- Home >
- WIADOMOŚCI >
- Świat
Stulecie wizyty Herberta Hoovera w Polsce. Kto o tym pamięta?
Patryk Małecki, Waszyngton 14 sierpnia, 2019
Mija właśnie setna rocznica wydarzenia o nie dającej się przecenić randze dla stosunków polsko-amerykańskich. Ze zdumieniem stwierdzamy, że z nie dających się ogarnąć rozumem powodów umyka ona uwadze opinii publicznej w Polsce.
Równo sto lat temu, 14 sierpnia 1919 roku odbyło się w Warszawie wydarzenie masowe zwane Paradą Hoovera, które na Polach Mokotowskich zgromadziło około stu tysięcy ludzi, w tym około siedemdziesiąt tysięcy dzieci. Ciagnęły radosnym pochodzem z amerykańskimi flagami i… menażkami, w które codziennie otrzymywały pożywienie z tysięcy kuchni zorganizowanych na terenie Polski w ramach pomocy.
Parada na Polach mokotowskich. Foto: Instytut Herberta Hoovera
Tak wyrażano podziękowanie i podziw kierującemu akcją humanitarnej pomocy dla Polski Herbertowi Hooverowi prezesowi American Relief Administration (ARA), bliskiemu przyjacielowi prezydenta Stanów Zjednoczonych Woodrowa Wilsona i promotoora niepodległości Polski Ignacego Paderewskiego.
Od wiosny 1919 roku do niepodległej, ale wyniszczonej wojną, wygłodniałej i zagrożonej epidemiami Polski płynęła amerykańska pomoc w postaci żywności, odzieży, lekarstw, artykułów przemysłowych. Do końca tego roku operacja dokarmiania dzieci i matek karmiących objęła… póltora miliona(!) takich osób. Masowe zakładane centra szczepień przeciwko tyfusowi i innym chorobom pozwolił zażegneć plagę epidemii. Dzięki pomocy odbudowywano sieć kolejową, a dzięki dostawom surowców ruszał polski przemysł.
Każdy Polak codziennie doświadczał błogosławieństwa amerykańskiej akcji serca, a Herbert Hoover otaczany był kultem. Jego popularnośc dorównywała ojcom polskiej niepodległości - Ignacemu Paderwskiemu, Józefowi Piłsudskiemu i Romanowi Dmowskiemu.
Nic dziwnego, że już przyjazdowi do Polski Amerykanina 12 lipca 1919 roku specjalnym pociągiem towarzyszyły tłumy mimo godzin wieczornych. Hoovera witano chlebem i solą, a orkiestra nieustannie grała hymn narodowy Stanów Zjednoczonych.
Następnego dnia wydano przyjęcie galowe na część Amerykaniana i towarzyszących mu osób z udziałem Piłsudskiego, Paderewskiego oraz delegata apostolskiego w Polsce arcybiskupa Achille Rattiego, późniejszego papieża Piusa XI. W Belwederze podejmowany był Hoover z ceremoniałem należnym głowie państwa.
Józef Piłsudski, Achille Ratti i Herbert Hoover. Za nimi Ignacy Paderewski. Foto: Instytut Hoovera
14 sierpnia odbyła się słynna już parada na Polach Moktowskich. Defilada polskich dzieci trwała niemal trzy godziny. Vernon Kellogg, bliski współpracownik Hoovera, i autor raportów o sytuacji w Polsce, obecny na paradzie tak wspominał:
- To był wspaniały dzień dla polskich dzieci. To był także wspaniały dzień dla ich rodziców, wszystkich ludzi i polskiego rządu. Ale był to szczególnie wielki dzień dzieci. Człowiek, którego nazwisko wszyscy znali tak samo jak swoje własne, ale którego twarzy nigdy nie widzieli i którego głosu nigdy nie słyszeli, przybył do Warszawy. I wszyscy mieli go zobaczyć, a on miał ich zobaczyć.
Warszawa wita amerykańskiego bohatera Polski. Foto: Instytut Hoovera
Zachowała się w pamięci zabawna historia. Porządek parady zakłócił… królik, który nagle wypadł z trawy. Pięć tysięcy dzieci zerwało się z szeregów i szaleńczo rzuciło w pogoń za zwierzęciem. Schwytali królika i tryumfalnie przyniosło Hooverowi w podarunku. Odbarowany nie krył łez wzruszenia.
Kolejnym miastem odwiedzonym po Warszawie był Lwów. Tam ponownie polskie dzieci dziękowały Hooverowi defiladą, a władze miejskie obdarowały honorowym obywatelstwem. 17 sierpnia przybył do Krakowa. Wygłosił tam przemówienie, które osobiście tłumaczył na polski Paderewski. Następnie w radosnych pochodzie Hoover udał się na Wawel, by oddać hołd na grobie Tadeusza Kościuszki. Uniwersytet Jagielloński obdarował Amerykanina doktoratem honorowym.
Wszystko to działo się równo sto lat temu. Dlaczego się o tym w Polsce nie pamięta? Pamiętajac o innych rocznicach, w tym takich, które zgody pomiędzy Polakami nie budują.
Herbert Hoover pozostał do końca życia wielkim przyjacielem Polski pomagając jej na wiele sposóbów. Choćby takim, kiedy już jako prezydent Stanów Zjednoczonych w 1929 r. sfinansował Marii Skłodowskiej-Curie zakup jednego grama radu dla Instytutu Onkologii w Warszawie. Jako jedyny prezydent amerykański został obdarowany honorowym obywatelstwem Polski.
Żaden innym amerykański prezydent swoją wizytą w Polsce nie wywołał już takiego masowego entuzjazmu jak Herbert Hoover. Żaden nie miał już takich zasług dla Polski jak on.
W 1938 roku Herbert Hoover goszczony był z honorami przez prezydenta RP Ignacego Mościckiego. Po tragicznej drugiej wojnie znów kierował amerykańską akcją pomocy dla wyniszczonej Polski. Odwiedził ją wiosną 1946 roku. Zachowało się zdjęcie Hoovera stojącego przy pozostałościach Pomnika Wdzięczności Ameryce dłuta Xawerego Dunikowskiego wystawionego w atmosferze święta narodowego na wyodrębnionym z Krakowskiego Przedmieścia - Skwerze Hoovera. Pomnik ten nigdy i do dziś nie został odtworzony.
Przypominając o stuleciu wydarzeń, która zmieniały historię Polski trudno wyzbyć się gorzkiej refleksji na stanem polskiej pamięci narodowej.
KATALOG FIRM W INTERNECIE