Władze Wilna nie zamierzają przyspieszać podjęcia decyzji w sprawie nazwania jednej z ulic czy skweru miasta imieniem tragicznie zmarłego prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego - powiedział cytowanej przez Polską Agencję Prasową agencji BNS wicemer miasta Jarosław Kamiński z Akcji Wyborczej Polaków na Litwie.
Dodał, że "pośpiech nie zawsze na dobre wychodzi", a w sprawie upamiętnienia w Wilnie Kaczyńskiego należy przede wszystkim "wyjaśnić wszystkie zawiłości".
PAP przypomina, że inicjatywa nazwania stołecznej ulicy imieniem prezydenta RP zrodziła się tuż po katastrofie smoleńskiej, jeszcze w kwietniu 2010 roku. Władze miasta zaproponowały wówczas konkretną ulicę w centrum Wilna, tuż przy głównej alei Gedymina. Wynikła jednak dyskusja, w jakiej formie ma być zapisane nazwisko prezydenta: polskiej - "Lecha Kaczyńskiego" czy zlituanizowanej - "Lecho Kacynskio" z literą "c" z odwróconym daszkiem.
"W związku z tym, że nie znaleziono porozumienia w tej sprawie, postanowiono decyzję odroczyć. Innym powodem nieprzyspieszania decyzji był wniosek komisji samorządu Wilna ds. nazewnictwa ulic, pomników i tablic pamiątkowych, w którym napisano, że ulicom przyznaje się imiona znanych osobistości po co najmniej pięciu latach od ich śmierci" – czytamy w depeszy PAP.
Kamiński nie ukrywa, że w sprawie upamiętnienia tragicznie zmarłego prezydenta Polski w Wilnie brak też dobrych chęci.
O tym, że można bez większych problemów wybrnąć z językowych wątpliwości najlepiej świadczy przykład Gruzji, gdzie w Tbilisi imieniem Lecha i Marii Kaczyńskich nazwano bulwar, a nazwisko pary prezydenckiej zostało zapisane w trzech językach: angielskim, polskim i gruzińskim.
- Jeżeli nie będziemy chcieli rozstrzygnąć tej kwestii, to i nie rozstrzygniemy - powiedział PAP wicemer Wilna.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE