Trudno o większą szczerość (a w polityce nie jest ona zbyt ceniona) niż ta, którą popisała się rzeczniczka dyscypliny w klubie parlamentarnym Platformy Obywatelskiej Iwona Śledzińska-Katarasińska. Oto jak wyjaśniła dziennikarzom, dlaczego jej władze klubu zarządziły dyscyplinę podczas głosowania nad obywatelskim projektem całkowitego zakazu aborcji:
- Większość posłów naszego klubu prosiła o dyscyplinę, ponieważ dla części kolegów było to swego rodzaju alibi; mogli mieć obawy, czy strach przed opinią najbliższego środowiska i dlatego uznali, że łatwiej będzie zagłosować, jak będzie dyscyplina.
Nie wiem, czy ta szczerość spodoba się partyjnym zwierzchnikom Śledzińskiej-Katarasińskiej. Największym wrogom PO nie udałoby się przecież tak jednoznacznie i sugestywnie obnażyć hipokryzji władz oraz członków tego ugrupowania, nader chętnie odwołujących się na co dzień do wysokich wartości moralnych.
A ponieważ głosowanie poszło ostatecznie po myśli Platformy, wiceprzewodniczący jej klubu, Waldy Dzikowski, wielkodusznie odstąpił od ukarania 15 śmiałków, którzy za złamanie dyscypliny mieli zapłacić po tysiąc złotych kary.
Zastosowane przez niego argumenty: "sumienia nie będziemy karać" i "osiągnęliśmy swój cel polityczny i społeczny - moim zdaniem to wystarczy" zabrzmiały w tym kontekście równie absurdalnie jak zabawnie.
W fatalnym stylu kończy Platforma Obywatelska kolejną parlamentarną kadencję.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE