W tej sprawie wszyscy zachowali się w sposób, który można było z góry przewidzieć i wszyscy popełnili elementarne błędy, chociaż każdy realizował słuszną - w swoim mniemaniu - rację.
Ojciec Tadeusz Rydzyk miał prawo wypowiedzieć w czułym na punkcie wolności słowa Parlamencie Europejskim krytyczne uwagi na temat sytuacji w Polsce, a zwłaszcza jej obecnych władz, ale dobrał niezbyt fortunne słowa, które - co powinien przewidzieć - wzbudziły ostrą reakcję rządu.
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski miał prawo oburzyć się na dyrektora Radia Maryja, ale występowanie z upublicznioną w mediach notą dyplomatyczną do Stolicy Apostolskiej, która nie lubi rozgłosu w kontrowersyjnych kwestiach, zamiast do generała zakonu ojców Redemptorystów było co najmniej nierozsądne.
Prawo i Sprawiedliwość miało prawo zaatakować ministra, bo opozycja jest od tego, żeby punktować potknięcia rządu, ale błędem było domaganie się wycofania noty (którą Watykan zresztą wyraźnie zlekceważył) już po jej wysłaniu, wystarczyło zwięźle i złośliwie skrytykować Sikorskiego za ośmieszające i jego i cały rząd działanie.
No i znowu zagotowało się w polskim kotle.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE