KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Sobota, 23 listopada, 2024   I   04:07:11 AM EST   I   Adeli, Felicyty, Klemensa
  1. Home
  2. >
  3. POLONIA USA
  4. >
  5. Informacje polonijne ze świata

Nigdy nie byłem rasistą, ani antysemitą

17 sierpnia, 2012

Nigdy nie byłem ani rasistą, ani antysemitą. Swoją edukację rozpocząłem od nauki wierszyka \"Murzynek Bambo\", napisanego przez polskiego Żyda Juliana Tuwima. Moja rodzina na wsi w czasie wojny przechowała w swoim gospodarstwie żydowskiego chłopca, który uciekł z ghetta warszawskiego. Po wojnie mały Mosze wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie zrobił karierę w przemyśle rozrywkowym. Jego córka została amerykańską artystką filmową. Przypominam sobie mój pierwszy list, jaki wysłałem do domu, po rozpoczęciu studiów w dużym akademickim mieście. Donosiłem w nim z entuzjazmem, że na moim wydziale jest dużo \"cudzoziemców\". Nie miało to dla mnie większego znaczenia, ze byli to przeważnie kolorowi studenci z Wietnamu, Afryki, czy Ameryki Łacińskiej. Podnosiło to w oczach moich rodziców rangę wydziału tej wyższej uczelni. Kiedy w marcu 1968 roku rozpoczęły sie studenckie rozruchy, wyszedłem na ulice razem z najlepszymi kolegami z akademika, którzy przede mną nie ukrywali swojego żydowskiego pochodzenia. Razem uciekaliśmy przed palkami milicjantów i razem nienawidziliśmy \"marcowego\" docenta, który na wykładzie kpił sobie mowiac, ze, \"Jeżeli nie wiecie o co chodzi w polityce, to zapytajcie: \"Co z tego mają Żydzi?\"

Kiedy więc przyjechałem do Nowego Jorku, byłem zachwycony. Pomyślałem sobie: Oni budują tutaj przyszłościowe, wieloetniczne, wielokulturowe i wielorasowe społeczeństwo przyszłości. Ucieszyłem się, kiedy w mojej pierwszej pracy w firmie, należącej do starego Żyda Friedmana, którego dziadowie przyjechali tutaj z Rosji, postawiono mnie przy taśmie obok olbrzymiego, brzuchatego Murzyna Tommiego, weterana wojny wietnamskiej. Przedstawił się, że jest amerykańskim ateistą. Ja, niewiele myśląc, odpowiedziałem mu, że jestem polskim katolikiem. Zwierzył mi się, że regularnie czyta gazety nowojorskie jak: New York Times, New York Post, Daily News oraz ogląda codziennie dzienniki telewizyjne i interesuje się polityką. No więc, w czasie przerwy na lunch, która wywalczyła sobie tutejsza klasa robotnicza, przynajmniej nie będę sie nudził, a poza tym, poznam "produkt" oddziaływania tutejszych niezależnych mass mediów, będących przedmiotem zazdrości i podziwu dla reszty demokratycznego świata.

Jakież było moje zdziwienie, kiedy Tommy zaprezentował mi niektóre ze swoich poglądów. W tym czasie toczyła sie akurat wojna na Bałkanach, wywołana rozpadem Jugosławii. Przyczyna wszystkich wojen leżała, zdaniem mojego afro-amerykańskiego kolegi, w religii. Kiedy zapytałem go czy to z powodów religijnych armia amerykańska interweniowała w Wietnamie, obruszył się. Podał mi przykład Niemiec nazistowskich. Jego zdaniem, Hitler był katolikiem. Spytałem go czy wie o tym jak wielu katolickich księży znalazło się w obozach koncentracyjnych i czy Hitler wysłałby ich tam, gdyby sam był katolikiem. Powiedziałem mu, że obydwaj dyktatorzy Hitler i Stalin, odpowiedzialni za masowe zbrodnie byli ateistami. Słyszał coś o Gułagu, ale był przekonany, że Stalin również zamykał w nich głównie Żydów, podobnie jak Hitler w "polskich" obozach koncentracyjnych.

Zauważyłem z niepokojem, że moje argumenty wytrącają go z równowagi, gdyż naruszają jego, starannie przez lata ukształtowany, światopogląd i że zaczyna czuć do mnie trudno ukrywaną niechęć. Któregoś dnia, kiedy zbliżał sie do nas pejsaty, ortodoksyjny Żyd-nadzorca, mój afro-amerykański sąsiad ryknął na cale gardło: "A dlaczego wy Polacy współpracowaliście z nazistami i pomagaliście im zabijać Żydów?" Nie zastanawiając sie, odkrzyknąłem: "A dlaczego wy Amerykanie pojechaliście do Wietnamu, żeby zabijać wietnamskie kobiety i dzieci?" Wkrótce po tym incydencie, pojawił się w hali fabrycznej sam boss, który wylewnie przywitał sie z moim kolorowym sąsiadem, uścisnął go "na niedźwiadka" i poklepał kordialnie po barczystych plecach w stylu znanym kiedyś u nas ze spotkań towarzyszy partyjnych z I sekretarzem KC KPZR Breżniewem, a wyśmiewanym przez niepoprawnych kabaretowców z Pietrzakiem na czele. Ja natomiast wkrótce postanowiłem poszukać sobie innej pracy, gdyż atmosfera wokół mnie zaczęła się zagęszczać jako "politykującego" i w dodatku "niepoprawnie".

Mój syn rozpoczął naukę w nowojorskiej, publicznej szkole średniej. Kiedyś wrócił do domu zmartwiony i zwierzył mi się, że koledzy, przeważnie synowie ubogich imigrantów z Ameryki Łacińskiej, Azji i Afryki oraz miejscowi Murzyni, kiedy dowiedzieli się, że jest Polakiem, natychmiast nadali mu przezwisko "Pole - Jews Killer". Szokujące było to, że ci młodzi ludzie nie bardzo nawet wiedzieli gdzie leży Polska, sądzili że jest to jakiś nordycki, antysemicki i rasistowski kraj, który kojarzył im się z biegunem (pole). Poza tym, w tym przezwisku był raczej podziw i respekt, że znalazł się jakiś europejski naród, który próbował "podskoczyć" Żydom, którzy tutaj w USA osiągnęli tak olbrzymie wpływy, nieporównywalne z żądną inna grupą etniczną. Jego nauczycielka, rosyjska żydówka, imigrantka z byłego ZSRR, ciągle mówiła im o antysemityzmie, stawiając ten zarzut nawet Szekspirowi za "Kupca weneckiego" i Dickensowi za postać Żyda Fagina z "Olivera Twista". Jako lekturę dodatkowa zaleciła im czytanie "Malowanego ptaka" Kosińskiego. Więc te chore fantazje polsko-żydo-amerykańskiego intelektualisty-perwerta już dla kolejnego pokolenia Amerykanów odgrywają tutaj role "dowodu" na polski antysemityzm. Wkrótce zapewne obowiązującą lekturą w szkołach amerykańskich będą również "Sąsiedzi" Grossa.

Po tych paru zdarzeniach zacząłem się uważniej przyglądać przejawom tego, co niektórzy polscy, prawicowi publicyści nazywają antypolonizmem lub antypolską propagandą w amerykańskich mass mediach. Akurat na kanale "9" telewizji nowojorskiej prezentowano we wiadomościach głośne przeprosiny papieża Jana Pawła II za prześladowania Żydów przez chrześcijan. Czarna prezenterka Ms. Blackmon skomentowała to następująco: "Trudno sie dziwić, że przeprasza człowiek, który pochodzi z kraju, gdzie to wszystko (tzn. Holocaust) miało miejsce." Wieczorem na kanale "11" oglądałem film, znanego i u nas z głupawych seriali dla młodzieży, amerykańskiego producenta Aarona Spellinga. Jego córka Torry Spelling grała tutaj bogatą, inteligentną i piękną Żydówkę, której zazdrości cała klasa, ale wręcz paranoiczna zawiść żywi do niej koleżanka, córka Polki sprzątaczki, pracującej u bogatej żydowskiej rodziny. W pewnym momencie polska uczennica nie wytrzymuje i zabija piękną Torry nożem. Na podłodze leży zakrwawiony trup ze sterczącym z brzucha ofiary narzędziem kuchennym. Inna scena z tego filmu pokazuje "wyrobionemu" amerykańskiemu widzowi z jakim ciemnogrodem i bigoterią mamy do czynienia. Otóż, matka morderczyni przynosi potajemnie do koszernego domu swoich pracodawców figurkę Matki Boskiej, a kiedy nikt nie widzi, stawia ją na stole i na klęczkach żarliwie się modli. Ta symboliczna scena miała chyba uzmysłowić widzowi, gdzie leży źródło polskiego antysemityzmu.

Coraz większą rolę w tworzeniu współczesnej amerykańskiej kultury zaczynają odgrywać Żydzi - radzieccy imigranci. Z ich inicjatywy powstał, znany chyba i w Polsce, film "Z piekła do piekła", ubiegający sie o Złoty Glob i Oskara. Pozytywnym bohaterem był tutaj polski Żyd komendant UB, natomiast karykaturalnymi postaciami byli Polacy. W jednej ze scen rozjuszona Polka ściga z siekierą Żydówkę. Dzieł takich będzie chyba więcej. Niedawno wśród Polonii poruszenie wzbudził fakt, że nawet napisanie scenariusza do filmu o Katyniu powierzono radzieckiemu Żydowi, byłemu pracownikowi KGB, który uciekł kiedyś do USA. Jak widać, polskie sprawy tu za Oceanem znajdują sie w "dobrych" rękach.

Kiedyś z okazji wizyty Prezydenta Rzeczpospolitej Aleksandra Kwaśniewskiego (pamiętamy jak przepraszał Żydów w imieniu Polaków za Jedwabne) u Prezydenta Stanów Zjednoczonych G. W. Busha, popularna gazeta należąca do koncernu R. Murdocha New York Post "przywitała" miłego gościa artykułem, w którym Polskę przyrównuje sie do Bośni i do Rwandy, gdzie miały miejsce krwawe czystki etniczne. Z kolei, redaktor Zev Chafets z Daily News wymienia trzy narody, które wymordowały najwięcej Żydów, a są to Niemcy, Polacy i Arabowie. Intryguje mnie pytanie czy kształtowany tutaj w USA "image" Polaka lub Polki stojących nad zabitym Żydem z zakrwawioną siekierą czy nożem kuchennym w dłoni nie jest zbyt prymitywny dla amerykańskiego odbiorcy ichniej kultury masowej.

Kim jest przeciętny amerykański widz mogłem się przekonać oglądając widowisko z serii "Funniest home video". Prezenter, przystojniaczek o śródziemnomorskiej urodzie, pokazuje taką oto scenę, utrwaloną przez rodziców kilkuletniego chłopca na taśmie video. Dzieje sie to w czasie pierwszej komunii dziecka. W pewnym momencie, przejętemu uroczystością chłopcu robi się niedobrze i wymiotuje hostia. Prezentacja tego "filmu" odbywa się przy rechocie publiczności wypełniającej do ostatniego miejsca olbrzymią salę studio telewizyjnego. Na honorowych miejscach siedzi chłopiec wraz z rodzicami. Oglądam te programy od dłuższego czasu, ale nigdy nie widziałem, żeby rodzice żydowskiego chłopca przysłali do TV np. "śmieszne" sceny z ceremonii obrzezania, robiąc "kino" z ważnej w ich religii uroczystości dla kilkuset dolarów nagrody, jak to zrobili ich chrześcijańscy sąsiedzi.

Inny przykład sprzed kilku lat. W czasie mszy z okazji Święta Wniebowzięcia NMP w największej katedrze rzymsko-katolickiej w Nowym Jorku pod wezwaniem Św. Patryka amerykańska para obnażyła się i na oczach wiernych dokonala seksualnego aktu. Jak się później okazało, to perwersyjne zachowanie było zaaranżowane i transmitowane na żywo przez jedną z miejscowych radiostacji, a jej bohaterowie dostali za to wysoką nagrodę. Czy można się dziwić temu, że w parę dni później środki masowego przekazu doniosły o desakralizacji rzeźby Matki Boskiej przed jednym z kościołów Brooklynu, która została w nocy wysmarowana ludzkimi odchodami przez nieznanych sprawców. Jak widać Amerykanie ciągle się doskonale bawią, ale zaczyna to już trochę przypominać bal na "Titanicu".

Na koniec nutka optymizmu. Gwoli sprawiedliwości należy powiedzieć, że nie wszyscy Amerykanie-chrześcijanie pozbawieni są głębszej refleksji. Szczególnie po ataku terrorystycznym na WTC niektórzy się przebudzili. Kiedyś zauważyłem na ulicy samochód, na którym poza pasiasto-gwiaździstymi chorągiewkami właściciel umieścił takie oto hasło: "Rosjanie przywracają Boga do szkół - my go z nich wykopaliśmy." Ówczesna propozycja prezydenta Busha, aby dać rodzicom vouchery, które pozwoliłyby uboższym rodzinom na przeniesieni dzieci ze szkół publicznych do prywatnych i parafialnych, głównie katolickich, wzbudziła bardzo pozytywny odzew, a wśród "kolorowych" rodziców wręcz entuzjazm. Spotkałem sie z opinią afro-amerykańskich rodziców protestantów, którzy gotowi byli posłać swoje dzieci do parafialnej szkoły katolickiej. Niestety, propozycja powyższa sprowokowała bardzo nieprzychylne opinie i protesty nieomal wszystkich środowisk żydowskich. "Druzgocące" argumenty można było przeczytać zarówno w liberalnym New York Times, konserwatywnym New York Post, syjonistycznych Daily News jak i w libertariańskim Village Voice.

Nie jest tajemnicą skandaliczny poziom nauczania w nowojorskich szkołach publicznych, gdzie priorytetami jest ateizacja, uczenie poprawności politycznej i seksualne wychowanie młodzieży. Przypomniała mi się taka oto scena ze szkoły średniej na Bronxie. Na ulicy, tuż przed budynkiem szkolnym zastrzelono latynoskiego ucznia tej szkoły. Nauczycielka z jego klasy spontanicznie rozpoczyna z młodzieżą modlitwę na terenie szkoły. W kilka dni później zostaje dyscyplinarnie wyrzucona z pracy. W dzienniku telewizyjnym patrzę na twarze latynoskich i afroamerykańskich wystraszonych rodziców, z którymi reporter stara się robić wywiad. Nie rozumieją jakie przestępstwo popełniła lubiana przez młodzież nauczycielka. Czy dlatego, że są kolorowi, biedni i niewykształceni?

Pollack

P.S. W moim liście podąłem Państwu tylko kilka przykładów z niezliczonej ilości antypolonizmowi, z którymi można spotkać sie na codzień, śledząc amerykańskie środki masowego przekazu. Stosowane tu metody kojarzą się z wojną psychologiczną. Oto przykład: kiedyś, kanał 11 TV podął informacje, że władze imigracyjne odmówiły przyznania obywatelstwa amerykańskiego 80-letniemu starcowi, który w czasie wojny był strażnikiem w obozie pracy na terenie Polski. Nie podano czy był to Niemiec, Polak, Volksdeutsch lub Ukrainiec, jednakże tuż przed podaniem tej informacji pokazano plansze ze stylizowaną swastyką na biało czerwonym tle. Jedynie Arabowie przedstawiani są tutaj bardziej nienawistnie od nas Polaków. Karykatury Arabów w takich pismach jak Daily News lub New York Post przypominają satyryczne rysunki pokazujące Żydów jako podludzi w nazistowskim Sturmerze, co jeszcze można zrozumieć sytuacja na Bliskim Wschodzie, poparciem dla Izraela lub atakiem terrorystycznym na WTC, ale my jesteśmy podobno sojusznikiem i przyjacielem USA.

http://www.wicipolskie.org