To nie jest wiadomość z rodzaju „ogórkowych”, chociaż może na taką wyglądać, aczkolwiek ma też dramatyczny aspekt. Jak poinformowała Polska Agencja Prasowa, jaguar o dźwięcznym imieniu Alonso uciekł z ogrodu zoologicznego w 40-tysięcznym mieście Łowecz na północy Bułgarii i grasuje w miejscowym parku.
„Mer miasta zmobilizował wszystkich okolicznych myśliwych, lecz nie chodzi o to, by zabić zwierzę, lecz by je schwytać. Zniknięcie jaguara odkrył w niedzielę rano pracownik ogrodu, który przyszedł nakarmić drapieżnika. Nie wiadomo dokładnie kiedy jaguar zdołał się wymknąć z widocznie nie bardzo szczelnej zagrody. Potrafił jednak zepsuć niedzielne plany mieszkańców Łowecza, którzy masowo zrezygnowali ze spacerów” - czytamy w depeszy PAP.
Być może w chwili, w której użytkownicy portalu czytają ten tekst, Alonso został już schwytany lub zastrzelony. Wezwano bowiem ekipy policji i odziały obrony cywilnej, a mer Miłczo Kazandżijew zaapelował do wszystkich myśliwych w mieście, by przyłączyli się do poszukiwania siedmioletniego drapieżnika.
„Zwierzę nazwano tak na cześć słynnego hiszpańskiego kierowcy Formuły 1 Fernando Alonso; jaguar jest objęty specjalną opieką mera, który dopłacał do wyżywienia i leków dla zwierzęcia. Alonso ma być zastrzelony tylko w przypadku skrajnej konieczności. Celem ścigających jest oddanie zwierzęcia do ogrodu zoologicznego, drugiego w Bułgarii pod względem wielkości po sofijskim” - napisała Polska Agencja Prasowa.
Z ostatniej chwili: Po blisko sześciu godzinach poszukiwania przez ponad 50 ludzi uzbrojonych w naboje ze środkami nasennymi i ostrą amunicję myśliwi zastrzelili jaguara; plan uśpienia go albo zagonienia z powrotem do klatki nie powiódł się.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE