Gejowscy aktywiści chwalą się łagodnością obyczajów i nader chętnie oskarżają swoich przeciwników o agresję wobec mniejszości seksualnych.
Dlatego ze zdumieniem przyjąłem informację, że działający rzekomo w ich obronie aktywiści Ruchu Poparcia Palikota chcieli oblać różową farbą drogę dojazdową do radomskiej posesji posła Sojuszu Lewicy Demokratycznej Marka Wikińskiego, który niedawno uczynił aluzję do orientacji seksualnej Roberta Biedronia. Czołowy polski homoseksualista miał kandydować do Sejmu z listy wyborczej SLD, ale nie otrzymawszy satysfakcjonującego go miejsca demonstracyjnie obraził się na tę partię i odszedł do Ruchu Palikota.
Wikiński zażartował wówczas, że jest tak taktowny wobec Biedronia, że aż obawia się, żeby nie stał się obiektem adoracji z jego strony.
Te słowa najwyraźniej ubodły niedoszłego kandydata Sojuszu na parlamentarzystę do tego stopnia, że jego nowi polityczni przyjaciele postanowili zemścić się na Wikińskim, który nie potraktował jednak ich wyczynu jako żartu, zwłaszcza że przeprosił wcześniej Biedronia.
Członkowie Ruchu Palikota chcieli, aby - jak napisali na stronie internetowej – poseł SLD „codziennie rano wyjeżdżając z domu pamiętał o lewicowych ideałach i pojął gdzie jest granica pomiędzy tolerancją, a homofonią”.
Wikiński nazwał takie działanie pomysłem z faszystowskiej przeszłości i zastanawia się nad powiadomieniem organów ścigania o zagrożeniu bezpieczeństwa jego rodziny.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE