Prezes Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności, były ambasador RP w Stanach Zjednoczonych i wiceminister spraw zagranicznych Jerzy Koźmiński odebrał we Wrocławiu Nagrodę im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego przyznaną mu za \"skuteczność w działaniach na rzecz wstąpienia Polski do NATO oraz konsekwentne wspieranie przemian rynkowych i demokratycznych w Europie Środkowej i Wschodniej\" - poinformowała Polska Agencja Prasowa.
"Nagroda została ustanowiona 4 czerwca 2004 r. przez Jana Nowaka-Jeziorańskiego, Prezydenta Wrocławia, Uniwersytet Wrocławski, Zakład Narodowy im. Ossolińskich i Kolegium Europy Wschodniej. Wręczana jest corocznie 4 czerwca osobom bądź instytucjom, których życie, działalność, aktywność przyczyniły się lub przyczyniają do tworzenia struktur niepodległej Polski oraz budowy społeczeństwa obywatelskiego. Materialną formą nagrody jest statuetka wykonana przez prof. Jacka Dworskiego. Dotychczas wśród nagrodzonych znaleźli się Tadeusz Mazowiecki, George Bush senior, Stanisław Szuszkiewicz, kardynał Jean-Marie Lustiger, Siergiej Kowaliow, Vaclav Havel oraz Leszek Balcerowicz" - czytamy w depeszy PAP.
- Jerzy Koźmiński jest jedną z tych osób, które sprawiły, że w najważniejszych kwestiach dotyczących przyszłości świata jesteśmy po właściwej stronie - powiedział podczas uroczystości prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz (wszystkie cytaty za PAP).
Laureat podkreślił w swym wystąpieniu, że miał szczęście spotkać patrona nagrody "w roku pamiętnego przełomu, który przypomina dzisiejsza data".
- Jan Nowak-Jeziorański był jedną z kluczowych postaci, która przyczyniła się do członkostwa Polski w NATO. Było on w USA dla Polski nieocenionym atutem. Człowiek instytucja, człowiek legenda, który swą niespożytą energią, w połączeniu z ogromnym doświadczeniem, a jednocześnie rozległymi kontaktami, skutecznie wspierał realizację polskich interesów - powiedział.
Dodał, że było mu dane uczestniczyć w dwóch niezwykłych doświadczeniach pierwszej dekady wolnej Polski: "wykuwaniu dla kraju trwałego bezpieczeństwa i wcześniej w przebudowie gospodarki państwa, to zaś nie byłoby możliwe, gdyby nie Leszek Balcerowicz, autor polskiej transformacji gospodarczej".
Aby wyjść w charakterystyce Koźmińskiego poza biurokratyczną wyliczankę odpowiedzialnych funkcji państwowych, jakie pełnił po 1989 roku (dyrektor generalny i sekretarz stanu w Urzędzie Rady Ministrów, bliski współpracownik profesora Balcerowicza przy pracach nad pakietem reform gospodarczo-ustrojowych, wiceminister spraw zagranicznych w latach 1993-94, ambasador w Waszyngtonie od 1994 do 2000 roku, od 11 lat prezes Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności, której celem jest wspieranie budowy społeczeństwa obywatelskiego, upowszechniania demokracji i gospodarki rynkowej). pozwolę sobie na osobiste wspomnienie.
Poznałem Jurka w 1972 roku podczas wojewódzkich eliminacji polonistycznej olimpiady dla uczniów szkół średnich. Od razu znaleźliśmy wspólny język i na warszawski finał jechaliśmy już jako przyjaciele. Koźmiński miał jednak problem, ponieważ w tym samym terminie odbywały się w stolicy finały dwóch olimpiad: polonistycznej i fizycznej, a on zakwalifikował się do obu, czego nie przewidzieli ich organizatorzy. Wybrał jednak tę humanistyczną, ale był bardzo uzdolniony także w przedmiotach ścisłych; pamiętam, z jaką łatwością rozwiązywał zadania z matematyki, z którymi nie mogłem sobie poradzić w maturalnej klasie.
Ukończył ówczesną Szkołę Główną Planowania i Statystyki, na której szybko rozpoznano jego talenty, namawiano go więc, aby zrobił doktorat i rozpoczął błyskotliwą karierę naukową. On wybrał jednak krajowy i międzynarodowy ruch studencki, w których nabrał ogromnego doświadczenia w działaniach społecznych na szeroką skalę.
Kiedy na fali przemian po 1989 roku całkowicie poświęcił się służbie państwowej, przydały mu się umiejętności, którymi tak zaimponował mi w latach licealnych. Potrafił dokonywać znakomitych analiz ekonomicznych i społecznych, a zarazem błyskotliwych syntez politycznych, w dodatku używając pięknej, klarownej i sugestywnej polszczyzny. Jego pracowitość i oddanie sprawie budowania fundamentów niepodległej Rzeczypospolitej spowodowały, że był i nadal pozostaje osobą nie tylko szanowaną, ale również lubianą przez polityków ze wszystkich ugrupowań. Nic dziwnego, że jego nazwisko kilkakrotnie pojawiało się, gdy w trudnych chwilach partyjni liderzy zastanawiali się nad powołaniem rządu fachowców - Koźmiński jawił się wówczas jako powszechnie akceptowany kandydat na premiera takiego gabinetu.
Był prawą ręką wicepremiera Balcerowicza, główną siłą napędową rządu Hanny Suchockiej, ambasadorem w kluczowej dla Polski stolicy, kiedy ważyły się losy przyjęcia Polski do NATO. Departament Stanu USA uważał go za jednego z najlepszych, jeśli nie wręcz najlepszego przedstawiciela dyplomatycznego tamtych czasów w Waszyngtonie (a wszystkie państwa wysyłają tam przecież najlepszych ludzi). Razem z Janem Nowakiem-Jeziorańskim i profesorem Zbigniewem Brzezińskim stanowili skuteczny zespół, znakomicie rozbrajający wszystkie miny, jakie pojawiały się na naszej drodze do członkostwa w Pakcie Północnoatlantyckim.
Jego rola w zrehabilitowaniu pułkownika Ryszarda Kuklińskiego (dla Amerykanów, którzy uważali go za wielkiego bohatera i nie mogli zrozumieć, czemu nad Wisłą nie jest podobnie oceniany był to jeden z ważnych warunków wstąpienia naszego kraju do NATO) i umożliwieniu mu triumfalnego przyjazdu do Polski wiosną 1998 roku jest nie do przecenienia.
Od 11 lat stoi na czele instytucji, która nie mieszając się w żadne spory polityczne wykonuje wspaniałą, chociaż mało efektowną pracę na rzecz budowy społeczeństwa obywatelskiego nie tylko w Polsce. Stojąc w cieniu (nigdy zresztą nie lubił wychodzić na pierwszy plan) Jerzy Koźmiński pozostaje w dalszym ciągu jedną z tych nielicznych osób, które prosi się o zdanie mając pewność, że będzie ono wypowiedziane bez żadnej kalkulacji partyjnej, wyłącznie z myślą o dobru Rzeczypospolitej.
Nagroda im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego dostała się w godne ręce.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE