KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 1 listopada, 2024   I   03:31:18 PM EST   I   Konrada, Seweryny, Wiktoryny
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Świat

Komunistyczne ofiary z granicy czechosłowacko-austriackiej

Michał Klonowski     16 sierpnia, 2017

Odnaleziono groby 6 z 13 zidentyfikowanych polskich ofiar porażenia prądem podczas przekraczania granicy Czechosłowacji z Austrią - poinformowała „Rzeczpospolita”.

„Na początku lat 50. komendant Czechosłowackiej Straży Granicznej Ludvik Hlavaczka wpadł na pomysł śmiercionośnego uszczelnienia południowej granicy państw komunistycznych. Na jego rozkaz między dwoma barierami zasieków umieszczone zostały sowieckie miny przeciwpiechotne, zainstalowane zostały też blokady elektryczne pod napięciem 3-6 tys. woltów. O zagrożeniu minami czy prądem nie informowały znaki ostrzegawcze, dlatego uciekinierzy o nim nie wiedzieli” - czytamy w artykule Marka Kozubala.

Z ustaleń Instytutu Pamięci Narodowej wynika, że między wrześniem 1952 a sierpniem 1965 roku na tej granicy zginęło 30 Polaków, a w sumie poniosło tam śmierć co najmniej 428 osób, głównie w okolicach Mikulova i Znojma.

„Wśród polskich ofiar czechosłowacko-austriackiej granicy był m.in. Józef Korniluk, uczestnik wojny polsko-sowieckiej, aresztowany przez NKWD po 17 września 1939 r. i wywieziony do łagru. Wyszedł on z bolszewickiej Rosji wraz z armią generała Andersa. Po wojnie wrócił do Polski, aby odnaleźć bliskich. Nie odnalazł żony i dzieci, dlatego zdecydował się na ucieczkę na Zachód. We wrześniu 1952 r. został porażony prądem w chwili, gdy przeczołgiwał się pod zaporą z drutu kolczastego. W taki sam sposób latem 1953 r. zmarł Tadeusz Golec, osiemnastolatek pochodzący z Kóz koło Bielska-Białej. Marzył o tym, aby iść do seminarium, ale nie w Polsce. Na granicy zginął też Tadeusz Bernat, który pierwszy raz próbował uciekać w 1954 r., ale wtedy dostał się do strefy sowieckiej w Austrii. Złapany, został odesłany do kraju. W 1962 r. ponowił próbę. Zginął na drutach w pobliżu miasta Znojmo” - napisał autor artykułu.

Według historyków czeskiego Urzędu Dokumentacji i Badania Zbrodni Komunizmu (odpowiednik naszego IPN) ciała ofiar były przekazywane do kremacji, albo chowane w ziemi na terenie innym niż ostatnie miejsce zamieszkania. Pogrzeb odbywał się w tajemnicy, mogiła nie mogła być oznaczona nazwiskiem.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi od kilku miesięcy pion śledczy Krakowskiego Oddziału Instytutu.

„Postępowanie dotyczy zbrodni komunistycznej, stanowiącej jednocześnie zbrodnię przeciwko ludzkości, popełnionej na obywatelach polskich w latach 1948-1989. Sprawcami zabójstw byli funkcjonariusze różnych służb komunistycznej Czechosłowacji. Przy wyjaśnianiu tej zbrodni nasi śledczy współpracują z Platformą Europejskiej Pamięci i Sumienia, która powołana została w 2011 r., a IPN jest jednym z 21 członków założycieli. Cele Platformy to współpraca na rzecz rozpowszechniania wiedzy dotyczącej systemów totalitarnych i upamiętnianie ofiar zbrodniczych reżimów. Jeden z jej projektów dotyczy powołania międzynarodowego trybunału, który zająłby się rozliczeniem zbrodni komunistycznych. To właśnie przedstawiciele Platformy poinformowali o odnalezieniu grobów zabitych na granicy Polaków. IPN przypomina, że za śmierć Polaków przy przekraczaniu granicy odpowiada głównie były szef MSW, późniejszy członek Biura Politycznego oraz były premier komunistycznej Czechosłowacji Lubomír Štrougal” - zakończył swój tekst w „Rzeczpospolitej” Marek Kozubal.

Michał Klonowski
Polish Pages Daily News
Amerykański Portal Polaków