- Home >
- POLONIA USA >
- Informacje polonijne ze świata
Mienie wiecznie zagrabione w Polsce
Waldemar Piasecki 12 sierpnia, 2019
Problem zagrabionego mienia przez Hitlera i PRL, dotyczący samej tylko Polonii amerykańskiej i kanadyjskiej może obejmować około 25 tysięcy osób... Z Mirosławem Szypowskim, prezesem Polskiej Unii Właścicieli Nieruchomości rozmawia Waldemar Piasecki.
Strategia kolejnych władz wobec ograbionych z mienia przez Hitlera i PRL jest wiecznie ta sama: odciąganie decyzji oraz tolerowanie czarnej propagandy, że zwracane mienie trafiać będzie przede wszystkim do... Żydów, których w ogólnej puli podlegającej restytucji jest nie więcej niż 13-14 procent. W samej tylko Polonii amerykańskiej i kanadyjskiej problem dotyczy ok. 25 tysięcy osób. Z tematu elementarnej sprawiedliwości dyskusja schodzi wtedy szybko na reminiscencje narodowościowe z antysemityzmem w tle.
Bohater tej rozmowy, publikowanej w 2008 roku wielu tytułach prasowych, która prezentuje problem zagrabionego mienia zmarł w listopadzie 2013 roku nie doczekawszy sukcesu swej walki. Jest ona ze wszech miar godna przypominania. I to robimy. [Redakcja]
- Czy jest szansa, że Sejm RP uchwali wreszcie w 2009 roku ustawę o restytucji mienia zgrabionego w Polsce w latach 1939-62, najpierw przez Niemcy hitlerowskie, a potem przez PRL, która miała stać się prawem jeszcze w zeszłym roku? Brak takich regulacji negatywnie "wyróżnia" Polskę w Europie.
- Takiej szansy nie ma, gdyż projekt rządowy nie wpłynął jeszcze do Sejmu. Nawet gdyby sie tak stało teraz, to realny termin, kiedy można by się ewntualnie spodziewac jakiegos efektu legislacyjnego to... koniec roku.
- Opinia na ogół nie zdaje sobie sprawy jak licznej grupy ludzi ten bolesny problem dotyczy, ile stoi za nim tragedii. Czy może Pan to przybliżyć? Jakie są liczby? Jakich kategorii dotyczą?
- Tylko w kraju problem dotyczy ponad 300 tys. skonfiskowanych różnego rodzaju obiektów prywatnych. Licząc średnio trzech spadkobierców na każdy obiekt daje to milionową rzeszę zainteresowanych. Oczywiście stoi za tym morze niesprawiedliwości i łez. Nieprawość zaś dotyczy zarówno prostych ludzi, jak i znakomitych rodów i postaci wspaniale w historii Polski zasłużonych.
- Jak wielu Polaków mieszkających w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie utraciło swoje dobra w Polsce, zostawszy w różny sposób zmuszonymi do opuszczenia ojczyzny, którzy mogliby dziś być beneficjentami ustawy? Nie pytam przy tym obywateli polskich pochodzenia żydowskiego (czy jak się to przed wojna pisało w dokumentach: wyznania mojżeszowego)...
- Według naszych szacunków jest to około 25 tys. osób, nie licząc obywateli polskich narodowości żydowskiej.
- Dlaczego w Polsce nie mówiło się, że tak wielka rzesza dzisiejszej Polonii została przez Polskę ograbiona?
- Nie wiem. Ciągle istnieje tendencja ze strony kolejnych rządów na minimalizowania czy nawet bagatelizowania tego problemu.
- W przekazie propagandowym zwykle eksponuje się rzekomo wielką liczbę Żydów mogących być beneficjentami ustawy, mówi się wręcz, że „przyjdą i zabiorą Polskę”. Jaki odsetek w ogólnej masie zrabowanego mienia, stanowi to należące niegdyś do obywateli RP wyznania mojżeszowego?
- To... rzewna bzdura. Żyjących spadkobierców ofiar Holokaustu, którzy mogą się upominać o swoje mienie szacuje się na około 10 tysięcy osób. Nawet gdyby okazało się, za są jacyś inni i nawet gdyby okazało się, że jakoś znacząco wartościowo mieliby partycypować w restytucji, to mogłoby trafić do nich nie więcej niż 13-14 procent tego zadośćuczynienia. W opinii publicznej rozpowszechnia się natomiast złowrogi mit, że to Żydzi mają być głównymi beneficjentami.
- Skąd bierze się ten mit?
- Sądzę że jest to celowo nagłaśniane przez kolejne rządy i część mediów, aby zastraszyć społeczeństwo groźbą zwrotu mienia, grając na reminiscencjach antysemickich.
- Co może pan powiedzieć o obecnym projekcie ustawy? Jak się on ma do poprzednich? Zwłaszcza tych z czasów Kwaśniewskiego i Buzka?
- Z przykrością stwierdzam: jest to najgorszy projekt ze wszystkich dotychczasowych. Wyklucza zwrot w naturze, obiecuje jałmużnę w wysokości około 15 procent wartości, ze spłatą rozłożoną na 15 lat (sic!).
- Dlaczego problemu restytucji nie uregulowano po odzyskaniu demokracji, w pierwszych latach III RP, kiedy akceptacja społeczna dla tego aktu sprawiedliwości była największa? Czy są jakieś lobby, zwalczające tę ideę?
- Sądzę, że celowo. Po to by na zrabowanym majątku mogli się uwłaszczyć, raz stara partyjna nomenklatura oraz nowobogaccy. Akceptacja społeczna największa była w pierwszych latach po transformacji ustrojowej i sięgała 80 procent. Wtedy nie byłoby problemów z dokonaniem tego aktu elementarnej sprawiedliwości. Zaniechano tego.
- Dlaczego z takim zapamiętaniem unika się możliwości zwrotu mienia w naturze? Podobno zostało już ono rozdysponowane i nie pozostaje w gestii Skarbu Państwa?
- To stare kłamstwo rządowe. Argumentem, którym posługuje się by odrzucić formułę zwrotu w naturze jest to gołosłowne twierdzenie, iż zwrot taki jest dziś niemożliwy, gdyż mienie skonfiskowane w latach 1939-1962, a więc to, które należało do prywatnych właścicieli zostało w całości rozdysponowane w ciągu ostatnich lat. Od zmian strukturalnych w Polsce istotnie mija już 19 lat, a był to czas, w którym należało wstrzymać dysponowanie zagrabionym mieniem, czego od początku domagali się wszyscy wywłaszczeni, a więc to rozdysponowanie, o którym chętnie wspomina rząd, następowałoby w oczywistej i zdecydowanej złej wierze. Twierdzenie o rozdysponowaniu całego mienia przejętego niezgodne jest prawdą. Dysponujemy nawet wyliczeniem...
- Kto to policzył? Co wyszło z tego liczenia?
- Organizacje sfederowane w OPOR’ze czyli Ogólnopolskim Porozumieniu Organizacji Rewindykacyjnych w oparciu o swoje dane wykazały, iż na dzień 1 marca 2008 r. istniało jeszcze 71,5% majątku, który nadal stanowi własność Skarbu Państwa (w tym jego różnych agend) oraz gmin i może być zwrócony bez narażania praw osób trzecich tj. nabywców tego majątku działających w dobrej wierze. Jest to 48 tys. nieruchomości miejskich będących obecnie głównie w posiadaniu gmin (domy ,,komunalne’’), których stan na skutek socjalistycznej gospodarki mieszkaniowej, zbliża je do śmierci technicznej. W tej liczbie mamy prawie 15 tys. nieruchomości warszawskich, dwa tysiące zespołów pałacowo-dworskich, 93 tys. zakładów przemysłowych, 2,5 mln hektarów ziemi leżącej odłogiem, 1,5 mln hektara lasów, którymi gospodaruje państwo. Do tego należy dodać ruchomości, o których autorzy kolejnych projektów ustaw reprywatyzacyjnych ciągle „zapominają”. Jest to ponad 128 tys. obiektów zabytkowych stanowiących wyposażenie dworów i pałaców ,,przejętych’’ dosłownie ,,prawem kaduka’’ przy okazji realizacji dekretu o reformie rolnej z 1944 r. Nawet podziwiać ich, w ogromnej większości przypadków, nie można gdyż zawalają piwnice muzeów. Na zasadzie mentalności „psa ogrodnika”:
sam nie korzystam, ale drugiemu nie pozwolę.
Skoro całe to mienie, o którym mówię, znajdowało się jeszcze pół roku temu w rękach Skarbu Państwa i gmin, może być zwrócone dawnym właścicielom. Państwo jest władne to uczynić. Lepiej jest jednak mówić, że tego mienia nie posiada, bo wtedy nie trzeba uzsadanić, dlaczego się go nie chce zwracać.
- Używana jest jednak także argumentacja, że państwa na restytucję nie stać, że odbyłaby się kosztem społeczeństwa...
- Społeczeństwo polskie nie jest głupie. Dla każdego rozsądnie myślącego jest rzeczą oczywistą, że akt sprawiedliwości, jakim powinna być uczciwa ustawa reprywatyzacyjna, jest Polsce potrzebny. Nie można budować państwa na krzywdzie ogromnej rzeszy jego obywateli. Konfiskaty okresu PRL - były grabieżą. Brak jej potępienia i nieodcięcie się od tej grabieży stawia pod znakiem zapytania wiarę w prawość polskiego państwa. Każdy, kto dziś ciężką pracą, drogą ogromnych wyrzeczeń buduje swój osobisty byt zadać musi sobie pytanie: Jeżeli Państwo korzysta dziś z majątków swoich obywateli, których kiedyś ograbiło i nie zrobi nic, by im to zrekompensować, to kto mi zaręczy, że nie zrobi kiedyś tego samego z moim majątkiem z moim domem, mieszkaniem, fabryką, sklepem, apteką? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam czytelnikom…
- Nowa ustawa przewiduje na zadośćuczynienie 20 miliardów złotych. Czy jest to kwota godziwa? Czy Polskę jest stać na więcej?
- Te 20 miliardów proponowane przez rząd stanowi niewielki procent zrabowanego obywatelom mienia, z którego państwo korzystało i korzysta nadal. Nie można więc tu mówić o jakiejkolwiek kwocie godziwej.
- Jakie są szanse, że ktoś z właścicieli dożyje zadośćuczynienia, skoro ustawa zakreśla horyzont czasowy rekompenst na 15 lat?
- Żadne. Zważywszy na fakt, że konfiskaty miały miejsce w latach 40. ubiegłego wieku. Właściciele musieli by żyć ponad 120 lat.
- Jak zdaniem Waszej organizacji powinna wyglądać restytucja?
- Bardzo prosto. Zwrócić w naturze wszędzie tam gdzie to jest możliwe. Gdzie nie możliwe, bo zostało rozdysponowane osobom trzecim, wypłacić odszkodowanie w pełnej wysokości.
- Dlaczego sprawa restytucji regulowana jest w Polsce, jako w ostatnim kraju europejskim? Dlaczego tyle lata panowała tu zgoda i przyzwolenie na fakt grabieży i brak woli, aby do sprawy odnieść się w zgodzie z zasadami humanitaryzmu i poszanowania świętego prawa własności?
- Odpowiedź prosta. Wszystkie kolejne ekipy rządowe łącznie z obecną korzystały z zagrabionego mienia i nie miały żadnej woli aby to mienie oddać prawowitym właścicielom. Poszanowanie prawa własności jest czystym sloganem każdego rządu, z którego sobie nic nie robi. Dziwi mnie tylko że i Kościół w tej sprawie dyskrenie milczy choć sam załatwił sobie sprawy zwrotu mienia już dawno. W niektórych przypadkach w sposób bulwersujący opinię publiczną.
- Nie powie mi Pan jednak, iż nie dostrzega faktu, że opór dla zwrotu mienia, jego prawowitym właścicielom łączy w Polsce środowiska w innych tematach walczące na noże. Np. klientelę odbiorców "Trybuny" i... Radia Maryja.
- Mogę się tylko cieszyć - choć to naprawdę gorzka satysfakacja, że to widać nawet z Ameryki. Jakobiński duch egalitaryzmu poczęty przez socjalistów utopijnych, zrodzony w Rewolucji Francuskiej, a ugruntowany przez pazerną i zaborczą socjalistyczną ideę "sprawiedliwości społecznej" jest ciągle żywy w naszym społeczeństwie. Ze zdumieniem stwierdzam, że także w jego kręgach opiniotwóryczych. Największymi przeciwnikami zwrotu zagrabionego mienia w Polsce są... środowiska inteligenckie. Wystarczy przypomnieć jak nasi najwięksi pisarze przedstawiali w swoich powieściach włascicieli domów. To wówczas powstało pogardliwe określenie kamienicznika, z uporem powtarzane po dziś dzień przez media. Równocześnie lansowano model "porządnego, patriotycznego kapitalisty", takiego Wokulskiego. On się może bogacić na dostawach wojennych dla Rosji, dzięki ktorym na frontach leje się rzeką krew, także polskiego żołnierza, a „kamienicznik” jest irracjonalnym, chciwym bydlęciem z perwersyjną satysfakcja gnębiącym swoich lokatorów i bezczelnie oczekującym płacenia czynszu. W dzisiejszej retoryce medialnej wizerunek takiego kamienicznika "zastępuje" także właściciela dworu szlacheckiego, fabryki czy lasu.
- Czy biorąc pod uwagę Pana wywód, uprawnione jest podejrzenie, że ten kto zdecyduje się na odważną reprywatyzację, przegra w Polsce wybory parlamentarne i prezydenckie?
- Doszliśmy chyba do sedna rzeczy. Odwiecznego konfliktu etyki i polityki. Myslę, że nie ma w Polsce siły politycznej, która nie zdaje sobie sprawy z moralnego sensu sprawiedliwego zadośćuczynienia za grabież państwa wobec obywatela. Co stwierdziwszy, dodaję, że nie znam także siły politycznej, która w imię głoszenia racji moralnej zdecydowałaby się na hazard utraty władzy.
- Czy uważa Pan przypominanie Polsce o potrzebie prześpiesznia prac nad ustawą ze strony Kongresu USA za stosowną?
- Bardzo stosowną. Niezależnie od tego kto i jak na nią w Polsce psioczy. Sprawa zwrotu musi uzyskać poważne wsparcie międzynarodowe. To po pierwsze. Po drugie, jeżeli uznawaliśmy prawo parlamentu USA do oceny m.in. stanu wojennego w Polsce, łamania praw ludzkich w Korei Północnej czy zadośćuczynienia Niemiec za pracę niewolniczą podczas II wojny, dlaczego nagle odmawiamy tego prawa w ocenie polskiego podejścia do prawa własności?
Mirosław Szypowski uważał, że w kwestii zagrabionego polskim obywatelom mienia kryterium wartościowania narodowościowego nie może mieć miejsca. Foto: Archiwum
- Czy Wasza organizacja współpracuje z żydowskim organizacjami restytucji mienia? Jeżeli tak, to jak ta współpraca się układa?
- Tak. Współpracujemy blisko z Holocaust Restitution Committee. Współpraca układa się bardzo dobrze jest pełne zrozumienie z obu stron. Staliśmy zawsze na stanowisku, że w kwestii własności polskiego mienia prywatnego powinno decydować kryterium obywatelstwa RP, nie zaś kryterium religijne czy rasowe. Odmawianie obywatelom RP czy ich spadkobiercom prawa zadośćuczynienia z powodu ich pochodzenia żydowskiego uznawaliśmy za nie do przyjęcia z fundamentalnych racji moralnych i prawnych.
- Czy Kongres Polonii Amerykańskiej powinien włączyć się w pomoc Polonii w USA i Kanadzie w staraniach o zadośćuczynienie za zrabowane jej mienie?
- Nie wątpię, że Polonia przyjęłaby taka pomoc z wdzięcznością. Zawłaszcza, iż dotyczy ona przede wszystkim starszego pokolenia, tragicznie doświadczonego przez los i historię. Sprawa dotyczy też relacji wychodźstwa oraz Starego Kraju. Dotychczasowej dzieje Polonii pokazują, jak bardzo zależy jej, aby Polska była prawdziwą Ojczyzną, domem, w którym kultywuje się wiarę i tradycję, ale także respektuje prawo. W tym święte prawo własności, czego akurat w Ameryce nie trzeba tłumaczyć.
Rozmawiał: Waldemar Piasecki, Warszawa / Nowy Jork
KATALOG FIRM W INTERNECIE