KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Sobota, 23 listopada, 2024   I   02:46:53 PM EST   I   Adeli, Felicyty, Klemensa
  1. Home
  2. >
  3. POLONIA USA
  4. >
  5. Informacje polonijne ze świata

Polska Fundacja Kulturalna w Clark, NJ na granicy bankructwa

19 lutego, 2014

Angielskie wyrażenie „ufaj, ale sprawdzaj” jest na ustach wielu członków Polskiej Fundacji Kulturalnej w Clark , NJ. Wyrażenie to oddaje specyfikę jaka panuje wśród wiekszości członków tej Fundacji, którzy dzwonili do mnie w ciągu ostatnich kilku tygodni. Wszyscy oni są członkami Fundacji, którzy martwią się o przyszłość PFK.

Niektórzy z nich planują uczestniczyć w zebraniu członków Fundacji w dniu 19 lutego, 2014. Jakkolwiek, większość z nich powiedziała mi, że obawiają się współpracować z innymi członkami w PFK, ze względu, jak to opisali, na „pro-Czulada” ugrupowanie znajdujące sie w PFK.

Ich obawy w dużej mierze wyjaśniają dlaczego wolą rozmawiać ze mną, a nie z przedstawicielami trójki członkowskiej, wybranej do reprezentowania ich przed zarządem Dyrektorów PFK (BOT). Kiedy próbowałem dokładnie się dowiedzieć, czego się obawiają, odpowiedziano mi, że obawiają sie tych, którzy traktują Polską Fundację Kulturalną jako ich własny prywatny "folwark".

Większość członków z tych, z którymi rozmawiałem, wyrażało zaufanie do kierującego PFK prezydenta pana Marka Ruszały. Członkowie ci również mają wielkie zaufanie do poprzedniego prezydenta PFK, pana Dan Domogała, który piastował tą pozycję pomiędzy styczniem 2012, a 24 października 2013 roku. Kiedy pan Domogała zrezygnował, ze względów moralnych, a dotyczących nielegalnych postępowań pana Czulady, zaaprobowanych przez Zarąd Dyrektorów (BOT). Ci członkowie rozumieją, że pan Marek Ruszała i pan Domogała otrzymali w spadku po poporzednim prezesie panu Czuladzie duże braki finansowe w budżecie PFK.

Duża większość moich znajomych członków z PFK, którzy rozmawiali ze mną przed napisaniem tego artykułu, jest zawiedziona, że Zarząd Dyrektorów - BOT przy PFK - wykazuje intelektualne braki w zarządzaniu i administrowaniu fundacją, a szczególnie brakiem zainteresowania wydawaniem funduszów fundacji przez pana Freda Czuladę podczas piastowania przez niego pozycji zastępcy prezydenta, a później prezydenta, na cele i wydatki nie związane z działalnościa PFK. To właśnie było podczas początków prezydentury pana Freda Czulady jako V-President of Business Affairs, a później jako Prezydenta PCF, kiedy Fundusz Awaryjny w PCF został nie potrzebnie rozdysponowany na nieistotne cele. Najciekawsze jest to, że podczas tego czasu Zarząd Dyrektorów - BOT - nie interesował się i nie kwestionował wydatków pieniężnych pana Freda Czulady. A te pieniądze, to przecież majątek wszystkich członków Polskiej Fundacji Kulturalnej w Clark. Wszyscy członkowie fundacji pytają się: dlaczego Zarząd Dyrektorów BOT przy fundacji tak lekkomyślnie postępował w tamtych czasach i nie chronił pieniędzy członkowskich należących do nas wszystkich? Wszyscy członkowie PFK pytają się też: co stało się z około $300,000 dolarów, które powinny być na koncie funduszu awaryjnego, w momencie kiedy pan Domogała zaczął swoją prezydenturę w styczniu 2012 roku?

Gdyby zarząd Fundacji - BOT w czasie sprawowania prezydentury przez pana Czuladę, sprawował swoje funkcje statutowe tak, jak powinien, to pieniądze z Funduszu Awaryjnego nie ulotniły by się bez żadnej kontroli i mogły by być wykorzystane w 2012 roku podczas Sztormu Sandy na naprawę zniszczonych dachów budynków 2 i 3, oraz na wymianę starego dachu na budynku nr. 1.

Obawy te wyrażają sie w braku zaufania do przejrzystości działań w PCF, przykładem tego może być słaba odpowiedź na wezwania pani Joanny Szymańskiej o zbiórkę pieniędzy, która przyniosła tylko $160 dolarów po apelu do wszystkich członków fundacji oraz do wszystkich innych osób i organizacji, które mogły by się przyczynić do utrzymania naszej fundacji przy życiu. Przed odezwą pani Joanny Szymańskiej pojawiła się wcześniej odezwa od pana Ron Syslo - Przewodniczącego Zarządu Dyrektorów przy PFK - wzywająca każdego członka fundacji do wpłacenia $100 w celu utrzymania fundacji przy życiu.

Jeżeli wszyscy członkowie fundacji odpowiedzieli by na wezwanie przewodniczącego Zarządu PCF - to fundacja mogła by liczyć na przyrost gotówki w wielkości $800,000 dolarów. Jako autor tego listu chciałem podkreślić, że odpowiedziałem na wezwanie pana Ron Syslo i przekazałem moją część na jego ręce. I proszę was wszystkich, czytających ten list, o zrobienie tego samego.

Nie dawno pani Szymańska wzywała wszystkich członków fundacji do zebrania 90,000 dolarów, które fundacja musi zapłacić na konto naprawy dachu budynku nr. 1, którego pełna wartość wynosi 176,550 dolarów według wystawionego rachunku.

W dniu 9 lutego o 3:30 pm, według strony internetowej www.crowdrise.com/pcfroof, która rejestruje wszystkie datki na wezwanie pani Szymańskiej, suma otrzymanych datków przedstawia sie następująco:

Członkowie muszą wpłacić $89,840 do zapłacenia rachunku wynoszącego $90,000 dolarów.
$90,000 - $160 = $89,840.

11 grudnia 2013 roku pod czas zebrania członków fundacji, Prezydent Fundacji, pan Ruszała oszacował, że na początku czerwca 2014 roku fundacja nie będzie w stanie wywiązać się ze swoich zobowiązań finansowych i będzie musiała być zamknięta ze względu na brak pieniędzy na opłatę bieżących rachunków, które co miesiąc wynoszą $30,000 dolarów.

Tak, nasza fundacja będzie zamknięta ze względu na brak dodatkowych źródel dochodów, a jedynym możliwym sposobem było by zwiększenie przychodów fundacji z trzech podstawowych źródel jakie posiada fundacja w Clark. A są to: coroczne opłaty członkowskie, wpływy ze sprzedaży jedzenia podczas organizowanych imprez w fundacji oraz zwiększenie opłat za uzytkowanie budynków fundacji przez organizacje społeczne pracujące tutaj dla dobra polskiej społeczności pod skrzydłami Polskiej Fundacji Kulturalnej, a które nie płacą sprawiedliwie swojej części udziałów w używaniu naszych budynków. Dwie największe z tych organizacji przy Polskiej Fundacji Kulturalnej to: Polska Szkoła Dokształcająca i Polscy Harcerze.

Dlatego właśnie członkowie fundacji są przerażeni wiadomością, która nadeszła z zebrania Zarządu Dyrektorów z czerwca 2013, kiedy większość dyrektorów fundacji stojąc po stronie pani Anisko - reprezentującą Polską Szkołę Dokształcającą przy Fundacji - o odmówieniu przyjęcia bez procentowej oferty pożyczki dla fundacji w celu remontu dachu od Fundacji imienia Adam Bak, a reprezentowaną przez jego żonę panią Ava Polansky-Bak, która również w tym czasie piastowała stanowisko jednego z wielu dyrektorów fundacji.

Fundacja pana Adama Bak oferowała w tym czasie pożyczkę bezprocentową, która później miała być przekształcona w zwykłą donację dla Polskiej Fundacji Kulturalnej, a której fundacja nie musiała by spłacać.

Na dzień dzisiejszy PCF pilnie potrzebuje każdych pieniędzy, aby utrzymać fundację przy zyciu. 100,000 dolarów z fundacji pana Adama Bak dla PFK pozwoliło by na dodatkowe ponad 3 miesiące opłacenia rachunków. Być może był by to czas, który pozwoliłby na większy wkład wszystkich członków dla dobra fundacji. Niektórzy mówią, że odrzucenie oferty fundacji pana Bąka było oparte na ideologii, a inni mówią, że to była sprawa czysto osobista.

Piszący te słowa ma nadzieję, że obiegcje pani Anisko nie były spowodowane problemami ideologicznej opozycji do pracy całej fundacji.

(Dla przypomnienia, Adam M. Bak Fundation jest czołowym ofiarodawcą 2 milionów dolarów dla Kościuszko Department przy wydziale Polskich Studiów znajdujących się przy Instytucie Polityki Międzynarodowej (IWP) w Washington DC, założonego w 1990 roku przez Amerykanina polskiego pochodzenia Dr. John Lenczowski. Pracował on jednocześnie jako ekspert od spraw ZSRR i ruchu komunistycznego w świecie dla Prezydenta Ronalda Regana w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego. Instytutu Polityki Międzynarodowej (IWP) wraz z polskim Wydziałem Kościuszki stał się de facto Polsko-Amerykańskim Instytutem w randze uczelni po Alliance College, założonym w Cambridge Spring, PA przez Polish National Alliance w 1912 roku. Jakkolwiek w 1987 roku PNA był zmuszony zamknąć swoją działalność z powodu braku funduszy i poparcia środowiska polsko-amerykańskiego. Trzeba nadmienić, że uczelnia ta posiadała wydział polski oraz obejmowała również Instytut Techniczny ze specjalizacją metalurgii. Profesor Marek Jan Chodakiewicz jest przewodniczącym Wydziału Kościuszki przy Instytucie Polityki Międzynarodowej (IWP). Jego książki i artykuły przedstawiają prawdziwą strategiczną pozycję Polski i Polaków podczas II Wojny Światowej oraz strategiczne znaczenie Polski pomiędzy Bałtykiem i Morzem Czarnym. Profesor Chodakiewicz jest promotorem demokratycznych wartości i bezpieczeństwa Rzeczpospolitej wraz z potęgą Stanów Zjednoczonych. Ta incjatywa nosi imię partnerstwa Wschodniego i wskazuje drogę do działalności organizacji humanitarnych i politycznych w rozwijaniu Europy Wschodniej. Ponadto, profesor Chodakiewicz przekonująco udowadnia, że ciągłość polityczna od czasów komunistycznych przeważa w teraźniejszych politycznych działaniach obecnej Polski.)

Fundacja pana Adama M. Bąka jest mało znanym liderem w promowaniu i wspieraniu badań naukowych i subsydiowaniu różnych spotkań i sympozjów dotyczących propagowaniu polskich tradycji politycznych w budowaniu lepszej Europy i lepszych kontaktów światowych.

Pani Anisko w swojej ideologicznej opozycji do wszystkiego co jest głęboko patriotyczne i polskie przeciwstawia się działaniom Instytutu Polityki Międzynarodowej (IWP) wraz z polskim Wydziałem Kościuszki, tylko dlatego, że to wszystko jest współfinansowane przez Fundację Pana Adama i Evy Bąk.

Większość zaniepokojonych członków fundacji, z którymi rozmawiałem, szanuje integralne wartości jako niezbędny element w zarządzania Polską Fundacją Kulturalną.

Członkowie PCF widzą panią Bąk i pana Domogałę jako ludzi nietolerujących kłamstwa, oszustw i kradzieży. Ludzie ci nadają się na wyprowadzenie fundacji z cienia bankructwa i mogą zapewnić fundacji jej przetrwanie przez następne dziesięciolecia. Ale to wszystko musi być poparte chęcią pomocy wszystkich członków fundacji.

Pani Bąk, która służyła w BOT jako jeden z jej dyrektorów, zrezygnowała z tej pozycji w czerwcu 2013 roku, a później prezydent Domogała poszedł w jej ślady, gdy oboje odkryli, że pan Czulada, który powinien być usunięty z BOT za jego niechlubne działanie na koszt PCF, w czasie głosowania zarządu nie został jednak usunięty ze swojej pozycji członka BOT, ani nie postawiony w stan oskarżenia o malwersacje finansowe. Po ujawnieniu tego na zebraniu BOT pan Czulada zwrócił pieniądze do fundacji. Dzięki stanowczej postawie pani Bąk i pana Domogały oskarżony pan Czulada zrezygnował z pozycji dyrektora BOT.

Jednak z przykrością muszę stwierdzić, że BOT nie pozbawiło członkowstwa pana Czulady w organizacji PCF. Wszyscy członkowie mówią jednym głosem i uważają, że w PCF nie ma miejsca dla malwersantów i cwaniaków. Pozostawienie pana Czulady jako zwykłego członka fundacji powoduje, że za parę miesięcy ten sam malwersant może z powrotem kandydować na stanowiska w Fundacji. Trzeba również nadmienić, że tak niegodziwe i sprzeczne głosowanie za pozostawieniem pana Czulady w fundacji nie ma poparcia wśród zwykłych członków tej organizacji.

Zarząd PCF od kilku dobrych lat nie ma już żadnego kontaktu ze swoimi członkami. Większość zarządu BOT nie była obecna od lat na spotkaniach co miesięcznych z członkami Fundacji i nie ma pojęcia o bolączkach i problemach zwykłych członków fundacji.

Lepszy kontakt zarządu BOT w PCF z członkami fundacji spowodował by przywrócenie zaufania do zarządu fundacji i jego wsparcia przez szeregowych członków. To znowu wyraziłoby się w zwiększeniu aktywności w fundacji przez uaktywnienie się członków i ich rodzin w różnych działalnościach fundacji. Lepsze wsparcie również mogło by przyjść od dużych sponsorów. Fundacja pana Bąka mogła by wznowić swoją ofertę pomocy dla fundacji, ale to wszystko powinno być poparte konkretnymi pozytywnymi działaniami podjętymi dla wsparcia Fundacji, a nie ludzi malwersantów, którzy kryją sie pod płaszczykiem BOT przy PCF. A jednym z nich jest oczywiście pan Czulada.

Frakcja „pro-Czulada” ma się dobrze w zarządzie BOT i do puki ci ludzie nie podadzą się do dymisji, życie w PCF obumiera i w czerwcu 2014 dojdzie do bankructwa - PCF będzie nie wypłacalne - tak jak powiedział pan Ruszala na zebrania członków.

Na koniec mojego listu, chciał bym również przedstawić głosy członków fundacji pytających się o ilość kont bankowych w Polish and Slavic Federal Credit Union (PSFCU). Od dawna wiadomo, że PCF płaci swoje rachunki z kont nie należących do PSFCU. Trzeba przypomnieć wszystkim, że PSFCU sponsoruje naszą fundację jak i inne polskie organizacje zbierając kwartalnie składki od członków fundacji.

PCF powinna traktować PSFCU z wzajemnością i trzymać pieniądze otrzymane od polskich członków w polskim banku. To by dawało korzyści każdej ze stron. Tylko, że BOT przy PCF stracił już dawno kontakt nie tylko ze swoimi własnymi członkami fundacji, ale również kontakt z polskimi organizacjami. Inaczej mówiąc „Król jest nagi” czego zarząd PCF nie jest w stanie zrozumieć.

Jak doprowadzić do odbudowy nadszarpniętego zaufania Polskiej Fundacji Kulturalnej i co zrobić żeby fundacja przetrwała nie tylko do czerwca tego roku, ale jak znaleźć te 30,000 dolarów na każdy miesiąc? Będziemy próbowali razem odpowiedzieć na te i inne pytania w dniu 19 lutego 2014 na zebraniu członków fundacji, na którą osobiście zapraszam was wszystkich jak i również wszystkich nie znanych nam jeszcze członków BOT przy PCF.

Proszę pamiętać że: „Zaufanie, polega na sprawdzeniu”. To nie jest głos "Radia Wolna Europa", to nie jest "Głos Ameryki". To jest wolny głos członków Polskiej Kulturalnej Fundacji w Clark, NJ.

John Czop