Podczas dyplomatycznych spotkań na najwyższych szczeblach ważny jest każdy drobiazg, także dobór menu. Gospodarze starają się skrzętnie wykorzystać oficjalne bądź robocze posiłki do zaprezentowania specjałów rodzimej kuchni, zarówno potraw jak napojów. Jest to dodatkowa okazja do pochwalenia się tym, co dany kraj ma najlepsze.
Dlatego nie podobał mi się zestaw win podawanych w trakcie roboczego obiadu głów państw Europy środkowej z prezydentem Stanów Zjednoczonych. Tylko jedno z nich pochodziło z regionu, z którego przedstawicielami spotkał się w Warszawie Barack Obama (węgierski tokaj).
Lepiej byłoby, gdyby amerykański gość delektował się nie tylko potrawami z tej części starego kontynentu, którą odwiedził ale docenił także urok tutejszych win. A w tej dziedzinie Europa środkowa (szczególnie jej południowe kresy) ma się czym pochwalić. Moim zdaniem menu powinno wyglądać tak: polskie dania i środkowoeuropejskie wina.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE