KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Poniedziałek, 25 listopada, 2024   I   06:29:03 AM EST   I   Elżbiety, Katarzyny, Klemensa
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Pokłosie sprawy Tatara

12 czerwca, 2011

Kary roku oraz dwóch lat więzienia w zawieszeniu \"tylko i wyłącznie z powodu podeszłego wieku\" wymierzył Wojskowy Sąd Garnizonowy w Warszawie dwóm stalinowskim śledczym z kontrwywiadu wojskowego (mającym dziś 86 i 84 lata), uznanym za winnych znęcania się w latach 50. nad rzekomymi uczestnikami \"spisku w wojsku\" - poinformowała Polska Agencja Prasowa.

W ten sposób dobiegło chyba końca sądowe rozliczanie winnych tzw. sprawy Tatara - jednej z najgłośniejszych w PRL próby skompromitowania wysokich rangą oficerów II Rzeczypospolitej, walczących w szeregach w Armii Krajowej i Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, a po 1945 roku aktywnie działających na Uchodźstwie. Wzięła ona nazwę od głównego oskarżonego - generała Stanisława Tatara, członka Komendy Głównej AK. W sfingowanym przez kierujących Informacją Wojskową sowieckich oficerów procesie zapadły wysokie wyroki, także kary śmierci (dwudziestu oficerów stracono, reszta doczekała amnestii po 1956 roku).

Dwóch śledczych kontrwywiadu wojskowego prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej oskarżyli o to, że w latach 1951-52 znęcali się nad przesłuchiwanymi więźniami, m.in. pułkownikami Józefem Jungrawem, Szczepanem Ściborem, Augustem Menczakiem, Albertem Szaadem. Trzech pierwszych skazano na śmierć (wyroki wykonano), czwarty dostał karę więzienia. W 1956 roku wyroki uchylono, stwierdzając w procesach rehabilitacyjnych, że nie popełnili oni żadnych przestępstw.

"Obaj śledczy byli oskarżeni o stosowanie niedozwolonej metody śledczej tzw. konwejeru, czyli wielogodzinnego przesłuchiwania zatrzymanych oficerów WP. W ten sposób śledczy doprowadzali do załamania fizycznego i psychicznego przesłuchiwanych i do przyznania się do udziału w dywersyjno-szpiegowskiej organizacji działającej w wojsku oraz do składania wyjaśnień zgodnych z koncepcją Informacji. IPN kwalifikuje te czyny jako i zbrodnie komunistyczne i przeciw ludzkości" - czytamy w depeszy PAP.

Prokurator Piotr Dąbrowski żądał dla obu śledczych kar więzienia bez zawieszenia. Obrońcy i oskarżeni wnosili o uniewinnienie, wskazując na historyczny kontekst zdarzeń i na to, że zakazane metody nakazywał im płk Antoni Skulbaszewski - sowiecki wiceszef Informacji, główny autor koncepcji "spisku w wojsku".

"IPN podkreśla, że nie zwalnia to od odpowiedzialności wykonawców przestępczych poleceń. Po 1990 r. Polska chciała ścigać Skulbaszewskiego, który żył jeszcze wtedy na Ukrainie, ale państwo odmówiło, powołując się na przedawnienie jego czynów" - napisała PAP.

Sąd uznał, że oskarżeni stosowali "wyniszczającą metodę śledztwa, która niewinnych ludzi przymuszała do przyznawania się do czynów, za które skazano ich potem na śmierć" oraz byli "gorliwymi wykonawcami poleceń i nie liczyli się ze skutkami swych działań, a skutkiem tym była śmierć niewinnych osób". Wedle sądu "metoda śledcza, za której pomocą niszczy się człowieka, nie ma prawnego usprawiedliwienia".

"Za <zupełnie niewiarygodne< i <bardzo wątpliwe moralnie> sąd uznał wyjaśnienia podsądnych, by ich metody śledcze nie były uciążliwe dla przesłuchiwanych. Podkreślono, że bezzasadnie stawiają się <w roli ofiar>. Za okoliczności łagodzące uznano, że byli wtedy <młodzi i bez doświadczenia>. Uzasadniając zawieszenie kar, sąd podkreślił, że nie można mówić o zagrożeniu <powrotem do przestępstwa>" - czytamy w depeszy PAP.

Prokurator powiedział, że ewentualną decyzję o apelacji podejmie po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku.

Polska Agencja Prasowa przypomniała, że w 1994 roku Sejm potępił zbrodniczą działalność Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego i Informacji Wojskowej jako odpowiedzialnych za cierpienia oraz śmierć wielu tysięcy obywateli polskich.

Jerzy Bukowski
\"\"