Tego należało się spodziewać: ledwie Adam Małysz zapowiedział zakończenie sportowej kariery, natychmiast pojawiły się głosy, aby uhonorować go Orderem Orła Białego.
My, Polacy, już tacy jesteśmy, że lubimy szafować zarówno wielkimi słowami, jak najwyższymi odznaczeniami. Czy małyszomania, która ogarnęła sporą część naszych rodaków musi jednak prowadzić do przesady, bo tak określam propozycję nadania OOB młodemu jeszcze człowiekowi? Czy za liczne medale igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata oraz cztery Puchary Świata Rzeczpospolita powinna mu się odwdzięczać swoim najwspanialszym klejnotem?
Profesor Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego, słusznie zauważył w wypowiedzi dla "Metra":
"- On mimo swojego wieku ma już Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Orzeł Biały honoruje dorobek życia. Na bilans życia Adama Małysza jest jeszcze za wcześnie."
Innego zdania są cytowani przez tę gazetę profesor Henryk Samsonowicz, Władysław Bartoszewski, Henryk Wujec i Jerzy Kulej, którzy chętnie widzieliby skoczka z Wisły w gronie kawalerów OOB.
Dyskusja w tej sprawie dopiero się rozpoczyna i z pewnością weźmie w niej udział bardzo wielu Polaków, bo przecież Adam Małysz jest naszym "dobrem narodowym". Mam jednak nadzieję, że nawet jeżeli większość zabierających w niej głos uzna naszego kończącego wspaniałą karierę na skoczniach całego świata mistrza za godnego Orderu Orła Białego, prezydent RP nie da się uwieść vox populi w tej niezwykle prestiżowej kwestii.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE