Prezes Polskich Kolei Linowych Andrzej Laszczyk obawia się, że słowacka firma, zainteresowana kupieniem kolejek na Kasprowy Wierch i na Gubałówkę zechce je zamknąć, aby ściągnąć polskich narciarzy na Słowację - poinformował \"Tygodnik Podhalański\".
Podczas obrad Komisji Ekonomiki Rady Miasta Zakopanego Laszczyk powiedział, że zgłosili się do niego Słowacy, zainteresowani kupnem PKL, ale nie zapadła jeszcze decyzja co do sposobu prywatyzacji; w grę wchodzi sprzedaż firmy inwestorowi albo prywatyzacja spółki przez giełdę.
"Prezes dodał, że prywatyzacji nie należy się bać, ważne, aby firma nie została sprzedana tanio, a cały proces nie został przeprowadzony pospiesznie, w medialnym szumie. Za najczytelniejszy sposób prywatyzacji uznał wprowadzenie spółki na giełdę" - czytamy w "TP".
Radni nie kryli wielkich obaw związanych z prywatyzacją PKL.
"- Może zdarzyć się tak, że słowacka firma kupi Kasprowy i Gubałówkę, zamknie kolejki na rok, a za pośrednictwem naszego Biura Promocji będzie reklamować wyciągi na Słowacji" - mówił podczas obrad cytowany przez "Tygodnik" radny Wojciech Tatar.
"Były radny Dariusz Galica przypomniał, że PKL to nie tylko wyciągi, ale także budynki m.in. na Krupówkach. Galica jest propagatorem pomysłu, aby kolejki wykupiły samorządy, na których terenach się one znajdują" - napisał "TP".
Zakopiańscy radni zapowiedzieli stworzenie zespołu eksperckiego, który zajmie się tą kwestią i przekona inne samorządy Małopolski, aby włączyły się w prywatyzację PKL. "Czasu nie ma jednak dużo. Przedstawiciele PKL zapowiadają, że proces prywatyzacyjny ma zakończyć się przed końcem roku" - ostrzega "Tygodnik Podhalański".
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE