Słowa użyte w homilii metropolity krakowskiego o "tęczowej zarazie" mającej być - w jego mniemaniu - kontynuacją "czerwonej zarazy" są szeroko komentowane w świecie katolickim.
Zwraca się uwagę, iż ta retoryka krakowskiego hierarchy znacznie odbiega od publicznie wyrażanych poglądów papieża Franciszka.
Przypmnijmy, że Ojciec Świety po raz pierwszy zeelektryzował opinię fundamentalnym pytaniem dotyczącym osób homoseksualnych: "Kimże jestem, aby ich oceniać". Dodając: "Homoseksualizm nie jest przeszkodą, by służyć Bogu".
Potem dodawał: "geje nie powinni być marginalizowani i powinni stanowić integralną część społeczeństw, w których żyją". Przypominał nauczanie Kościoła, wedle którego "sam homoseksualizm nie jest grzechem". Obiegły świat słowa papieskie skierowane do chilijskiego geja, ofiary pedofilii: "To, że jesteś gejem nie ma żadnego znaczenia! Bóg Cię kocha takim jakim jesteś. I nie ma żadnego znaczenia to co mówią inni ludzie".
Franciszek nie miał także żadnego oporu, aby na spotkaniu z katolikami ze środowisk LGBT mieć na sobie obok krzyża papieskiego, także krzyż w barwach tęczy.
Postawy następcy Świętego Piotra nie sposób ignorować. Chyba, że się uważa, iż "tęczowa zaraza" dosięgnęła samego Watykanu.
Kijem Wisły się nie zawróci. Nawet w Krakowie.
KATALOG FIRM W INTERNECIE