Maciejowi Gawlikowskiemu należą się szczere gratulacje za doprowadzenie do dymisji Tomasza Warykiewicza – jednego z filarów tzw. „drugiego szeregu”, czyli grupy funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej, rozbijających patriotyczne pochody w Krakowie w latach 80. ubiegłego wieku. Ubrani po cywilnemu, wchodzili oni w tłum demonstrantów i na dany z góry sygnał rozpoczynali fachowe bicie, posługując się nie tylko gumowymi i drewnianymi pałkami ale także metalowymi rurkami, odebranymi ludziom niosącym transparenty. Efektem ich działań były poważne obrażenia ciała, złamania kości, urazy głów, odbicia narządów wewnętrznych.
Kiedy tylko Gawlikowski zorientował się, gdzie obecnie pracuje Warykiewicz, pojechał natychmiast do Warszawy na spotkanie z kierownictwem CBA, a całą sprawę szczegółowo opisał „Dziennik”. Rezultatem było nie tylko błyskawiczne zwolnienie byłego oprawcy, ale również podjęcie przez pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej dochodzenia przeciw niemu. Do Krakowa przyjechał też w trybie nagłym szef Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji, aby zorientować się, na ile prawdziwe są informacje o zatrudnieniu w tutejszej Komendzie Wojewódzkiej (i to na bardzo wysokich stanowiskach) innych członków dawnego „drugiego szeregu”.
Pod Wawelem szykuje się więc niezłe kadrowe trzesięnie ziemi w policji. I bardzo dobrze, ponieważ w organach niepodległego państwa nie mogą pracować ludzie zhańbieni w przeszłości służbą komunistycznemu aparatowi represji. Należy ich wykrywać, publicznie piętnować i natychmiast zwalniać.
Mam nadzieję, że znajdzie się więcej takich dzielnych dziennikarzy jak Gawlikowski i że również w innych miastach dokonany zostanie wkrótce gruntowny przegląd kadrowy komend oraz posterunków policji. Nie wiadomo bowiem, gdzie jeszcze znaleźli bezpieczne schronienie łajdacy z „drugiego szeregu”, a także ich esbeccy mocodawcy.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE