KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Poniedziałek, 25 listopada, 2024   I   08:31:33 AM EST   I   Elżbiety, Katarzyny, Klemensa
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Pułkownik Kukliński miał rację

22 lipca, 2011

Z odtajnionych przez NATO dokumentów z lat 1980-84 jasno wynika, że Sojusz Północnoatlantycki nie przewidywał podjęcia żadnych ryzykownych działań w obronie walczących w tym okresie (stan wojenny) z sowieckim zniewoleniem Polaków.

Jest to kolejny dowód na słuszność drogi wybranej z początkiem lat 70. (kiedy nawiązał współpracę z Amerykanami) przez śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego. Doskonale zdawał sobie sprawę, że Zachód nie będzie interweniował w przypadku dławienia (nawet krwawego) niepodległościowych aspiracji w jakimkolwiek kraju zniewolonym przez komunistyczny reżim. Skoro nie uczynił tego ani w 1956 roku na Węgrzech, ani w 1968 w Czechosłowacji, to dlaczego miałby zmienić swoją strategię w 1981 w Polsce?

Jedyną metodą skutecznej walki o odzyskanie suwerenności przez stłamszone kremlowskim dyktatem państwa Europy środkowo-wschodniej było osłabienie siły militarnej całego Układu Warszawskiego, czyli de facto Związku Sowieckiego. Nie było bowiem najmniejszych szans na wyrwanie któregokolwiek z nich spod panowania Moskwy, a w dodatku ofensywne plany kremlowskich marszałków nie tylko zakładały pokonanie państw NATO, ale dopuszczały także całkowite zniszczenie kilku krajów członkowskich UW  (przede wszystkim Polski) i hekatombę ich ludności; to na linię Wisły miały spaść pierwsze ładunki nuklearnego kontruderzenia Zachodu po pierwszym ciosie, zadanym mu przez Wschód.

Dlatego właśnie płk Kukliński, który poznał największe tajemnice sowieckich strategów, od wielu lat przygotowujących się do wywołania III wojny światowej, przekazywał Amerykanom wszystko, co dotyczyło tej materii. Wiedział, że wyzwolenie Polski i innych opanowanych przez Moskwę po 1944 roku państw będzie możliwe wyłącznie jako rezultat upadku całego reżimu komunistycznego.

Bardzo denerwował się więc, kiedy krytykowano go już w III Rzeczypospolitej za to, iż nie przekazał do kraju - już po ewakuacji przez Amerykanów w listopadzie 1981 roku - znanych mu w najmniejszych szczegółach informacji o grożącym nam stanie wojennym (przygotowywał przecież jego plan w Sztabie Generalnym LWP). Uważał, że byłoby to z jego strony całkowicie nieodpowiedzialne wezwanie rodaków do oporu, a przez to narażenie ich na większy rozlew krwi, aniżeli na Węgrzech w 1956 roku. Poza tym wiedział, że nawet bardzo tragiczne wydarzenia w jakimkolwiek państwie członkowskim Układu nie sprowokują politycznego i wojskowego dowództwa NATO do militarnej reakcji.

Ujawnione właśnie dokumenty Sojuszu potwierdzają, że miał rację. To, co uczynił w ramach swej niemal dziesięcioletniej tajnej współpracy z Amerykanami, było kluczowe dla zimnowojennych relacji Zachodu i Wschodu, a zaowocowało odzyskaniem niepodległości przez wiele jęczących pod kremlowskim jarzmem przez pół wieku państw, w tym Polskę. Dlatego można nazwać jego bohaterską misję patriotyczną i zarazem ogólnoświatową.

Jerzy Bukowski
\"\"