Sporo mówi się ostatnio (pisałem o tym 10 i 22 lutego) o gotowości sprzedaży przez Polskie Koleje Państwowej jego \"skarbu w koronie\", czyli Polskich Kolei Linowych, z którymi najbardziej kojarzy się kolejka na Kasprowy Wierch. Chętni do kupna są ponoć austriaccy biznesmeni, mający poważnych sojuszników w Polsce z najsłynniejszym alpejczykiem-olimpijczykiem Andrzejem Bachledą na czele.
Ta koncepcja nie podoba się wielu naszym rodakom (m.in. dyrekcji Tatrzańskiego Parku Narodowego) i dlatego pojawił się pomysł, aby Polacy - w obronie przed obcym kapitałem - sami wykupili PKL. Wymaga to oczywiście dużej mobilizacji tak finansowej, jak organizacyjnej, ale górale dawali już sobie radę z trudniejszymi problemami.
"- Moim zdaniem można ocalić kolejkę na Kasprowy Wierch, Gubałówkę oraz majątek wchodzący w skład PKL, który idzie do sprzedaży" - powiedział "Polsce-Gazecie Krakowskiej" były zakopiański radny Dariusz Galica.
Wedle jego koncepcji samorządy na terenach, na których leży majątek PKL, mogłyby wyemitować w tym celu obligacje.
Galica obliczył, że jeżeli mieszkańcy Zakopanego chcieliby stać się właścicielami kolejki na Kasprowy Wierch, każdy z nich musiałby zapłacić 1500 złotych.
"- Jeżeli na wykupienie nie byłoby stać mieszkańców Podhala, mogłaby w akcję wykupu włączyć się cała Polska, bo te kolejki są naszym dobrem narodowym" - dodał były radny.
Ciekawe, czy ten oryginalny pomysł zyska społeczną akceptację i szansę na urzeczywistnienie.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE