Olaboga! Co to się będzie działo podczas różnych meczów, turniejów, mistrzostw i innych rozgrywek sportowych po decyzji Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) o usunięciu alkoholu z listy zakazanych substancji.
W jej rezultacie narodowe organizacje antydopingowe nie będą już zobowiązane do przeprowadzania testów na obecność alkoholu w organizmie sportowców. Ciekawe, czy ta liberalizacja obejmie również sędziów, którzy też niekiedy lubią sobie „chlapnąć” dla poprawy dobrego samopoczucia przed wyjściem na murawę (parkiet, ring, matę, itp.).
Do tej pory alkohol był traktowany jako substancja zakazana w czterech dyscyplinach sportu: samochodowym, motorowodnym, w lotnictwie i w łucznictwie. Rozumiem, że teraz kierowca Formuły 1 będzie mógł wsiąść do bolidu po kielichu, a łucznik dodać sobie w ten sam sposób odwagi przed napięciem cięciwy. Na miejscu kibiców tych sportów zachowałbym daleko idącą ostrożność w obserwowaniu zawodów, skoro w każdej chwili może wjechać na brzeg rozochocony gorzałką motorowodniak lub trafić ich ostrą strzałą podwójnie widzący łucznik.
WADA najwyraźniej zakłada powszechną dojrzałość dzisiejszych sportowców, którzy sami potrafią ograniczyć spożycie nie tylko alkoholu, ale także źle wpływających na ich kondycję innych płynów oraz potraw. Nie każdy jest jednak Robertem Lewandowskim, który osiągnął w tej materii prawdziwie mistrzostwo i nigdy nie zszedł na złą drogę.
Nie należy z góry zakładać, że już wkrótce wielu herosów aren sportowych z upodobaniem zacznie dopingować się alkoholem, bo zawodowcy umieją radzić sobie z tą pokusą, podobnie jak z innymi doskonale wiedząc, kiedy można nieco pofolgować, a kiedy trzeba zachować całkowitą abstynencję i rygorystycznie przestrzegać zdrowej diety. Niektórzy z pewnością skorzystają jednak z tego, że nie muszą się już obawiać kontroli i ukradkiem strzelą sobie pięćdziesiątkę czystej lub duże piwo przed rozpoczęciem zmagań z rywalami.
Warto też zauważyć, że każdy organizm trochę inaczej reaguje na wprowadzenie do niego wysokoprocentowych napojów. Kilkadziesiąt lat temu nasi futboliści z reprezentacji narodowej urządzili niezłą popijawę w noc poprzedzającą mecz. Bankietowali do 5.00, po czym wyszli wieczorem na boisko i wygrali 5:1. Wcześniej otrzymali stosowną reprymendę od trenera. Po meczu jeden z nich podszedł do niego i powiedział:
- Gdybyśmy pili godzinę dłużej, byłoby 6:1.
No to siulim!
Powyższy tekst ukazał się pierwotnie na stronie internetowej Radia RMF FM.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE