KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 26 grudnia, 2024   I   01:38:34 AM EST   I   Dionizego, Kaliksta, Szczepana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Świat

Trzy miesiące mieszkał na lotnisku Chicago O’Hare! Bał się wirusa i nie wrócił do domu

19 stycznia, 2021

Trzy miesiące mieszkał na lotnisku Chicago O’Hare! Bał się wirusa i nie wrócił do domu
Inside of O'Hare International Airport. Foto: Sorbis

Aditya Singh mieszkał trzy miesiące na lotnisku Chicago O’Hare, ponieważ, jak twierdzi, bał się lecieć do domu z powodu koronawirusa SARS-CoV-2. Sprawę odkryli dwaj pracownicy United Airlines.

Według ustaleń dziennikarzy "NBC5 Chicago", 36-letni mężczyzna pojawił się w głównym porcie Wietrznego Miasta 19 października ubiegłego roku i miał podobno wracać do Kalifornii. Lęk przed zakażeniem wirusem COVID-19 był jednak tak silny, że postanowił pozostać na lotnisku. Jedzenie dostawał głównie od innych pasażerów, a swobodne poruszanie po terminalu zapewniał mu identyfikator, który w rzeczywistości należał do jednego z kierowników portu lotniczego stolicy Illinois. Ten zgubił go pod koniec października.

Pobyt Singha na lotnisku Chicago O’Hare być może potrwałby dłużej, gdyby nie czujność dwóch pracowników United Airlines, którzy zainteresowali się błąkającym się podróżnym. Profilaktyczna kontrola zakończyła się oskarżeniem o kradzież (identyfikatora) oraz nieuprawnione wtargnięcie na terytorium Stanów Zjednoczonych.

– To naprawdę niezwykłe, że taka historia wydarzyła się w obecnych czasach, przy takich kontrolach bezpieczeństwa. Sprawa pokazuje jednak, jak można wykorzystywać luki. Wystarczył pomysł i można funkcjonować na lotnisku kilka miesięcy bez wykrycia – skomentował zdarzenie Joseph Schwieterman z Chicago Chapter of Transportation Research Forum. Stosowne oświadczenie dla brytyjskiego "The Guardian" wydał Departament Lotnictwa Chicago.

"CDA nie ma wyższego priorytetu niż bezpieczeństwo i ochrona lotnisk, które są nadzorowane przez skoordynowaną i wielowarstwową sieć pracowników. Chociaż ten incydent jest nadal analizowany, byliśmy w stanie ustalić, że ten dżentelmen nie stanowił zagrożenia dla bezpieczeństwa lotniska ani podróżujących osób. Będziemy kontynuować współpracę z naszymi partnerami z organów ścigania nad dokładnym zbadaniem tego zdarzenia – podkreślono w komunikacie. Nadzorująca sprawę sędzia Susana Ortiz była bardziej krytyczna. – Fakty i okoliczności są dość szokujące jak na okres, w którym to się wydarzyło. Nieupoważniona osoba mieszkała w części terminala lotniska O'Hare i nie została wykryta. To niebezpieczne dla całej naszej społeczności – podsumowała Ortiz.

rynek-lotniczy.pl