KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 21 listopada, 2024   I   08:21:53 PM EST   I   Janusza, Marii, Reginy

Aleksander Hanusz chce przepłynąć Atlantyk jachtem mieczowym bez kabiny

22 stycznia, 2015

Pierwszym polskim żeglarzem, który przepłynie ocean własnoręcznie zbudowanym jachtem mieczowym bez kabiny chce zostać 31-letni Aleksander Hanusz. Wyrusza pod koniec lutego, popłynie z Lizbony przez Wyspy Kanaryjskie na południowe Karaiby.

Szkutnik amator własnoręcznie zbudował 6,5-metrową, sklejkową łódkę o konstrukcji balastowo-mieczowej i gaflowym ożaglowaniu. Pokonanie Atlantyku ma mu zająć około miesiąca, popłynie przez strefę wiatrów pasatowych.

- Liczę na dość stabilne warunki, około 4, 5 do 6 stopni w skali Beauforta. Jestem przekonany, że jacht da sobie radę w tych, ale też w cięższych warunkach - mówi PAP Hanusz.

Na kotwicowiskach Karaibów chce spędzić około 4 miesięcy, potem jacht przeczeka tam sezon huraganowy, a w listopadzie Hanusz chce nim wrócić do Europy przez Bahamy, Florydę i północny Atlantyk, domykając oceaniczną pętlę.

Łódka, którą zbudował, nie ma kabiny - przed wiatrem i deszczem ma go choćby częściowo chronić tzw. szprycbuda, rodzaj wiatro- i wodoodpornego namiotu rozpostartego nad mieszkalną częścią kokpitu.

Jak opowiada, żegluje od dzieciństwa, a po morzu - od początku studiów. Przygodę z małymi, sklejkowymi jachcikami rozpoczął w 2009 roku. - Na początku traktowałem to jako odskocznię od pływania na normalnych jachtach. Wkręciłem się, bo okazało się, że przy świadomym, starannym budowaniu, specjalną konstrukcją łódki można zdziałać więcej, niż się wydaje - mówi PAP Hanusz.

Swoją pierwszą samodzielnie zbudowaną łódką o długości 4,5 metra (sklejkowy ket o ożaglowaniu lugrowym) popłynął do Norwegii. W 2011 roku razem ze swoim przyjacielem Filipem Sułkowskim z Krakowa właśnie takimi "łupinami" przepłynęli Bałtyk w obie strony, co było pierwszym polskim rejsem na odkrytopokładowych mieczówkach bez eskorty po 1989 roku i zostało nagodzone wyróżnieniem na prestiżowym festiwalu Kolosy w Gdyni. W 2012 roku w miesięcznym rejsie pożeglowali tymi samymi łódkami wzdłuż wybrzeża Norwegii za koło polarne, do Lofotów.

Na większość materiałów udało mu się znaleźć sponsorów, m.in. na sklejkę, żywice epoksydowe, farby i lakiery oraz żagle i część osprzętu. Dyrekcja Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Gdyni użyczyła mu na wyprawę wiatromierza, a producent pontonów spod Warszawy - solidny ponton.

- Aby w ogóle rozpocząć, rok temu z bólem serca sprzedałem swój poprzedni jachcik "Black Betty", od której się wszystko 6 lat temu zaczęło - opowiada. Nowy jacht nazwał "King of Bongo", nawiązując do utworu zespołu Mano Negra, łączącego muzykę latynoską z wieloma innymi stylami. Żartuje, że liczy, iż ta nazwa zapewni mu przychylność mieszkańców Karaibów.

Aleksander Hanusz jest jachtowym sternikiem morskim, ratownikiem, instruktorem pływania, absolwentem Wydziału Turystyki i Rekreacji Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie.

Warto w tym miejscu przypomnieć znane i udane polskie rejsy przez Atlantyk. Na przełomie lat 1958 i 1959 siedmiometrową bez­po­kła­do­wą szalupą "Chatka Puchatków" zbu­do­wa­ną dla trans­atlant­yka M/S Batory ocean ten przepłynęli polscy żeglarze Jerzy Tarasiewicz i Janusz Misiewicz. W 1975 r. Jacek Pałkiewicz przepłynął Atlantyk na 5,5-metrowej ożaglowanej szalupie „Paty”, która zamiast kabiny miała brezentowe poszycie. Ponad 20 lat później, w 1998 r. Atlantyk pokonał Arkadiusz Pawełek - ożaglowanym pontonem „Cena Strachu”. W roku 2012 r. Szymon Kuczyński dopłynął na Karaiby na 5-metrowej sklejkowej łódce „Mała Mi”, która stała się w ten sposób najmniejszym polskim jachtem, który przepłynął Atlantyk.

Marta Tumidalska
Polska Agencja Prasowa