KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Poniedziałek, 25 listopada, 2024   I   10:22:53 AM EST   I   Elżbiety, Katarzyny, Klemensa
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Przestańcie mówić o filozofii!

08 sierpnia, 2011

Bardzo często oglądając telewizję lub słuchając radia słyszę dobrze mi znane i drogie z racji uprawianego zawodu słowo: filozofia.

Nie pada ono jednak w kontekście rozważań nad tajemnicami bytu, sposobami jego poznawania, hierarchią wartości, czy pytaniami o cel ludzkiego życia. Nie towarzyszą mu też cytaty z Sokratesa bądź Platona, ani odwołania do Arystotelesa, Hegla, czy Husserla.

W programach sportowych opowiada się o filozofii piłki nożnej, w prognozach pogody mędrkuje o filozofii chmury burzowej, w przeglądach prasy bąka o filozofii jakiegoś dziennika lub czasopisma, w audycjach poświęconych muzyce rozrywkowej rozprawia się z nadętą powagą o filozofii popularnej w ostatnim czasie gwiazdki showbiznesu, w dyskusjach politycznych prawi o różnicach pomiędzy filozofiami Prawa i Sprawiedliwości a Platformy Obywatelskiej.

Rozumiem, że używający tego słowa na co dzień i bez zbytniego namysłu nad nim dziennikarze, politycy, publicyści, recenzenci oraz całe mnóstwo innych osób, które stają przed kamerami oraz mikrofonami (lub zasiadają przed komputerami, bo w prasie jest ono również stosowane) pragną w ten sposób podkreślić głębię swoich wywodów. Nie rozumiejąc znaczenia tego pojęcia, dają jednak do zrozumienia widzom, słuchaczom i czytelnikom, że oto wznoszą się wraz z nimi na wyżyny intelektu, na których nawet to, co pospolite, ulega procesowi uszlachetnienia.

Jest jednak dokładnie na odwrót. Nadużywając greckiego, słowa oznaczającego od  czasów starożytnych umiłowanie mądrości w zupełnie nieadekwatnych kontekstach treściowych, wystawiają sobie nie fatalne świadectwo, choć oni sami sądzą inaczej. Dziwi mnie to, bo przecież zdecydowana większość spośród tych osób legitymuje się wyższym wykształceniem, a do jego uzyskania konieczny jest na zdecydowanej większości uczelni, także niepublicznych, przynajmniej semestralny kurs filozofii. Każdy ich absolwent, nawet jeśli zapomniał, co różni epikurejczyków od stoików i jak brzmi klasyczna definicja prawdy, powinien więc zapamiętać z pierwszego wykładu, czym jest filozofia.

Niestety, półroczne terminowanie na dworze królowej nauk nie zwalcza - jak widać i słychać - złych nawyków. Wielu ludziom wydaje się, że jeśli zamiast powiedzieć po prostu i zgodnie z rzeczywistością o taktyce stosowanej przez daną drużynę piłkarską lub o programie tej czy innej partii nazwie je filozofią, przedmiot ich dociekań ulegnie sublimacji, a oni sami zyskają poklask opinii publicznej, która ujrzy w nich jednostki wybitne, patrzące dalej i szerzej niż ogół.

A ja - zawodowy filozof - bardzo uprzejmie proszę wszystkich, którzy tak lubią sobie dodawać powagi błędnie przez siebie pojmowanym filozofowaniem, żeby się więcej nie ośmieszali i nie dawali dowodu ignorancji, zarozumiale i głupio myśląc, że ujawniają głębię swego rozumu. 

Jerzy Bukowski
\"\"