KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Poniedziałek, 25 listopada, 2024   I   04:54:28 AM EST   I   Elżbiety, Katarzyny, Klemensa
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Miłośnicy spirytusu

06 czerwca, 2011

Nie wiem, czy jest to prawda, czy też kombatancka legenda, ale polscy piloci - uczestnicy Bitwy o Anglię opowiadali mi dawno temu z rozbawieniem, że Królewskie Siły Powietrzne wielkiej Brytanii (RAF) zmuszone były w 1940 roku zmienić jeden z zapisów w swym regulaminie, dotyczący spirytusu używanego w jednym z urządzeń w samolocie.

Okazało się bowiem, że po jakimś czasie należało dokonywać wymiany tego płynu, wlewając nowy, a wylewając stary. Nasi lotnicy bardzo szybko zorientowali się, że utylizacja zużytego spirytusu nie musi polegać na wylaniu go do toalety bądź na ziemię. Po spełnieniu bojowej funkcji znakomicie nadawał się on bowiem do celów spożywczych, więc serca ich bolały w związku z sugerowanym marnotrawstwem i postanowili mu czynnie zapobiegać.

Kiedy tylko dokonano tego odkrycia, częstotliwość konieczności wymiany spirytusu w polskich dywizjonach natychmiast znacznie wzrosła, co wkrótce zaniepokoiło angielskie obsługi lotnisk. Sprawa wyszła na jaw i trzeba było w regulaminie RAF doprecyzować pojęcie wymiany spirytusu w samolotach.

Ta historyjka przypomniała mi się, gdy przeczytałem w „Metrze” informację o mężczyźnie, który włamywał się do kutrów w Ustce, by wysysać spirytus (techniczny, z domieszką gliceryny!) z ich busoli. Szybko ochrzczono go mianem „spijacza kompasów”. Zdołał włamać się do pięciu jednostek, a został przyłapany na gorącym uczynku, gdy - jak podało „Metro” za portalem Naszemiasto.pl - „siedział w sterówce kutra i wysysał płyn”. Nie korzystał jednak ze słomki, ani z rurki, posługiwał się wyłącznie ustami. W chwili zatrzymania miał 4,5 promila alkoholu we krwi.

No cóż, jak widać Polak potrafi dobrać się do spirytusu i w czasie wojny, i w czasie pokoju.

Jerzy Bukowski
\"\"