Kto jak kto, ale szef dyplomacji powinien bardzo uważać na każde wypowiadane przez siebie słowo i zachowywać posuniętą do przesady ostrożność w głoszeniu kontrowersyjnych poglądów, zwłaszcza nie związanych z pełnioną funkcją. Jeżeli zachowuje się inaczej i nie potrafi zapanować nad własnym językiem, wystawia sobie - a pośrednio także rządowi, którego jest członkiem - fatalne świadectwo.
Radosław Sikorski słynie z ciętego i dosadnego stylu w debacie publicznej, którym chlubić mogą się publicyści i partyjni liderzy. Owszem, należy on do tej drugiej kategorii, będąc wiceprzewodniczącym Platformy Obywatelskiej i szefem jej kampanii wyborczej, ale przede wszystkim jest ministrem spraw zagranicznych.
Do kilku głośnych ostatnio powiedzeń, które wywołały falę dość powszechnej krytyki (nawet w jego obozie politycznym) dorzucił nowe, zamieszczając w przeddzień 67. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego zapis na twitterze: "warto wyciągnąć lekcje także z tej narodowej katastrofy". Co więcej, dołączył też link do strony internetowej www.powstanie.pl, której autorzy nazywają się "przeciwnikami kultu sprawców Powstania Warszawskiego".
Nawet niski rangą i niezbyt doświadczony dyplomata powinien wiedzieć, że taki wpis spowoduje oburzenie sporej części Polaków, także tych, którzy często zawzięcie dyskutują na temat sensowności przeprowadzenia akcji "Burza" w stolicy. Rocznicowy kontekst, pełniona funkcja oraz rozpalone emocje polityczne pozwalają nazwać słowa szefa polskiej dyplomacji nieodpowiedzialnymi.
Gdyby wziął on udział w poważnej debacie historyków na temat słuszności decyzji o rozpoczęciu powstańczych działań w Warszawie, prezentując w niej pogłębione i rozbudowane argumenty na rzecz swojego stanowiska, nie byłoby problemu. Krótki wpis internetowy postawił jednak ministra Sikorskiego w trudnej sytuacji i zmobilizował do ostrego ataku nań wiele środowisk.
Jako pierwszy odezwał się klub radnych Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Warszawy, w którego oświadczeniu czytamy m.in.: "podważanie sensu heroicznego zrywu Powstańców Warszawskich, atak na ich dowódców przywołuje w pamięci praktyki władz komunistycznych, które nie powinny mieć miejsca w Wolnej i Niepodległej Rzeczypospolitej".
I tak emocje występują przeciwko emocjom, a zamiast rzeczowej dyskusji będziemy mieli do czynienia z eskalacją ostrych słów, zwłaszcza że na stronie internetowej, do której odwołał się minister spraw zagranicznych (co można uznać za solidaryzowanie się z wyrażanymi tam poglądami) znajduje się taki oto zapis:
Ciągle pozostaje niezwykle trudnym dotarcie do świadomości społecznej, że Powstanie Warszawskie posiadało dwa aspekty. Z jednej strony niebywałego bohaterstwa Powstańców i poświęcenia ludności cywilnej - z drugiej strony kompromitującego braku wyobraźni politycznej, nieodpowiedzialności i ignorancji zawodowej pomysłodawców Powstania - bo nie można ich nazywać dowódcami. Prawda jest taka, że żołnierze AK zaufali przywódcom Powstania, że poprowadzą ich do zwycięstwa, czyli pokonania garnizonu niemieckiego w Warszawie - a ci poprowadzili ich do z góry zaplanowanej klęski.
Używanie wobec dowództwa Armii Krajowej określeń: "kompromitujący brak wyobraźni politycznej", "nieodpowiedzialność i ignorancja zawodowa", "z góry zaplanowana klęska" nie świadczą o gotowości autorów tej strony do podjęcia rzetelnej wymiany zdań w sprawie jednego z najważniejszych wydarzeń w najnowszej historii Polski. Skoro Radosław Sikorski powołuje się na nich, musi mieć świadomość, że zostanie za to poddany bardzo ostrej krytyce i ściągnie zupełnie niepotrzebne gromy na cały rząd, który wielokrotnie był już oskarżany o brak wyczucia oraz zrozumienia tragicznych niuansów naszych dziejów.
Jakże inaczej zachował się w ubiegłym roku, odsłaniając pomnik poświęcony Poległym, Zamordowanym oraz Wypędzonym Mieszkańcom Warszawy prezes Związku Powstańców Warszawskich, generał Zbigniew Ścibor-Rylski, który przeprosił cywilną ludność miasta za upokorzenia i cierpienia, jakich doznała w czasie 63 dni walk o stolicę, ale nie ośmielił się nazwać powstańczej epopei narodową katastrofą. Szkoda, że młody minister nie skorzystał z lekcji odpowiedzialności politycznej i historycznej wiekowego kombatanta.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE