Przez całe pokolenia Morze Bałtyckie było miejscem pracy i przyjemności, nadziei i tragedii. Jedni przybywali tam znad Morza Północnego albo Oceanu Atlantyckiego, inni przypływali wodami rzek - Torniojoki, Kemijoki, Newy, Dźwiny, Wisły czy Odry. Fiordy, klify, piaszczyste plaże, urokliwe porty, rybackie łodzie, dzika przyroda, cudowne krajobrazy - takie jest Morze Bałtyckie, ze wszystkimi tajemnicami i historiami jakie w sobie skrywa. Fascynujące miejsce dla podróżników i wczasowiczów, ale jednocześnie groźne dla zawodowych żeglarzy.
W miatseczku Flensburgu, położonym w północnej części Niemiec w pobliżu granicy z Danią, w maju 2015, pożegnaliśmy się z Morzem Bałtyckim kończąc Epizod III naszej ‘bałtyckiej odysei’. Dwanaście miesięcy później byliśmy tam ponownie. Zdawało się, że poprzednia wyprawa zakończyła się już dawno temu, a teraz rozpoczynaliśmy Epizod IV - podróż przez krainę Małego i Dużego Bełtu i cieśninę Sund, które poprzez Kattegat łączą Morze Bałtyckie z Morzem Północnym i Oceanem Atlantyckim.
Wyruszając z Flensburga kontynuowaliśmy zatem naszą rodzinną przygodę przez Półwysep Jutlandzki, malownicze wyspy Fionię, Mon oraz Zelandię i przez część Riwiery szwedzkiej, kończąc ją na Majorce Północy - wyspie Bornholm.
Myślę, że bardzo trudno wybrać jest najpiękniejsze miejsca tego etapu naszej podróży, bo było ich po prostu zbyt wiele. Odense - miejsce urodzenia bajkopisarza Hansa Christiana Andersena; miasteczka Faaborg i Svendborg zagnieżdżone na południowym wybrzeżu Fioni, będące jednocześnie bramą do urokliwego Archipelagu Wysp Fiońskich; spektakularne kredowe klify na wyspie Mon na tle turkusowego Bałtyku; określany mianem cudu inżynierii i fenomenu XX wieku majestatyczny most nad cieśniną Sund, który, obok tunelu oraz sztucznej wyspy, jest jedym z trzech elementów wchodzących w skład 16km przeprawy pomiędzy Danią a Szwecją; ‘Turning Torso’ - wznoszący się na około 200 metrów nad ziemią neo-futurystyczny apartamentowiec w Malmo; plaża w miasteczku Skanor z charakterystycznymi dla wybrzeża Szwecji kolorowymi drewnianymi kabinami; Ale's Stones - utworzona z 59 masywnych głazów kamienna łódź w wiosce Kaseberga z zapierającym dech w piersiach widokiem rozpościerającym się na Morze Bałtyckie; a przezcież była jeszcze gwarna i tętniąca życiem Kopenhaga, która z jej Ogrodami Tivoli - fantastycznym parkiem rozrywki, oraz kolorowymi fasadami ciągnącymi się wzdłuż kanału Nyhavn, potrafi uwieźć każdego.
Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię, a kiedy skończył formować Skandynawię, zostało Mu jeszcze trochę skał, rozpadlin i piasku - rzucił je więc w stronę Morza Bałtyckiego i, jak głosi legenda, tak powstała właśnie wyspa Bornholm, na której zakończyliśmy kolejny odcinek naszej podróży.
Morze Bałtyckie ma multum barw, złożone jest z rozmaitych mikrokosmosów, każdy ma swoje własne oblicze, wszystkie czymś się od siebie różnią, ale razem łączą się w piękny, niepowtarzalny świat. Razem spacerujemy po jego piaszczystych plażach, podróżujemy wzdłuż jego wybrzeża, snujemy marzenia, planujemy kolejne wyprawy. A to co kochamy najbardziej, to jest zwyczajne uliczne życie, detale codzienności.
Wyprawa nabiera sensu, kiedy się z niej powraca i zaczyna ją komuś opowiadać, więc teraz nadszedł czas, żeby zebrać myśli i opisać na naszym blogu to czego doświadczyliśmy. Zapraszam zatem do odwiedzenia www.dusty-dreams.org albo profilu Facebook , gdzie można poczytać o naszej podróży i obejrzeć zdjęcia. Jednocześnie wiem, że nie da się tego dobrze opowiedzieć - trzeba tam po prostu pojechać, zobaczyć, przeżyć na własnej skórze.
Jest jeszcze mnóstwo innych miejsc do odkrycia na wybrzeżu Morza Bałtyckiego, i już nie mogę się doczekać Epizodu V naszej przygody. Mam nadzieję, że będziemy w drodze już za kilka miesięcy.
Zobacz inne Epizody
Galeria
KATALOG FIRM W INTERNECIE