W międzywojennym Dwudziestoleciu, a także po II wojnie światowej przed wejściem do kin ustawiali się nie tylko pokątni sprzedawcy biletów na szczególnie popularne filmy, czyli tzw. koniki, ale również młodzi chłopcy podchodzący do zdążających na seansy, a wyglądających na zamożnych widzów, aby złożyć im - jeżeli był to kryminał - „propozycję nie do odrzucenia”:
- Albo da szanowny pan złotóweczkę, albo powiem, kto zabił.
Ten zwyczaj przypomniał mi się, kiedy przeczytałem w „Rzeczpospolitej”, że naukowiec z odizolowanej rosyjskiej stacji Bellingshausen na Antarktydzie ugodził nożem swojego kolegę, który zdradzał mu zakończenia książek.
Jak podała cytowana przez gazetę agencja Interfax, ofiara ataku została przetransportowana na oddział intensywnej terapii szpitala w Chile, ale jej życie nie jest zagrożone.
„Według <New York Post> 55-letni inżynier Siergiej Sawicki wpadł w szał i ugodził nożem kuchennym 52-letniego Olega Beloguzowa. Wściekłość naukowca wynikała z niezwykłego powodu - jego kolega ciągle opowiadał mu o zakończeniach książek, zanim Sawicki zdążył je przeczytać” - czytamy w „Rz”.
Jak ustalił Interfax, napastnik dobrowolnie podporządkował się szefowi jednej z najstarszych stacji na Antarktydzie założonej podczas sowieckiej wyprawy w 1968 roku.
„Naukowiec został umieszczony w areszcie domowym. Później został przetransportowany do Sankt Petersburga, gdzie według mediów, ma mu zostać postawiony zarzut usiłowania morderstwa. Interfax pisze, że incydent był spowodowany <napięciami międzyludzkimi w ograniczonej przestrzeni>. Uważa się, że to pierwszy przypadek, gdy oskarża się kogoś o usiłowanie zabójstwa na Antarktydzie” - napisała „Rzeczpospolita”.
Opowiadacze zakończeń filmów kryminalnych byli jednak zdecydowanie mniej groźni.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE