Z satysfakcją przyjąłem wyrok uniewinniający polskich żołnierzy, oskarżonych o dopuszczenie się zbrodni wojennej w Nangar Khel.
Gdyby prokuratura zdołała im dowieść, że celowo i z premedytacją ostrzelali afgańską wioskę, mając pełną świadomość mordowania bezbronnych i niczym im nie zagrażających cywilów, można byłoby mówić o zbrodni. Jeśli doszło jednak tylko do tragicznej pomyłki, jakich wiele zdarza się podczas każdej wojny, trudno byłoby oczekiwać innego wyroku.
Zdaję sobie sprawę, że słowo "tylko" ma zupełnie inne znaczenie dla oskarżonych żołnierzy, niż dla rodzin ofiar ich ostrzału. Chcę jednak wierzyć, że procedury rządzące działaniami Wojska Polskiego (podobnie jak większości innych armii na świecie) są opracowane tak, aby do minimum ograniczyć możliwość popełnienia tragicznych w skutkach pomyłek, zwłaszcza w misjach niezbyt trafnie zwanych pokojowymi. A gdy mimo to do nich dochodzi, sprawę każdorazowo muszą szczegółowo rozeznać najpierw zwierzchnicy, potem prokuratura wojskowa, a na końcu sąd.
Mam nadzieję, że wyrok pierwszej instancji zostanie utrzymany w drugiej, z dramatu w Nangar Khel odpowiednie wnioski na przyszłość wyciągną zaś wszyscy zainteresowani ze Sztabem Generalnym WP i Ministerstwem Obrony Narodowej na czele.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE