Blisko 20 lat temu Rada Miasta Nowego Sącza podjęła Uchwałę o dokonaniu rozbiórki pomnika sławy Armii Czerwonej. Weszła ona w życie z dniem podjęcia. Sprawujący władzę w mieście już drugą kadencję, prezydent Ryszard Nowak odmawia wykonania jej i broni tego haniebnego pomnika okupanta sowieckiego, bo - jak sam stwierdził w niedawnym wywiadzie prasowym - z nikim rozmawiał nie będzie i nikt go do niczego nie zmusi.
Wielokrotnie, w ciągu kilku ostatnich lat organizacje kombatanckie i niepodległościowe zwracały się w tej sprawie do prezydenta Nowaka. Pisma zostały wysłane między innymi przez Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, Wojewódzki Komitet Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa przy Wojewodzie, Małopolską Radę Kombatantów i Osób Represjonowanych przy Marszałku Województwa, Sądecką Rodzinę Katyńską, Nowosądecki Oddział Polskiego Towarzystwa Historycznego. Wszystkie te organizacje, a w ich skład wchodzą dziesiątki związków i stowarzyszeń podjęły uchwały wzywające pana prezydenta Nowaka do usunięcia pomnika. Odpowiedzi, albo w ogóle nie było, albo były odmowne, bez jakiegokolwiek uzasadnienia.
Z wypowiedzi prasowych Ryszarda Nowaka można się dowiedzieć tylko, że nie jest on w stanie zmierzyć się z tym zadaniem. Na początku swoją odmowę uzasadniał nazywając żołnierzy Armii Krajowej i innych uczestników walki o niepodległą Polskę oszołomami, którzy chcą zrobić karierę polityczną i są dopiero teraz odważni. Te niezwykle podłe obelgi pod adresem najbardziej zasłużonych ludzi w Polsce miały być zasłoną dymną dla obrony pomnika chwały armii totalitarnego państwa.
Prezydent Nowak bowiem nigdy nie próbował podjąć jakiejkolwiek dyskusji merytorycznej w sprawie rozbiórki pomnika, wiedząc, że nie ma żadnych poważnych argumentów przemawiających za utrzymaniem status quo. Dyskusje o faktycznym przedmiocie sporu chce zastąpić dyskusją o osobach, które w imieniu kilkudziesięciu organizacji prowadziły manifestacje pod pomnikiem okupanta. I znowu obraża ludzi niezwykle zasłużonych dla sprawy niepodległości Polski, często więźniów politycznych z okresu PRL, przy czym ma czelność nazywać nas szantażystami, z którymi nie warto rozmawiać. Czuje się również obrażony, bo odważyliśmy się dokonać oceny jego zachowania. I jest to ocena bardzo zła, bo zachowania antypatriotycznego nie można inaczej ocenić. Gdyby ta ocena była nieprawdziwa, jak twierdzi prezydent Nowak, to już dawno skierowałby sprawę do sądu. A tak przecież się nie stało.
Prezydent Nowak wiedząc, że ma sprawę przegraną, bo racje są po naszej stronie, a jego argumenty słabiutkie, wręcz żadne, porzucił przedmiot sporu i zamiast tego zaatakował personalnie nas, twierdząc, że wywarliśmy na niego nacisk, a on na przekór nam, nie usunie pomnika. W tym rozumowaniu nie ma żadnej logiki i żadnego związku z przedmiotem sporu. To mniej więcej tak, jakby Ryszard Nowak stwierdził, że dwa plus dwa nie jest cztery, bo osoba, która to twierdzi jest mu nieżyczliwa i nikt Nowaka nie zmusi, aby zgodził się z tym wynikiem.
Mam jednak wciąż nadzieję, że w końcu prezydent Ryszard Nowak, zrozumie, że w tym sporze nie chodzi o czyjeś ambicje, o urząd, o karierę polityczną, lub o sprawy osobiste. Tu chodzi o szacunek do Polski i Polaków, o podtrzymywanie postaw patriotycznych, o wykonanie swojego obowiązku wobec Ojczyzny. Tu chodzi o szacunek dla żołnierzy Armii Krajowej, którzy domagają się rozbiórki tego reliktu okupacji sowieckiej. Tylko tyle i aż tyle. W niepodległej Polsce pomniki okupanta i pomniki zdrajców były zawsze usuwane, a nazwy ulic poświęconych okupantowi były zmieniane. Dlatego krakowskie i małopolskie środowiska środowiska kombatanckie, niepodległościowe i patriotyczne będą domagać się aż do skutku od prezydenta Ryszarda Nowaka usunięcia pomnika chwały Armii Czerwonej.
Krzysztof Bzdyl – prezes Związku Konfederatów Polski Niepodległej 1979-89, członek Małopolskiej Rady Kombatantów i Osób Represjonowanych, przedstawiciel ZKPN w Porozumieniu Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie
KATALOG FIRM W INTERNECIE