KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 21 listopada, 2024   I   09:41:22 AM EST   I   Janusza, Marii, Reginy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Referendum: progowe czy bezprogowe?

Prof. Mirosław Matyja
20 maja, 2022

Referendum: progowe czy bezprogowe?

Osobiście nie bardzo rozumiem sens dyskusji na temat czy referendum, jako instrument prawdziwej demokracji, powinno być progowe czy bezprogowe?

Wiemy, że referendum to forma głosowania o charakterze powszechnym, niewątpliwie najbliższa ideałowi demokracji bezpośredniej, w której udział mogą brać wszyscy obywatele uprawnieni do głosowania. W ramach referendum obywatele całego państwa lub jego części wyrażają swoją opinię w kwestii poddawanej głosowaniu.

Referendum jest narzędziem kontroli władz, kształtowania ustroju i wyrazem woli społeczeństwa.

Dlaczego w ramach demokracji bezpośredniej referendum powinno być bezprogowe? Odpowiedzi na to pytanie jest kilka.

Każdy próg jest ograniczeniem demokracji, stanowi jej blokadę i jest po prostu… niedemokratyczny. Załóżmy, że mamy w Polsce system demokracji bezpośredniej. Ludzie przyzwyczajają się do częstych referendów, ale nie wszyscy są zainteresowani wszystkimi sprawami – co jest na wskroś normalne. Następuje więc klasyczne tasowanie się głosujących. Jednego interesuje jedna sprawa, innego zupełnie inny problem. Więc do urny referendalnej idą różni ludzie w różnych sprawach, i w ramach różnych referendów.

Tak czy owak, w ramach demokracji referendalnej (bezpośredniej) zawsze będziemy mieli do czynienia z 3 grupami elektoratu:

  • głosującymi zawsze
  • nigdy nie głosującymi
  • głosującymi à la carte, tzn. od przypadku do przypadku.

Ale co jest z tymi ludźmi, którzy do urny nie idą? Ktoś powie: oni nie głosują. To stwierdzenie jest klasycznym błędem osób, oceniających demokrację bezpośrednią w sposób powierzchowny. Bowiem niegłosujący głosują również, tylko że pasywnie. Nie idąc do urny, zgadzają się zawczasu z wynikiem głosowania w ramach danego referendum.

Załóżmy jednak teoretycznie, że mamy demokrację bezpośrednią z referendum progowym. A więc referendum jest ważne tylko wówczas, jeśli do urny pójdzie co najmniej 50%+1 uprawnionych do głosowania. Ze względu na częstość referendalnych głosowań, uzyskanie takiej frekwencji jest możliwe tylko w wypadku takich referendów, w których chodzi "o wszystko albo prawie wszystko".

W polskich warunkach takim referendum mogłoby być np. głosowanie o wystąpienie Polski z Unii Europejskiej itp. Natomiast w ramach innych głosowań, 50-procentowy próg byłby zapewne nieosiągalny. Przykładem jest tu Szwajcaria, państwo, które jest kolebką demokracji bezpośredniej i w którym przeciętna frekwencja referendalna wynosi ok. 40%.

Gdyby więc w Szwajcarii wprowadzono 50-procentowy próg referendalny, to całą demokrację bezpośrednią w tym państwie "by diabli wzięli". Pomijając fakt, że za każdym razem ponoszone byłyby koszty przeprowadzenia referendum, które w efekcie nie przyniosłoby żadnych rezultatów.

Referendum jest – powtarzam jeszcze raz – narzędziem kontroli władz, kształtowania ustroju i wyrazem woli społeczeństwa i jako takie ma tylko wtedy swój demokratyczny sens, jeśli jest bezprogowe i wiążące.

Aha, na koniec mała uwaga: jeśliby nawet niewielki procent elektoratu głosował w Polsce w ramach referendum, to i tak będzie to zapewne wyższa liczba niż 460 (liczba posłów w Sejmie).

Progowe czy bezprogowe? Brzmi trochę jak: demokracja albo jej brak?