Z przychodni w Kozłowie zniknęło warte kilkadziesiąt tysięcy złotych USG, ponieważ do porozumienia nie mogą dojść były i obecny dyrektor placówki - poinformowała Kronika TVP Kraków.
Dziennikarze ustalili przebieg wydarzeń. W styczniu Jarosław Moskwa stracił posadę dyrektora placówki, ale nadal uważa się za rzecznika Społecznego Komitetu dla Ośrodka Zdrowia w Kozłowie. Twierdzi, że to właśnie owo czteroosobowe grono demokratycznie zdecydowało o zabraniu USG z przychodni. Obecna pani dyrektor twierdzi, że jest to "zemsta za to, że pan doktor nie jest już tutaj dyrektorem".
- W tym komitecie decyzje podejmuje się większością głosów. A jeśli głosy rozkładają się po równo, to przeważa głos przewodniczącego. Nie można postawić USG na środku wsi i powiedzieć: "róbta co chceta" - powiedział Kronice były dyrektor.
Przewodniczącym Komitetu jest żona Moskwy, a drugim z członków jego siostra. Ich zdaniem w przychodni jest bałagan i nie zasługuje ona na USG.
"Sekretarz gminy Kozłów Robert Nielaba twierdzi, że obecnie nie wiadomo, gdzie znajduje się aparat USG, który przez 12 lat służył pacjentom tej przychodni. Sprawą zniknięcia urządzenia zajmuje się prokuratura. Zastrzeżenia co do działań byłego dyrektora placówki ma także Regionalna Izba Obrachunkowa" - czytamy na stronie internetowej Telewizji Kraków.
A efekt? Pacjenci, którzy do tej pory poddawali się badaniom USG w swojej miejscowości, muszą teraz szukać dostępu do tego urządzenia w Miechowie, a nawet w Krakowie.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE