Kto będzie za co odpowiadał? Trwają negocjacje władz telewizji. Do pracy wraca Marian Kubalica, jeden z bohaterów afery Mitera ujawnionej przez „Rz”
Po raz pierwszy w piątek spotkał się na oficjalnym posiedzeniu zarząd TVP: prezes Juliusz Braun (były polityk Unii Wolności, ostatnio zatrudniony w Ministerstwie Kultury), Marian Zalewski (z PSL, który w czwartek przestał pełnić funkcję wiceministra rolnictwa) i Bogusław Piwowar (kojarzony z lewicowym Stowarzyszeniem „Ordynacka", były p.o. prezesa TVP).
Nie podjął żadnych decyzji o podziale kompetencji. Jak jednak nieoficjalnie dowiedziała się „Rz", najbardziej prawdopodobny scenariusz przewiduje, że prezesowi Braunowi podlegać będą dyrekcje wszystkich anten oraz biura, m.in. koordynacji programowej, prawne, zarządu i kadr oraz Akademia Telewizyjna – Ośrodek Szkolenia.
Piwowar ma nadzorować m.in. biura: reklamy, zakupów i zamówień publicznych, marketingu, administracji oraz Agencję Produkcji Telewizyjnych.
Zalewskiemu prawdopodobnie przypadnie w udziale nadzór m.in. nad dyrekcjami wszystkich ośrodków regionalnych, a także Agencją Produkcji Audycji Informacyjnych.
Nieoficjalnie na Woronicza mówi się też o politycznym podziale anten: Jedynkę miałaby wziąć PO, Dwójkę SLD, a ośrodki regionalne – PSL.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się „Rz", prezesowi Braunowi podlegać mają dyrekcje Jedynki, Dwójki i TVP Info
– Na razie Braun broni się przed dzieleniem anten, jak było za czasów medialnej koalicji PiS-SLD. Ale i tak pewnie na tym się skończy – mówi „Rz" osoba z telewizji.
Tymczasem, jak ustaliła „Rz", decyzją władz stacji powrócił do pracy Marian Kubalica, były dyrektor biura zarządu, zaufany człowiek „Ordynackiej". Informację potwierdza biuro prasowe TVP. – Został odwieszony w prawach pracownika telewizji i delegowany do pracy w ośrodku administracyjnym – mówi Joanna Stempień-Rogalińska, rzecznik telewizji. Z nieoficjalnych informacji „Rz" wynika, że chodzi o stanowisko wiceszefa ośrodka administracji. Kubalica został zawieszony w marcu, po publikacji „Rz". Opisaliśmy wówczas, jak młody wrocławianin Paweł Miter załatwił sobie posadę i własny program w TVP. Wystarczyło, że podszył się pod Jacka Michałowskiego, szefa Kancelarii Prezydenta, i wysłał e-mail do ówczesnego prezesa TVP Włodzimierza Ławniczaka, rekomendując siebie do pracy.
Miał przygotować program publicystyczny dla młodzieży. Podpisał z telewizją trzymiesięczną umowę wstępną opiewającą na 39 tysięcy złotych. Ostatecznie TVP mu ją wypowiedziała.
To Kubalica z polecenia Ławniczaka zajmował się sprawą programu Mitera, np. kontaktował się rzekomo z Jackiem Michałowskim z Kancelarii Prezydenta (pod którego podszywał się Miter), pytając go: „Czy kwota 17 tys. to ma być wynagrodzenie za cały okres od grudnia do marca, czy też ma to być wynagrodzenie miesięczne?". A Miterowi miał powiedzieć, że „tutaj można wszystko załatwić".
W marcu Kubalica mówił „Rz": – Jako telewizyjni menedżerowie daliśmy się niewątpliwie podejść. (...) W wymiarze materialnym spółka nic nie straciła. Oczywiście poza utratą jakiejś części prestiżu zawodowego kilku jej menedżerów, w tym i mojego.
Po publikacji „Rz" telewizja przeprowadziła wewnętrzną kontrolę dotyczącą zachowania procedur. Po jej zakończeniu powstał raport. Co z niego wynika? – To dokument o charakterze niejawnym, który zna w spółce zaledwie kilka osób. Trafił także do prezesa Brauna – mówi Stempień-Rogalińska.
Na Woronicza wiadomość o powrocie Kubalicy wywołała oburzenie. – Najczęściej powtarzanym słowem było „skandal" – mówi jeden z pracowników. Inny dodaje: – Wiadomo było, że za Kubalicą lobbował Piwowar i „Ordynacka", ale panowało przekonanie, że Braun się nie zgodzi.
W rozmowie z „Rz" prezes stacji zaznacza, że w sprawie Kubalicy nie zapadła jeszcze ostateczna decyzja.
Kamila Baranowska
Rzeczpospolita, rp.pl
KATALOG FIRM W INTERNECIE