„W kawiarni w miejscowości Llanca nad Morzem Śródziemnym w Katalonii, na południowym wschodzie Hiszpanii, ceny kawy zróżnicowano w zależności od tego, czy klienci są uprzejmi, składając zamówienie” - napisała „Rzeczpospolita”.
Stopnie grzeczności zostały zapisane w karcie napojów.
„Klient, który zwróci się do kelnera lakonicznym <Un cafe> (kawa), zapłaci za nią pięć euro. Nieco bardziej uprzejme zamówienie: <Un cafe, por favor> (proszę o kawę) sprawi, że kawa będzie kosztowała tylko trzy euro. Tylko 1,30 euro zapłaci zaś za filiżankę czarnego napoju ten klient, który zamówi go słowami: <Buenos dias, un cafe, por favor> (dzień dobry, proszę o kawę)” - czytamy w gazecie.
Właścicielka kawiarni powołuje się na przykład z Paryża, który podsunął jej jeden z gości. Denerwuje ją, kiedy wchodzący do lokalu klient nie powie nawet „dzień dobry”.
Oto jak popłaca grzeczność. A może by tak w polskich lokalach gastronomicznych doliczać dodatkową kwotę do rachunku tym gościom, którzy nazbyt głośno używają wulgarnych słów?
Michał Klonowski
Polish Pages Daily News
Amerykański Portal Polaków
KATALOG FIRM W INTERNECIE