 lipca.
EWA MICHAŁOWSKA WALKIEWICZ