Od kilku lat toczy się dyskusja na temat dalszych losów dwóch Instytutów Józefa Piłsudskiego: w Nowym Jorku, założonego w 1943 roku przez bliskiego współpracownika Komendanta Wacława Jędrzejewicza w celu kontynuacji badań nad najnowszą historią Polski, rozpoczętych w latach 30. przez warszawską placówkę o identycznej nazwie oraz jego londyńskiego odpowiednika.
Byli prezesi nowojorskiego Instytutu uważają, że należy przenieść go do Polski, obecny zarząd opowiada się za utrzymaniem tego ważnego ośrodka polonijnego w USA.
Jako główny argument na rzecz przeprowadzki do Polski przedstawione jest ułatwienie dostępu do IJP krajowym badaczom, którzy ponosiliby mniejsze koszty, pracując w Warszawie niż w Nowym Jorku. Przeciwnicy przenosin odpowiadają, że po pierwsze placówka mocno wrosła w polonijny i nowojorski pejzaż, a po drugie tzw. archiwum belwederskie (zespół dokumentów, uratowanych z Warszawy w 1939 roku) stanowi jedynie około 20 procent obecnych zbiorów Instytutu, podczas gdy lwią ich część sprowadzono - dzięki wysiłkom Polonii - z różnych krajów.
W tę dyskusję aktywnie włączył się ostatnio minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski, zapraszając IJP do Sulejówka, gdzie trwają przygotowania do uruchomienia Muzeum Józefa Piłsudskiego. Gotowość przyjęcia cennych zbiorów z londyńskiego Instytutu zadeklarował wcześniej prezydent Krakowa profesor Jacek Majchrowski (autor biogramów członków Pierwszej Kompanii Kadrowej oraz książki o ulubionym oficerze Komendanta - Bolesławie Wieniawie-Długoszowskim), wsparty przez silne w tym mieście środowisko piłsudczykowskie, widzące miejsce dla nich w Domu im. Józefa Piłsudskiego przy Alei 3 Maja 7 (tzw. Oleandry).
Uważam, że te dwie z pozoru wykluczające się koncepcje: pozostawienia IJP w USA i przeniesienia go do Polski można ze sobą twórczo pogodzić. Część zbiorów powinna pozostać w Nowym Jorku, część trafić nad Wisłę. Z pewnością właśnie w kraju jest miejsce dla większości oryginalnych eksponatów i dokumentów, wywiezionych w 1939 roku z Warszawy, jak również dla zdigitalizowanych materiałów pisemnych, do których łatwy dostęp mieliby wówczas polscy naukowcy.
Z uwagi na wielkie zasługi kolejnych prezesów, dyrektorów i zarządów oraz finansowo-organizacyjny wysiłek kilku pokoleń polonijnych, nie należy jednak likwidować nowojorskiego Instytutu Józefa Piłsudskiego, podobnie zresztą jak londyńskiego, którego władze również poważnie zastanawiają się nad jego przyszłością.
Jerzy Bukowski - wiceprezes Ogólnopolskiej Federacji Piłsudczyków
KATALOG FIRM W INTERNECIE