KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Poniedziałek, 25 listopada, 2024   I   12:56:57 PM EST   I   Elżbiety, Katarzyny, Klemensa
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Kłopoty z tablicą ku czci braci Kowalczyków

09 października, 2011

W czterdziestą rocznicę wysadzenia auli Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu przez braci Jerzego i Ryszarda Kowalczyków ufundowana przez indywidualnych darczyńców tablica upamiętniająca ich czyn została poświęcona w opolskim kościele ojców Franciszkanów.

Inicjatorzy tego aktu pamięci: Opolskie Stowarzyszenie Pamięci Narodowej i Komisja Zakładowa NSZZ  "Solidarność" Uniwersytetu Opolskiego wyrazili oburzenie oraz ubolewanie z powodu postawy władz UO i miasta Opola, "które odmówiły uznania  historycznego znaczenia i doniosłości czynu braci Kowalczyków dla naszego miasta i kraju".

Uważają oni, że "wycofanie się Prezydenta miasta Opola Ryszarda Zembaczyńskiego z inicjatywy wmurowania tablicy na ścianie opolskiego ratusza jest świadectwem i symbolem pozostawania Opola pod wpływem postkomunistycznych i agenturalnych  środowisk zainteresowanych w ukrywaniu prawdy o historii walki własnego narodu o wolność i niepodległość".

Wedle organizatorów uroczystości władze Opola nie po raz pierwszy zamanifestowały pogardę dla prawdy i własnej historii, ulegając niektórym radnym miejskim oraz środowiskom kreującym się na reprezentantów  służb mundurowych, a będących faktycznie bezpośrednimi spadkobiercami sprawców komunistycznych zbrodni, których nigdy wyraźnie nie potępili, ani się od nich nie odcięli.

"Ulegając tym środowiskom słabość  i brak charakteru wykazał Prezydent Miasta Opola Ryszard Zembaczyński, który złamał słowo i przyjęte na siebie zobowiązanie wyrażone przed rokiem  w oświadczeniu rzecznika prasowego w czasie odsłonięcia tablicy upamiętniającej czyn braci Kowalczyków w Gdańsku i potwierdzone w lipcu br. w Opolu" - napisali w specjalnym oświadczeniu inicjatorzy zamontowania tablicy.

Negatywnie ocenili też stanowisko niektórych członków Wojewódzkiego Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz wojewódzkiego konserwatora zabytków Iwony Solisz publicznie występującej przeciwko upamiętnieniu czynu braci Kowalczyków.

"Nie wahano się natomiast przed złożeniem hołdu umieszczoną na opolskim ratuszu tablicą poświęconą 10. Sudeckiej Dywizji Pancernej im. Bohaterów Armii Radzieckiej, która niosła  własnemu narodowi zniewolenie, biorąc udział w  tłumieniu  protestów robotniczych w 1956 roku w Poznaniu i w pacyfikowaniu strajku górników kopalni <Wujek> w stanie wojennym - dywizji, która  przyniosła hańbę polskiemu mundurowi  najazdem na Czechosłowację w 1968 roku" - czytamy w oświadczeniu OSPN i KZ "Solidarność" UO.

Tablica upamiętniająca czyn braci Kowalczyków stanowi wyraz uznania dla wartości, w obronie których oni wystąpili oraz uznania znaczenia wartości duchowego i ideowego przesłania ich akcji na polskiej drodze do niepodległości. Jest też symbolem  tożsamości pokoleń walczących z komunistycznym  zniewoleniem, a także swoistym aktem protestu przeciwko próbom  wymazywania polskiej historii walki o niepodległość z pamięci przyszłych pokoleń oraz wyrzutem sumienia i zarazem "świadectwem nadziei na nadejście prawdziwej wolności w naszym kraju i mieście, którego uczelnia,  władze i rozmaite środowiska żerują na kompromisie z komunistyczna przeszłością". Przekazana w depozyt i pod opiekę franciszkanów będzie czekała na swój czas: nadejście prawowitej władzy i uczciwych przedstawicieli środowiska uniwersyteckiego w Opolu.

Jerzy i Ryszard Kowalczykowie sami skonstruowali, a potem podłożyli w nocy z 5 na 6 października 1971 roku bombę w auli WSP, udaremniając mającą się tam odbyć haniebną celebrację  Święta Milicji Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa z udziałem funkcjonariuszy uczestniczących w krwawym tłumieniu protestów robotniczych na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku, z katem Szczecina, pułkownikiem Julianem Urantówką w roli głównej.

Akademia się nie odbyła, ponieważ wybuch całkowicie zniszczył aulę: zapadły się dach i podłoga. Nikt nie ucierpiał.

Braci wkrótce zatrzymano. Jerzemu postawiono zarzut przeprowadzenia ataku terrorystycznego i początkowo skazano na karę śmierci, Ryszardowi zarzucono pomoc przy konstruowaniu bomby i wymierzono karę 25 lat więzienia.

Pod protestami przeciw tak surowym wyrokom podpisali się m.in. Wisława Szymborska i Jacek Kuroń.

"Dzięki temu Jerzemu Kowalczykowi karę śmierci zamieniono na 25 lat wiezienia. Ale środowiska opozycjonistów walczyły o uwolnienie braci. Ostatecznie wyszli na wolność dopiero w połowie lat 80. W już wolnej Polsce nie powiodła się kasacja ich wyroku. Wniosek został odrzucony przez Sąd Najwyższy" - przypomniała "Rzeczpospolita".

W 2010 roku czyn Kowalczyków upamiętniono tablicą wmurowaną w Gdańsku obok pomnika Poległych Stoczniowców.

Zdaniem Henryka Wujca wydarzenie sprzed 40 lat należy uczcić właśnie tam, gdzie miało ono miejsce.

"- To był akt terroru, czego nie popieram, ale postępowanie Kowalczyków rozumiem. Wtedy nie było innej drogi, opozycja dopiero zaczynała się organizować, a Kowalczykowie chcieli przeciwstawić się gloryfikowaniu zomowców, którzy brali udział w pacyfikacji robotników" - powiedział gazecie.

Jerzy Bukowski
\"\"