Polska pękła. Ale nie na dwie połowy, tylko na dwie części. Jedna – jak twierdzą badania opinii publicznej - jest zdecydowanie większa niż druga. Ta większa część uważa, że arcybiskup dobrze zrobił rezygnując w ostatniej chwili z drugiego co do ważności (po prymasie) stanowiska w hierarchii kościoła katolickiego w Polsce.
Afera z ustąpieniem w ostatniej chwili arcybiskupa Wielgusa rozlała się dosłownie na cały świat i informowały o niej największa agencje światowe. Liczne komentarze i relacje zamieściły największe dzienniki oraz programy telewizyjne i radiowe. New York Times najpierw (jako jedyne medium) z właściwą sobie nieprzychylną Polsce postawą zauważył, że pod katedrą w Warszawie doszło do „antysemickich wystąpień”. W ten sposób amerykańskiemu czytelnikowi zrecenzowano incydent, w którym kilkusobowa grupka zwolenników arcybiskupa nazwała dziennikarzy „Żydami i masonami”. Inne media w tym także te izraelskie jakoś tego ”polskiego antysemityzmu” nie zauważyły...
Na szczęście jakby dla równowagi kilka dni później ten sam dziennik (New York Times) zamieścił obszerny wywiad z bohaterskim, księdzem Tadeuszem Isakowiczem – Zaleskim, bestialsko pobitym przez SB w czasach stanu wojennego, a obecnie autorem książki o księżach agentach działających w przeszłości na terenie diecezji krakowskiej. Książka mimo, że gotowa do druku jeszcze się nie ukazała, ponieważ jej publikacja jest wstrzymywana i opóżniana przez najwyższych hierarchów kościoła katolickiego w Polsce.
Wtrącając swoje trzy grosze do tego co stało się w Warszawie myślę, że trzeba na wstępie jakiejkolwiek dyskusji zrobić rozróżnienie pomiędzy wiarą w Chrystysa Zbawiciela i w Boga od wiary w księży, którzy są tylko zwykłymi ludźmi ze wszystkimi swoimi ludzkimi słabościami i pokusami. Księżą mogą błądzić, grzeszyć i postępować niemoralnie dokładnie tak samo jak czynią to zwykli śmiertelnicy. Nie można z góry zakładać, że ktoś kto nosi sutannę jest bardziej uczciwy, szlachetny, zacny i ma krótszą drogę do Boga niż zwykły śmiertelnik. Bo tak nie jest. Warto o tym pamiętać. Nasza wiara i Kościół katolicki jest czymś innym niż jego ziemscy namiestnicy w sutannach.
63 strony informacji (dostępnych na internetowej stronie Gazety Polskiej) spisanych przez oficerów SB na temat zasług arcybiskupa w działalności wymierzonej bezpośrednio w kościół katolicki jest dokumentem, który trudno podważyć. Niestety dochodzenie samego arcybiskupa do prawdy było długie i skomplikowane. Wielgus najpierw wyparł się jakiejkolwiek współpracy twierdząc, że to wszystko są fałszerstwa. Po kilku dniach zmienił swoją wersję przyznając, że wielokrotnie spotykał się z ubekami „ale nikomu nie szkodził”. Wreszcie po opublikowaniu komunikatu przez komisję kościelną badająca jego akta, która uznała go za świadomego współpracownika SB, Wielgus po raz kolejny zmienił swoją wersję wydarzeń przyznając się do współpracy aby dzień później – w ostatniej niemal chwili i najprawodpodobniej pod naciskiem papieża - zrezygnować ze stanowiska metropolity warszawskiego.
Trudno nie zauważyć, że w każdym kolejnym oświadczeniu arcybiskup – zmuszany przez fakty- ujawniał coraz to więcej informacji na temat swej wieloletniej współpracy z SB.
Obrońcy arcybiskupa twierdzą zgodnie, że przecież „nikogo nie skrzywdził”. Trudno się z taką interpretacją zgodzić. Po pierwsze jak na razie nie odnaleziono własnoręcznie pisanych przez księdza dokumentów pisanych na zamówienie SB. Jest rzeczą niemożliwą aby ksiądz współpracujący z SB przez kilkanaście lat nie pisał swoim „przełożonym” informacji, tekstów analizujących wewnętrzną sytuację w kościele a także zwykłych donosów. Być może, że są one w Instytucie Pamięci Narodowej, być może, że zostały zniszczone, ale być może i tak, że zostaną odnalezione...
Ksiądz skrzywdził Kościół bo zgodził się mieć innych przełożonych niż ci, którzy w hierarchii kościoła rzymsko – katolickiego na każdym stopniu jego kariery stali ponad nim. Zrobił to w imię kariery i wyjazdów zagranicznych. Sam o tym powiedział. Dlaczego zatem ksiądz Jerzy Popiełuszko nie wyjeżdżał za granicę. Dlaczego nie robił kariery? Dlaczego wybrał mówienie prawdy niż wygodne milczenie? I dlaczego został zamordowany? Zamordowany przez tych samych ludzi, z tego samego wydziału w SB, z którymi współpracował inny ksiądz. Ksiądz arcybiskup. Dlaczego SB w stanie wojennym jednych księży mordowało (ks. Popiełuszko, ks. Niedzielan, ks. Suchowolec) jeszcze innych bestialsko katowało (ks. Isakowicz – Zaleski) a jeszcze innym pomagało w robienie kariery i otrzymywaniu zagranicznych stypendiów. Dlaczego?
Ksiądz skrzywdził kościół polski. Jak napisano w ubeckich raportach był on niezmiernie przydatny w wykonywaniu zleconych mu zadań. Służba Bezpieczeństwa nie tylko chętnie czytała donosy, ale także – jak wynika to z ujawnionych materiałów – starała się mieć aktywny wpływ na wydarzenia zachodzące wewnątrz kościoła. Można być niemal pewnym, że ks. arcybiskup na drodze swej długiej kariery był informowany kogo wspierać w kościelnych awansach, a kogo w nich pomijać. Trudno sobie wyobrazić aby nie słuchał „dobrych rad” swoich przełożonych, od których uzalenione było wydanie paszportu na atrakcyjny wyjazd zagraniczny. Aby przeciwstawił się tym, którzy mieli swoje ciche i niewidoczne ale ogromne zasługi w robieniu kościelnej kariery księdza Wielgusa.
Wszystko wskazuje na to, że polski kościół, ale także dziennikarze, naukowcy i inne grupy społeczne w Polsce w najbliższych miesiącach będą musiały zmierzyć się ze swą przeszłością wyzierającą z ubeckich teczek.
Pamiętajmy, że ludzie są tylko ludźmi. Także ci w sutannach. I wiary w Boga nie mozemy
Wojciech T. Mleczko
KATALOG FIRM W INTERNECIE