Cindy Crawford ma powody do radości - ona i jej koleżanki supermodelki świętują triumfalny powrót. Cindy uważa, że odpowiedź na pytanie, o zwiększone zainteresowanie znanymi twarzami modelingu, które odeszły na emeryturę, jest prosta: kryzys.
Epoka supermodelek, o której wspomina Crawford, zaczęła się, gdy w styczniu 1990 roku "Vogue" opublikował swoją kultową okładkę przedstawiającą najbardziej znane modelki tego okresu: Naomi Campbell, Lindę Evangelistę, Tatjanę Patitz, Christy Turlington i Cindy Crawford. Za obiektywem stanął wówczas Peter Lindbergh.
Cindy Crawford zdradziła, że twórcy magazynu mieli w planach dodać jeszcze jedną dziewczynę, ale silny kwintet zawetował ten pomysł.
Czas z supermodelkami obszedł się łaskawie: Crawford zachowała swoją słynną figurę dzięki regularnym ćwiczeniom i zdrowej diecie, ale uważa, że dzisiaj byłaby bez szans, żeby pojawić się na wybiegu.
"Musiałabym się zagłodzić. W moim czasach bycie bardzo chudą nie było w modzie. Naomi Campbell i Kae Moss były szczuplejsze, ale ja,Christy, Linda czy Helena Christensen byłyśmy wszystkie tego samego rozmiaru (amerykańskie 6). Rozmawiamy jednak o modzie, a najważniejszą jej cechą jest to, że się zmienia" - powiedziała w wywiadzie dla "The Times" Crawford.(PAP Life)
jmy/ zig/
KATALOG FIRM W INTERNECIE