- Home >
- POLONIA USA >
- Edukacja i stypendia
Fotograf Piotr Uklański wystawia w Metropolitan Museum na Manhattanie
23 kwietnia, 2015
Dwie wystawy Piotra Uklańskiego prezentuje od środy Metropolitan Museum na Manhattanie. Jedna z nich przedstawia wyłącznie prace Uklańskiego, w tym głośnych „Nazistów”. Druga ekspozycja pokazuje także dzieła innych twórców, powstałe na przestrzeni wieków.
„Fatal Attraction: Piotr Uklański Photographs” jest niemal wyłącznie kolekcją zdjęć. Blisko połowa pochodzi z serii „Radość fotografii” (1997–2007). Wystawę zapowiadają dominujące w wielkim hallu muzeum dwa ogromne zdjęcia dyptyku: Bez tytułu („Solidarność”). Artysta odwołuje się do znanego symbolu, kreując logo związku ułożone z trzech tysięcy żołnierzy w Stoczni Gdańskiej.
Pośród kilkudziesięciu prac Uklańskiego nie brak kontrowersyjnych, eksponowanych m.in. w warszawskiej Zachęcie „Nazistów” z ponad 160 portretami odtwarzających ich role aktorów w niemieckich mundurach. Większość fotografii opatrzona jest opisem „bez tytułu”. Jest tam m.in. wizerunek Jana Pawła II stworzony, podobnie jak w przypadku „Solidarności”, tym razem w Sao Paulo - z 3,5 tys. brazylijskich żołnierzy.
Uklański komentuje bulwersujące wydarzenia artystyczne z przeszłości. Tak jest np. w przypadku fotografii "GingerAss" jego partnerki, a obecnie żony - Alison Gingeras. Fotografia stanowi komentarz do twórczości amerykańskiej rzeźbiarki Lyndy Benglis, wywołującej w latach siedemdziesiątych skandale.
Organizatorzy zwracają uwagę na genezę serii „Radość fotografii”. Artysta urodzony w 1968 roku wykorzystywał instrukcję posługiwania się aparatem firmy Eastman Kodak dla fotografów-amatorów, w celu wyczarowania własnej, przenikniętej niekiedy ironią poetyki. Podrwiwa ze stylu życia Amerykanów, z tego jak pojmują rozrywkę. Raz nawiązuje do sztuki malarstwa ("Vesuvius” czy „Blue Sky), kiedy indziej znajduje piękno w tym, co zdegradowano do poziomu wizualnej kliszy („Waterfall”).
Niezależnie od demonstrowania nowoczesnego, wyrafinowanego języka fotografii nie waha się powrócić do przebrzmiałych już metod, czy konwencji estetycznych. W jego ujęciu nie zatraciły piękna i uroku.
Kurator Doug Eklund nazwał w rozmowie z PAP Uklańskiego mistrzem prowokacji, który lubi przeciągać strunę i zdaje sobie sprawę, że w dzisiejszej kulturze właśnie w ten sposób można przyciągnąć uwagę ludzi. - Chce dostarczyć rozrywki, ale jednocześnie chodzi mu o to, by głębiej rozumieli jak zdjęcia, czy obrazy funkcjonują w kulturze. Powraca na przykład do potwornych zbrodni nazistów, które zredukowano do karykatury i pyta, kto jest temu winien? Jak sądzę, sztuka Uklańskiego nawiązuje też do cynizmu naszych czasów. (…) Mamy świadomość, że jesteśmy manipulowani, a Uklański traktuje to w kategoriach emocji. Wie jak wygląda interakcja z tym światem wizerunkowym w codziennym życiu. Przenosi to na obszar sztuki i mówi, że powinniśmy się przed tym chronić – ocenił Eklund.
Druga wystawa - "Fatal Attraction: Piotr Uklański Selects from the Met Collection", obejmuje ponad 60 fotografii i 20 innych prac. Ilustruje ona, w opinii animatorów ekspozycji, znajdujące wyraz w sztuce sprzeczne siły: eros, czyli instynkt seksualny i thanatos - instynkt śmierci. Jak tłumaczą, polski artysta rezygnuje z wyraźnie pornograficznego ujęcia na rzecz głębszego, bardziej poetyckiej prezentacji obu związanych ze sobą tematów.
Zgromadzono tam różnorakie dzieła. Poczynając od zachowanego fragmentu egipskiej rzeźby „Twarz królowej” powstałej w latach ok. 1353 – 1336 p.n.e., peruwiańskiej „Maski śmierci Sican” z ok. X lub XI wieku, poprzez bliższe naszym czasom jak „Maska śmierci” Amadeo Modiglianiego, Accomodation of Desire Salvadora Dali, „Erotycznej sceny” Pabla Picassa, po fotografię amerykanki Laurie Simmons „Walking Gun” z 1991 roku. Pośród wyselekcjonowanych przez Uklańskiego klasyków awangardy fotograficznej znaleźli się m.in. Dora Maar, Stanisław Witkiewicz, Germaine Krull, Roger Perry, Edward Weston, Edward Steichen.
Polski artysta polemizuje z opiniami przypisującymi mu celowe kreowanie prowokacyjnych prac. - Nie tworzę z zamiarem prowokowania. Nie wsadzam dynamitu w puszkę i nie naciskam guzika. Używając obrazów rezonujących w naszej kulturze, należy się jednak liczyć z różnymi reakcjami, które przynosi widz ze swoją wiedzą, kulturą, intelektem. Ta sama praca wywołuje inne reperkusje w Polsce, a inne np. w Niemczech czy w Brazylii – tłumaczył PAP Uklański.
Mówił też o symbolach w swej twórczości. Najbardziej intrygują go takie, które są najbogatsze w znaczenia. - Orzeł jest symbolem, w który wszyscy inwestujemy, podobnie jak papież. Z drugiej strony mamy nazistów. Nawet kowboje mogą potencjalnie zainteresować, zmusić do myślenia – ocenił Uklański, który jest reżyserem westernu „Summer love". Zdaniem artysty koncepcja odnoszenia ikonografii narodowej, jako propozycji dla zagranicznego odbiorcy ma sens. Czytelna jest także dla Amerykanina.
Uklański twierdzi, że interesuje go, aby dzieło sztuki miało potencjał umożliwiający różnoraką interpretację z upływem czasu.
- Jeżeli coś jest dosłowne, zamknięte w swych ramach, tworzy bardzo ograniczoną opcję. Uważam, że dzieła żyją dopóty, dopóki mają potencjał odczytywania ich na nowo – skonkludował artysta.
Mieszkający w USA Polak, fotografik, malarz, filmowiec, jest też autorem instalacji, wideo, sztuki performance. Jego prace znajdują się w Nowym Jorku w zbiorach renomowanych placówek jak MoMA, Metropolitan oraz muzea Guggenheima czy też Whitney.
Ekspozycja „Fatal Attraction: Piotr Uklański Photographs” potrwa do 17 sierpnia, a wystawa z selekcją dzieł pochodzących ze zbiorów muzeum do 14 czerwca.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski
Polska Agencja Prasowa
KATALOG FIRM W INTERNECIE