Dobiegła chyba szczęśliwego końca opisana tu przeze mnie kilka razy kuriozalna historia z dźwigiem, który na kilka godzin w ciągu dwóch lipcowych dni uniemożliwił starty i lądowania samolotów na podkrakowskim lotnisku Balice.
Jak poinformowała Polska Agencja Prasowa, Urząd Lotnictwa Cywilnego wyraził zgodę na jego czasową lokalizację w pobliżu Międzynarodowego Portu Lotniczego im. Jana Pawła II. Korzystający z niego inwestor musi jednak spełnić parę warunków.
Dźwig może pracować od 1 do 20 sierpnia tego roku od godziny 7.00 do 17.00, a jego maksymalną wysokość określono na 14,5 do 15 metrów w zależności od fragmentu placu budowy.
"Zgodnie z decyzją wykonawca ma - 72 godziny przed rozpoczęciem prac - skontaktować się z krakowskim lotniskiem, aby skoordynować prace dotyczące postawienia żurawia oraz sporządzić stosowną informację dla personelu związanego z operacjami lotniczymi (NOTAM). Na wezwanie zarządzającego lotniskiem uzasadnione przyczynami technicznymi lub atmosferycznymi prace dźwigu mają być wstrzymywane. Urządzenie, jako tymczasowa przeszkoda lotnicza, musi zostać odpowiednio oznakowane" - czytamy w depeszy PAP.
Zdaniem ULC, po uwzględnieniu opinii dyrekcji krakowskiego lotniska, Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej oraz po spełnieniu przez inwestora postawionych warunków, żuraw samochodowy nie spowoduje bezpośredniego zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu samolotów.
Rzecznik portu lotniczego Urszula Podraza powiedziała PAP, że inwestor na razie nie zgłosił rozpoczęcia prac dźwigu
"Krakowska prokuratura po przeprowadzeniu postępowania sprawdzającego postanowiła nie zajmować się sprawą dźwigu, bowiem uznała, że nie doszło do naruszenia prawa karnego przez sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lotniczym" - przypomniała Polska Agencja Prasowa.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE