Wojtek, to urodzony w roku 1941 w Persji syryjski niedźwiedź brunatny, który zmarł w roku 1963 w dniu 2 grudnia w Edynburgu. Został on adoptowany przez polskich żołnierzy 22 kompanii Zaopatrywania Artylerii dowodzonym przez generała Władysława Andersa. Niedźwiedź ten, brał udział w bitwie o Monte Cassino. W jednostce nadano mu stopień kaprala.
W roku 1942
W kwietniu 1942 roku, polscy żołnierze maszerując z Pahlevi w Iranie do Palestyny, za konserwę wołową, tabliczkę czekolady, garść pieniędzy oraz szwajcarski nóż oficerski odkupili małego niedźwiadka brunatnego od przygodnie napotkanego chłopca. Niedźwiadek nie umiał jeszcze samodzielnie jeść i żołnierze karmili go rozcieńczonym skondensowanym mlekiem z butelki po wódce i skręconego ze szmat smoczka. Podobno z tego powodu Wojtkowi na zawsze pozostało upodobanie do napojów butelkowanych. Miś został oficjalnie wciągnięty na stan ewidencyjny jednostki, z którą to przeszedł cały szlak bojowy: z Iranu do Wielkiej Brytanii.
Opiekowano się nim szczególnie dobrze
Niedźwiadkiem opiekowano się troskliwie. Jego ulubionymi przysmakami były owoce, słodkie syropy, dżemy, miód oraz piwo, które dostawał za dobre zachowanie. Jadał razem z żołnierzami i spał z nimi w namiocie. Kiedy urósł, dostał własną sypialnię w dużej drewnianej skrzyni, nie lubił jednak samotności i często w nocy chodził przytulać się do śpiących w namiocie żołnierzy. Był łagodnym zwierzęciem mającym zaufanie do ludzi. Stwarzało to często zabawne sytuacje z udziałem obcych żołnierzy lub ludności cywilnej. Wojtek uwielbiał jazdę wojskowymi samochodami. Lubił też zapasy z żołnierzami, które na ogół kończyły się jego zwycięstwem: pokonany leżał „na łopatkach” a niedźwiedź lizał go po twarzy. Pośród opowieści o Wojtku jest również taka, jak to podczas działań wojennych pod Monte Cassino, kapral Wojtek pomagał pozostałym żołnierzom w noszeniu ciężkich skrzyń z amunicją. Od tamtej pory symbolem 22 Kompanii stał się niedźwiedź z pociskiem w łapach.
Lata powojenne
Po wojnie 22 Kompania Zaopatrywania Artylerii została przetransportowana do Szkocji, a razem z nią niedźwiedź. Wojtek został ulubieńcem całego obozu i okolicznej ludności. Stał się też tematem licznych publikacji prasowych. Miejscowe Towarzystwo Polsko-Szkockie mianowało go nawet swoim członkiem. Na uroczystości przyjęcia do towarzystwa, obdarzono nowego członka jego ulubioną butelką piwa. Z czasem jednak trafił do ogrodu zoologicznego. Wojtek spędził w nim 16 lat, żyjąc w klatce o powierzchni 10 metrów kwadratowych. Próby socjalizacji go z innymi niedźwiedziami w tym ZOO nie przyniosły pozytywnych efektów.
Ewa Michałowska-Walkiewicz
Dziennik Polonijny
Polska
KATALOG FIRM W INTERNECIE