KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 21 listopada, 2024   I   06:43:19 AM EST   I   Janusza, Marii, Reginy
  1. Home
  2. >
  3. BIZNES USA
  4. >
  5. Technologie

TestArmy Group chroni świat przed hakerami. Rosnące znaczenie cyberbezpieczeństwa

03 kwietnia, 2018

Nieprzetestowane oprogramowanie może okazać się nie tylko niewiele warte, ale przede wszystkim niebezpieczne. Wiedzą o tym założyciele TestArmy Group, a także ich klienci. Już dzisiaj jest ich kilkaset, a biznes, który powstał zaledwie 3 lata temu, jedną z najszybciej rozwijających się firm technologicznych w Polsce. W czerwcu zadebiutuje na giełdzie NewConnect. W międzyczasie skutecznie realizuje zagraniczną ekspansję.

Za pomysłem stworzenia TestArmy Group stoją Damian Szczurek, Wojciech Mróz i Marcin Łuczyn - wrocławianie, specjaliści od testowania oprogramowania z doświadczeniami w venture capital i private equity. Spółkę założyli w 2015 roku, rozwijając biznes z własnych środków, a następnie dzięki 2 milionowemu kapitałowi pozyskanemu od inwestorów - Tomasza Szpikowskiego, współtwórcy Work Service’u oraz Krzysztofa Czuby, który zarządzał inwestycjami w TFI, a teraz wspólnie z Tomaszem Szpikowskim i Bartłomiejem Sobolewskim, wieloletnim prezesem zarządu Navi Group, tworzy Prime Fund - prywatny fundusz inwestujący w firmy B2B. – Dokapitalizowaliśmy TestArmy Group ze względu na kombinację ponadprzeciętnego zespołu, a takie nie zdarzają się codziennie, szybko rosnący rynek software QA oraz doskonałą pozycję spółki w dopiero tworzącym się na szerszą skalę sektorze cyberbezpieczeństwa – tłumaczy decyzję Krzysztof Czuba, prezes Prime Fund.

Dziś TestArmy Group jest jedną z najszybciej rozwijających się firm technologicznych w Polsce (9. miejsce w ostatnim rankingu Computerworld TOP200). Czym się zajmuje? Usługami Software Quality Assurance i Cyber Security, czyli upraszczając - testowaniem oprogramowania pod względem funkcjonalnym i bezpieczeństwa. Bo jak mówią założyciele: „Nie ma aplikacji bez błędów”. Z jednej strony to błędy funkcjonalne, wpływające na działanie oprogramowania, a z drugiej – błędy user experience, czyli obniżające komfort korzystania z systemu przez użytkowników. Najpoważniejsze dotyczą jednak cyberbezpieczeństwa i ten pion działalności TestArmy Group rozwija najsilniej. Testerzy sprawdzają poprawność aplikacji, inaczej mówiąc – szukają wszelkich błędów i dziur grożących ryzykiem przeprowadzania skutecznego ataku hakierskiego. W Polsce testowali już dla Samsunga, Philipsa, RWE, PGE, Cinema City, EdF, Credit Agricole, TUI, Techlandu czy Empiku. Za granicą posiadają klientów m.in. w Szwecji, Norwegii, Danii, Anglii czy Francji. - Pracując przez ponad pół dekady głównie z Doliną Krzemową mogę śmiało stwierdzić, że testy bezpieczeństwa są i będą w niesamowitym pożądaniu, szczególnie że każda drobna funkcjonalność oprogramowania może być punktem wejścia dla cyber-złodzieja. Zagrożenie nie dotyczy jedynie firm produkujących oprogramowanie, ale również wszystkich organizacji, które mają dostęp do wartościowych zasobów. Włamywacze szukają pieniędzy w każdym sektorze, nie ograniczając się do branży technologicznej. Zatem potrzeba głębokiej weryfikacji jakości i zapewnienia właściwego poziomu bezpieczeństwa jest i będzie wszędzie tam, gdzie dynamicznie rozwija się technologia – mówi Dawid Bałut, szef działu bezpieczeństwa TestArmy Group.

W drodze na rynek NewConnect i północ Europy

Obecnie TestArmy Group zatrudnia 70 osób w biurze we Wrocławiu, choć w ciągu najbliższych 2 lat zespół ma powiększyć się do 150-ciu pracowników. Jak sami określają, jest to sztab generalny. W terenie współpracują z armią ponad 7 tys. crowd testerów z Polski i z zagranicy, którzy badają oprogramowanie na swoich lokalnych rynkach. Jeżeli ambitne plany zrealizują się, w 2020 roku armia testerów będzie liczyć nie bagatela 20 tys. osób!

30 proc. przychodów spółki pochodzi z zagranicy. Z końcem 2018 roku wpływy te sięgną 40 proc., a w 2019 roku - 50 proc. Co ciekawe, ich źródłem nie będzie Dolina Krzemowa czy Londyn. TestArmy Group, w przeciwieństwie do większości firm IT, stawia na północ Europy, szczególnie Norwegię, Szwecję, Danię i Finlandię, bo to tam jest bardzo duże zaufanie do polskich specjalistów.

W czerwcu 2018 roku TestArmy Group planuje debiut na giełdzie NewConnect. W lutym spółka z sukcesem zakończyła ofertę prywatną, w ramach której pozyskała ponad 1,5 mln zł. Środki te w głównej mierze zostaną przeznaczone na ekspansję zagraniczną. Jak mówi Wojciech Mróz, członek zarządu TestArmy Group, celem wejścia na giełdę nie jest uzyskanie kapitału, ale umocnienie pozycji na rynku i pokazanie się jako wiarygodnego oraz transparentnego partnera do współpracy. - Chcemy powtórzyć historię innej wrocławskiej firmy IT, PGS Software. Debiutowała na NewConnect w 2008 roku z ceną za akcję poniżej 20 groszy. Przez ostatnie 10 lat, rok w rok, spółka rozwijała biznes, poprawiała wyniki finansowe, dając inwestorom stabilne zyski, i dzisiaj, przy cenie akcji powyżej 12 zł, jest warta ponad 360 mln zł. Nasza filozofia biznesu jest bardzo podobna. Od samego początku mieliśmy być firmą, która zarabia, pomimo dużych inwestycji. Tak się dzieje – tylko w 2017 roku wypracowaliśmy blisko 500 tys. zysku netto przy wzroście przychodów na poziomie ponad 100 proc. Tak jak kiedyś PGS Software był jednym z pierwszych software housów we Wrocławiu, tak my dzisiaj jesteśmy jedną z pierwszych w całej Polsce firm, skupiających się wyłącznie na testowaniu oprogramowania. Dlatego uważamy, że jesteśmy we właściwym miejscu o właściwym czasie – dodaje Damian Szczurek, prezes zarządu TestArmy Group.

Co ciekawe, to kolejna w tym roku giełdowa emisja wrocławskiej spółki działającej w branży IT - w lutym zadebiutował Brand24. To tutaj powstał też Livechat Software, wyceniany na blisko miliard złotych. Jak widać, Wrocław jest prawdziwym zagłębiem spółek technologicznych.

Chcą chronić świat przed atakami hakerów 

Dziś z usług TestArmy Group korzystają duże firmy zobligowane do przeprowadzania testów akceptacyjnych czy specjalistycznych w zakresie wydajności i bezpieczeństwa. Z drugiej strony coraz więcej mniejszych firm dostrzega wartość w tym, że aplikacja przed debiutem rynkowym jest dobrze przetestowana. Sukcesem spółki jest obecność testerów w ponad 50 krajach na świecie, którzy testują działanie produktów czy usług w lokalnych warunkach. To ważne, bo inaczej do aplikacji obsługującej korporację taksówkarską w Norwegii podejdzie Polak, a inaczej Norweg. Tester musi znać specyfikę środowiska, w której dany produkt ma działać. Musi go przetestować w prawdziwych okolicznościach, na prawdziwych urządzeniach, innymi słowy – w realnych warunkach, a nie w sterylnym laboratorium.

Obok testów oprogramowania pod kątem użyteczności i wydajności, kluczowa jest kwestia cyberbezpieczeństwa. - Świadomość w obszarze zabezpieczeń przed atakami cyberprzestępców jest jeszcze bardzo niska. W 2017 roku zrealizowaliśmy ponad 60 audytów bezpieczeństwa – dla największych firm w Polsce, kilku ministerstw, branży energetycznej i spółek technologicznych. Nie zdarzyło nam się trafić na system, który nie miałby żadnych luk i podatności na ataki. Sytuacja może pogarszać się, bo mamy do czynienia z deficytem programistów w Polsce i na świecie, problemem z dostępnością doświadczonych developerów oraz wielką presją na szybkie powstawanie nowych aplikacji – podsumowuje Marcin Łuczyn, założyciel TestArmy Group.

Zaczynali w 2015 roku od 20 m2 biura wyposażonego w trzy biurka, trzy komputery i trzy telefony. Dziś mają wszystko, co potrzeba – i narzędzia, i ambicje - do szybkiej ekspansji i osiągnięcia pozycji jednej z największych firm testujących w naszej części Europy. Biorąc pod uwagę fakt, że testowanie powinno stanowić 10-20 proc. budżetu na produkcję oprogramowania i IT, mówimy o rynku wartym miliardy dolarów. Nic dziwnego, że apetyt rośnie, a założyciele już teraz zaczynają planować przenosiny na parkiet główny GPW.