KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Poniedziałek, 25 listopada, 2024   I   10:18:01 AM EST   I   Elżbiety, Katarzyny, Klemensa
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Grudzień \'70 i stan wojenny do Strasburga

11 września, 2011

Poszkodowani w grudniu 1970 roku i w stanie wojennym chcą złożyć skargę na przewlekłość postępowania sądowego do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu - poinformowała \"Rzeczpospolita\".

"- Tyle lat nie możemy doczekać się sprawiedliwego wyroku w kraju. Już samo przeniesienie procesu generała Czesława Kiszczaka do Warszawy to dla nas dodatkowe koszty, jeśli chcemy regularnie uczestniczyć w rozprawach" - powiedział gazecie Stanisław Płatek, ranny podczas pacyfikacji Wujka w grudniu 1981 roku i zapewnił, że podobnie myślą górnicy oraz krewni ofiar skupieni w Społecznym Komitecie Pamięci Górników KWK Wujek Poległych 16 Grudnia 1981 r.

Gdy ostatni, czwarty proces Kiszczaka zakończył się uniewinnieniem peerelowskiego ministra spraw wewnętrznych, Płatek był zaskoczony.

"- Może za bardzo zawierzyłem orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, który niedawno uznał, że stan wojenny wprowadzono w Polsce bezprawnie. Wydawało mi się, że szyfrogram (dotyczący użycia broni przez jednostki milicji - "Rz"), dokument podpisany przez gen. Kiszczaka, na którym osobiście robił dopiski, to wystarczający dowód" - dodał.

Także ofiary wydarzeń Grudnia \'70 z Wybrzeża są zainteresowane szukaniem sprawiedliwości przed ETS, ponieważ proces w tej sprawie trwa już dziesięć lat. Członek Stowarzyszenia Grudzień \'70 - Styczeń \'71 Waldemar Brygman ze Szczecina, którego jako 16-latka postrzelono w 1970 roku przed komendą milicji i od tej pory chodzi o kulach, czeka jeszcze tylko na radę prawników.

 "- Jesteśmy zainteresowani wniesieniem skargi do Strasburga. Tyle lat czekamy na wyrok. Proces Wojciecha Jaruzelskiego został w lipcu zawieszony z powodu jego choroby. Ofiary, które przeżyły, też są chore, ale to sądu nie interesuje" - powiedział "Rz".

Dyktator stanu wojennego odpowiada za tzw. sprawstwo kierownicze zabójstwa robotników Wybrzeża, ale nie może według sądu uczestniczyć w rozprawach przez rok.  Jego proces rozpoczął się w 2001 roku, ale po śmierci ławnika trzeba go było zacząć od początku. Jaruzelski został ostatnio - również ze względu na stan zdrowia - wyłączony z procesu autorów stanu wojennego, toczącego się od 2008 roku z doniesienia m.in. Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie.

"Zwykle, by szukać sprawiedliwości w Strasburgu,  trzeba najpierw uzyskać prawomocny wyrok w kraju. Ale jak zapewnia dr Ireneusz Kamiński z Instytutu Nauk Prawnych PAN, skoro procesy trwają tyle lat, ofiary nie muszą czekać na zakończenie postępowań sądowych w kraju. Co mogą zarzucić państwu polskiemu w skardze złożonej do Strasburga ofiary Grudnia i stanu wojennego oraz ich krewni? Mogą powołać się nie tylko na naruszenie art. 6 europejskiej konwencji praw człowieka, czyli brak skutecznego postępowania sądowego w kraju, ale i na złamanie art. 2 tej konwencji, który chroni prawo do życia" - czytamy w "Rz".

Zapytany przez autorkę artykułu, Ewę Łosińską, o szczegóły, współautor skargi katyńskiej przeciwko Rosji wyjaśnił:

"- W przypadku śmierci władze są zobowiązane do wyjaśnienia w rozsądnym terminie okoliczności tragicznego zdarzenia i ustalenia winnych oraz pociągnięcia ich do odpowiedzialności. Trybunał w Strasburgu uznaje, że w takich wypadkach brak szybkiego postępowania oznacza przewlekłość, a w związku z tym od niedawna można się skarżyć także na naruszenie prawa do życia."

Tak orzekli sędziowie ETS  w sprawie dotyczącej śmierci demonstrantów podczas wydarzeń poprzedzających upadek Nicolae Ceausescu w Rumunii w grudniu 1989 roku.     "Krewni ofiar chcieli wyjaśnienia okoliczności ich zgonu, ustalenia winnych tragedii i pociągnięcia ich do odpowiedzialności. Choć w wolnej Rumunii postępowanie zaczęło się już w 1991 r., do 2007 r. sprawa była kilkakrotnie umarzana. Wtedy wnieśli skargę do Trybunału w Strasburgu. Dostali od 6 do 15 tys. euro zadośćuczynienia i 20 tys. euro zwrotu kosztów sądowych" - czytamy w gazecie.

Łosińska dowiedziała się, że nie wszystkie ofiary komunistycznego reżimu w Polsce mają siłę na dalszą walkę o sprawiedliwość. O strasburskim trybunale nie myśli już 66-letni Adam Gotner, którego w grudniu 1970 roku w Gdyni dosięgło sześć kul. Dwa lata temu był konsultantem filmu fabularnego pt. "Czarny czwartek", opowiadającego o tragedii robotników Wybrzeża.

"- Stan jego zdrowia od tej pory mocno się pogorszył. Nikt się nie interesuje tym, jak tacy ludzie sobie radzą. Władze przypominają sobie o nich co najwyżej przy okazji kolejnych rocznic. Ofiary grudnia z Gdańska i Gdyni nie dostały nawet odszkodowania" - powiedziała "Rz" mówi rozżalona żona stoczniowca Grażyna.

Jeśli ETS przyjmie do rozpatrzenia te sprawy, może uznać, że Polska złamała przepisy konwencji praw człowieka, co mogłoby skutkować przyznaniem zadośćuczynienia. Trybunał może też nakazać naszemu państwu przeprowadzenie skutecznego postępowania sądowego, które podlegałoby kontroli Komitetu Ministrów Rady Europy.

Ewentualna decyzja Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Starsburgu nie zapadnie prędko. Zwykle skarżący czekają kilka lat.

"- Nierozstrzygnięte sprawy Grudnia \'70 i autorów stanu wojennego to niezwykły wyrzut sumienia i niedobre świadectwo dla naszych sądów" - przyznał w rozmowie z "Rzeczpospolitą minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.

Jerzy Bukowski
\"\"