Kraj mający największe na świecie złoża ropy naftowej spada w gospodarczą otchłań. W Wenezueli przeraża jednak nie tylko fatalna sytuacja gospodarcza, ale przede wszystkim dramatyczny kryzys humanitarny spowodowany brakiem leków czy powszechnym niedożywieniem dzieci - pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.
Wenezuela jest bankrutem. Państwo nie spłaca zagranicznych zobowiązań, a inflacja przekracza 10 tys. proc. rocznie. Jeszcze w 2012 r. za jednego amerykańskiego dolara można było kupić 10 boliwarów (VEF), a teraz 400 tys. Międzynarodowy Fundusz Walutowy ocenia, że PKB uległo obniżeniu o 25 proc. tylko w ostatnich dwóch latach, a spada już piąty rok z rzędu. Wszystko to dzieje się w kraju, gdzie potwierdzone zasoby ropy naftowej wynoszą według Amerykańskiej Agencji Energetycznej (EIA) 301 mld baryłek. Jak to możliwe, że Wenezuelczycy zamiast pławić się w bogactwie leczą się medykamentami dla zwierząt, a dzieci umierają z niedożywienia?
Utopijny socjalizm
Niespotykany w rozwiniętym świecie kryzys, który trapi Wenezuelę, zbiegł się z powołaniem na stanowisko prezydenta Nicolasa Maduro w 2013 r. Faktycznie jednak źródła tego załamania można znaleźć znacznie wcześniej. Już za czasów jego poprzednika, czyli Hugo Chaveza, państwo coraz bardziej przesuwało się w stronę utopijnego socjalizmu, gdzie wszystko musi być darmowe, całą gospodarkę kontroluje państwo, a zagraniczny kapitał jest największym złem, mimo że bez niego nie można efektywnie wykorzystać zasobów naturalnych.
Dobrym dowodem na przekroczenie granicy zamknięcia się kraju na zewnętrzne otoczenie jest fakt, że władze w Caracas od 12 lat nie pozwalają na przybycie misji MFW w celu oceny gospodarczej sytuacji. Dopóki jednak ceny ropy naftowej były wysokie, większość problemów udawało się „zamiatać pod dywan”, a rynek, głównie poprzez zadłużenie państwowego koncernu wydobywczego, pożyczał pieniądze na finansowanie niewydolnego systemu. Gdy jednak ceny ropy zaczęły spadać, pojawiły się prawdziwe kłopoty.
Gospodarczy upadek
Zwykle pierwsze oznaki problemów gospodarczych pokazuje zachowanie się waluty. Już pod koniec 2012 r. kurs czarnorynkowy bolivara zaczął odbiegać od oficjalnego, stałego poziomu wymiany z dolarem. Na początku były to różnice kilkudziesięciu proc. W kolejnych kwartałach kurs oficjalny nie miał już żadnego powiązania z rzeczywistością. Pod koniec 2014 r. amerykańska waluta była warta 100 VEF na czarnym rynku, po kolejnych 12 miesiącach było to już prawie 1000 VEF, a na początku 2018 r. trzeba było zapłacić za dolara 100 tys. VEF. Kurs oficjalny cały czas wynosił 9,95 VEF.
W lutym rząd zdecydował się na dewaluację i obecnie za dolara oficjalnie trzeba płacić prawie 50 tys. VEF. Kurs czarnorynkowy (dane „Dolartoday”) wynosi już jednak ok. 400 tys VEF. Tak gwałtowna przecena lokalnej waluty sugeruje, że bank centralny finansuje rząd, drukując pusty pieniądz.
Potwierdza to poziom inflacji, który według szacunków przedstawionych przez lokalny parlament wynosił w marcu 8878 proc. MFW ocenia, że w tym roku ceny mogą wzrosnąć o ok. 13 tys. proc. Fundusz także prognozuje, że poziom PKB w przyszłym roku będzie o ok. 40 proc. niższy niż w momencie dojścia przez Maduro do władzy.
Skalę gospodarczej katastrofy dobrze pokazują także dane o imporcie. Według szacunków wiodącego amerykańskiego think-tanku Council on Foreign Relations (CFR) import Wenezueli wynosił jedynie 18 mld dol. rocznie, podczas gdy w 2012 r. było to 66 mld. Z kolei załamanie popytu konsumpcyjnego idealnie potwierdzają dane o sprzedaży nowych samochodów. W 2012 r. średnio nabywano miesięcznie ok. 10 tys. aut. Ostatnie dane (z połowy 2017 r.) pokazują, że miesięczna sprzedaż nie przekracza 300 sztuk przy populacji kraju na poziomie 30 mln.
Gdzie się podziała ropa?
Ropa oczywiście jest, i to ponad 300 mld baryłek, a przy ostrożnej wycenie jej wartość można oszacować na 15 bln dol. Kłopot w tym, że brak inwestycji, wyrzucenie z kraju zagranicznych firm wydobywczych oraz przejęcie władzy w sektorze naftowym przez członków armii powodują dramatyczny spadek jej produkcji.
Marcowe dane OPEC pokazują, że Wenezuela wydobywała dziennie tylko 1,5 mln baryłek. To nie tylko o 900 tys. baryłek mniej niż pod koniec 2015 r., ale także najmniej od pół wieku, pomijając kilka miesięcy 2002 r., gdy Wenezuelę trapiły strajki związane z nieudanym zamachem stanu na prezydenta Chaveza i chęcią przejęcia władzy przez środowisko związane z zarządzającymi sektorem naftowym.
Kryzys humanitarny
Mieszkańcy krajów rozwiniętych są przyzwyczajeni do tego, że co jakiś czas pojawia się kryzys. Rzadko jednak ma on wymiar katastrofy humanitarnej. W Wenezueli jest jednak inaczej.
Kraj dramatycznie ograniczył import, a sprawujący realną władzę oficjele nie wpuszczają zagranicznych organizacji humanitarnych. W poruszający sposób skala problemu została opisana w analizie The New York Times („As Venezuela Collapses, Children Are Dying of Hunger”).
Pięciomiesięczna obserwacja pracy 21 publicznych szpitali w Wenezueli przeprowadzona przez NYT pokazuje szokujący wzrost śmiertelności niemowląt w wieku do czwartego tygodnia z powodu niedożywienia oraz chorób. Potwierdzają to oficjalne dane Ministerstwa Zdrowia, gdzie od 2012 r. odsetek zgonów niemowląt do czwartego tygodnia życia wzrósł 100-krotnie (z 0,02 proc. do 2 proc. populacji). Śmiertelność matek w tym samym okresie wzrosła 5-krotnie.
Kryzys ekonomiczny oraz wojny gangów przemycających narkotyki powodują, że w okresie ostatnich 10 lat liczba zabójstw prawie potroiła się (dane „Financial Times”) i wynosi obecnie blisko 30 tys. rocznie.
Pustki w państwowej kasie prowadzą także do szokujących zachowań obywateli. W jednym z reportaży agencji Bloomberg „Life in Caracas” możemy przeczytać, że w związku z brakiem leków mieszkańcy kraju masowo kupują i zażywają medykamenty przeznaczone dla zwierząt.
Czy jest wyjście z zapaści?
Teoretycznie kraj mógłby bardzo szybko stanąć na nogi. Znaczne zasoby ropy naftowej i otwarcie granic dla kapitału zagranicznego oraz organizacji humanitarnych spowodowałoby gwałtowną poprawę sytuacji mieszkańców. Również MFW przygotowuje pomoc dla Wenezueli, która według Funduszu potrzebuje ok. 30 mld dol. Kiedy to nastąpi? Wszystko zależy od woli politycznej sprawującej władzę ekipy prezydenta Maduro.
Marcin Lipka
główny analityk
Cinkciarz.pl
INFORMACJE O MARCE
Portale finansowe Cinkciarz.pl i Conotoxia.com udostępniają różne usługi finansowe: wymianę walut, przekazy pieniężne, płatności, pożyczki oraz transakcje na rynku Forex. Dostawcami usług dla biznesowych oraz indywidualnych klientów portalu są spółki należące do grupy Conotoxia Holding. Ich biura znajdują się w Zielonej Górze, Warszawie, Chicago i Limassol.
KATALOG FIRM W INTERNECIE