Otrzymuję bardzo dużo pytań i próśb o napisanie czegokolwiek na temat imigracji lub polityki, bo jak słusznie zauważono, dawno już nie poruszałem tej tematyki na swoim Bloghu. Cóż, nie ma co ukrywać, z niechęcią kieruję swe myśli w te strony, bo w obu tematach nie jest za wesoło. Kiedy w ubiegłym roku, lunatyckie skrzydło Partii Republikańskiej przejęło władzę w Izbie Reprezentantów i wielu południowych stanach, ucieszyłem się poniekąd, spodziewając się, że taka doza absurdu i idiotyzmu jaka nadejdzie wraz z nimi, wstrząsnie wreszcie systemem i spowoduje podjęcie koniecznych reform naszego państwa. Długo przychodzi czekać na rezultaty!
Z nadzieją dostrzegam już jednak pierwsze przebłyski sanacji. Ruch "Occupy Wall Street", pomimo braku konkretnych planów reform, (czego wcale nie uznaję za jakiś olbrzymi problem, nie widzę innych, mądrzejszych, którzy mają receptę na wyprowadzenie naszego kraju z upadku) i pomimo bycia magnesem dla rzeszy osób z problemami umysłowymi, (których w Nowym Jorku nie brakuje), czyni życie złodziejom, bankierom i innym spekulantom, bardziej nieprzyjemne niż dawniej. Nie mogą przynajmniej spożywać owoców swoich niegodziwości, w przekonaniu dobrze spełnionego obowiązku i pozornej akceptacji społecznej. Skandowanie "złodzieje, złodzieje!" odbija się wyraźnym echem na twarzy naszego burmistrza-miliardera, Michaela Bloomberga, co przyjmuję z satysfakcją. Czasami, ostracyzm jest bardzo skuteczny. Vide, niedawny odwrót "wielkich banków" od planów uiszczania dodatkowych opłat za korzystanie z kart debitowych, czyli z własnych pieniędzy.
Byłem kilka razy w Zuccotti Park, wśród demonstrantów OWS, byłem świadkiem ich pochodu wzdłuż Szóstej Alei, kilka tygodni temu. Bardzo mi się podobało. Zwłaszcza dostrzeżoną w tłumie polską, biało-czerwoną, flagę z napisem, "For Your Freedom and Ours". Słusznie zauważył kiedys Józef Sułkowski, adiutant Napoleona: "Polska jest wszędzie tam gdzie walczy się o wolność."
Co na to wszystko prezydent Obama, nasza jaskółka i gołąbek nadziei? Jak zwykle nic. Mówi ostatnio coraz częściej o konieczności używania prezydenckiej władzy wykonawczej do przełamywania kongresowej indolencji i nihilizmu, ale nawet nie w kontekście imigracji. Tutaj potrzebny jest kompromis z lunatykami, rzecz oczywista. Wybory się zbliżają, szkoda, że Republikanie nie wystawią żadnego realistycznego (a właściwie chociażby zdrowego umysłowo), kandydata przeciwko Obamie, bo to przynajmniej zmusiłoby go do zmiany kursu na Latynosów i imigrację. A tak, to w ostatnim roku, nasz ponoć pro-imigrancki prezydent, deportował 400,000 obcokrajowców, których nasz kraj desperacko potrzebuje.
Czy słychać cos w trawie? Są tacy śmiałkowie, którzy twierdzą, że Obama wprowadzi na wiosnę "TPS dla wszystkich", o którym tyle się mówiło w ubiegłym roku, ale ja im i tak nie wierzę.
Przemysław Jan Bloch
zapraszam do dyskusji na mój
BLOGH Internetowy: www.adwokatbloch.com
KATALOG FIRM W INTERNECIE