Gdyby krowy w Trzebielsku umiały mówić i - wbrew przysłowiu - zmieniać poglądy, to z pewnością ogłosiłyby, że przestają poważać ludzi, skoro ci potrafią jedną decyzją administracyjną podnieść opłatę za miejsce ich wypasania ze 118 złotych do... 711 tysięcy. Kto wie, może w ramach buntu przestałyby też dawać mleko?
Ponieważ nie dowiemy się jednak, jaką mają opinię w tej sprawie, zamiast nich wypowiedział się w Telewizji TVN 24 właściciel stada - rolnik Piotr Gierszewski, dzierżawca wyspy, na której od zawsze było pastwisko, ale z dnia na dzień stało się ono na mocy biurokratycznego przepisu lasem, chociaż nie wyrosło na nim ani jedno nowe drzewo.
Nie wierzył on własnym oczom, gdy po trzydziestu latach dzierżawy władze gminy poinformowały go na piśmie, że jeśli chce nadal wypasać krowy na wyspie, musi więcej (cóż za eufemizm w przypadku tej astronomicznej podwyżki!) płacić. Poprosił natychmiast o wyjaśnienie.
- Odpisali, że to las i stąd taki czynsz wyskoczył - powiedział Gierszewski równie jak on sam zdumionemu dziennikarzowi TVN 24, pokazując mu soczystą łąkę z kilkoma, rosnącymi na niej od dawna drzewami.
Ponieważ w trawie jest masa ptasich gniazd, ornitolodzy twierdzą, że podwyżka czynszu za pastwisko wygoni nie tylko krowy, ale też skrzydlatych lokatorów i to nie dlatego, że nie zarobią na komorne.
- Jeżeli krowy nie będą zgryzały trawy na tejże niewielkiej wysepce, mogą ustąpić z tego rezerwatu rybitwy rzeczne - stwierdził Adam Mohr, ornitolog.
Na szczęście lokalni urzędnicy poszli po rozum do głowy i wykarczują te drzewa, oczywiście tylko na papierze.
- To nie jest skok na kasę. Ani na wyspę. Gmina chętnie ją panu Piotrowi użyczy. I to bezpłatnie, do czasu opracowania nowego zarządzenia, które wyprostuje te kwoty - zapewnił na antenie TVN 24 wójt Lipnicy Andrzej Lepmańczyk.
Rolnik ucieszył się z nowej decyzji władz lokalnego samorządu, ale nie jest wcale pewien, co kryje się za enigmatycznym określeniem: wyprostowanie. Ani krowy, ani ptaki też nie mają o tym pojęcia.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE