W Krakowie ma stanąć pomnik Armii Krajowej. O ile przesądzone jest już jego wzniesienie, o tyle sporo kontrowersji w kombatanckim gronie wzbudza wyznaczona wstępnie lokalizacja.
Żołnierze największej podziemnej armii czasów II wojny światowej chcieliby, aby ów monument stanął w ścisłym centrum podwawelskiego grodu, nie odpowiada im zaś wyznaczony przez władze miejskie mały placyk w pobliżu osiedla Widok-Zarzecze, nad którym przez wiele lat górował pomnik marszałka Iwana Koniewa, usunięty stamtąd na fali dekomunizacji przestrzeni publicznej po 1989 roku. Miejsce to znajduje się wprawdzie przy Alei Armii Krajowej, ale trudno uznać je za godne uwiecznienia ofiary krwi i życia wielu bojowników Polski Podziemnej.
- Chcielibyśmy, żeby ten pomnik stanął w takim punkcie Krakowa, do którego jest w miarę blisko z królewskiej katedry na Wawelu i z bazyliki pw. Najświętszej Marii Panny na Rynku Głównym, bo w tych dwóch świątyniach odprawiane są msze w święta państwowe i patriotyczne rocznice, na których się gromadzimy. Zazwyczaj idziemy później w pochodzie przed Grób Nieznanego Żołnierza na placu Matejki, ale przy okazji niektórych, ściśle związanych z AK rocznic, moglibyśmy udawać się właśnie pod nowy pomnik - powiedział mi kapitan Ryszard Brodowski, prezes Małopolskiego Okręgu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.
Pismo w tym duchu skierował do przewodniczącego Rady Miasta Krakowa Zarząd Główny ŚZŻAK, wsparty przez polonijne koła AK-owców. Kombatanci są dobrej myśli, bo skoro w Krakowie funkcjonuje jedyne w Polsce Muzeum Historii Armii Krajowej, to i pomnik ku jej czci powinien otrzymać prestiżową lokalizację od wyczulonych na sprawy patriotyczne radnych (bez względu na ich polityczne zakorzenienie).
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE