Sportowcy z niektórych państw niepokoją się przed ważnymi występami na arenie międzynarodowej - zwłaszcza mistrzostwami świata oraz igrzyskami olimpijskimi - nie tylko tym, czy zdołają osiągnąć dobre wyniki, ale także losem, jakich ich może spotkać w przypadku porażki.
Dotyczy to zwłaszcza reprezentantów krajów rządzonych przez totalitarne reżimy, w których sportowcy mogą się spodziewać przykrych konsekwencji, jeżeli nie sprostają oczekiwaniom władz. Nic dziwnego, że niektórzy w obawie przed tym, co ich czeka po powrocie do ojczyzny podejmują decyzje o pozostaniu za granicą.
Tak właśnie zachowała się czwórka pływaków z reprezentacji olimpijskiej Zimbabwe, która na stałe trenuje w USA i wolała nie pokazywać się w kraju rządzonym przez Roberta Mugabe po nieudanych występach w Brazylii. Bardzo szybko okazało się, że było to mądre postanowienie, ponieważ prezydent nakazał aresztowanie pozostałych 27 reprezentantów z Rio de Janeiro, którzy spisali się poniżej jego oczekiwań.
- Jeśli sportowcy nie byli zdolni do poświęceń i walki o medale, nawet te „najgorsze” - brązowe, czy miejsca 4-5, czego dokonali zawodnicy z sąsiedniej Botswany, to znaczy, że zmarnowali państwowe pieniądze - powiedział rządzący Zimbabwe od 1980 roku 92-letni dyktator (cytat za Polską Agencją Prasową).
Nie jest łatwo reprezentować kraj, którego władze wyznaczają zawodnikom trudne do zrealizowania cele, a jeśli nie uda im się ich osiągnąć, sięgają po surowe kary.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE